- Dlaczego hodowca zdecydował się na dwuboksowego robota udojowego i czym różni się od od jednostanowiskowych robotów?
- Dlaczego hodowca zrezygnował z nasienia seksowanego?
- Dlaczego system automatycznego odpajania cieląt nie sprawdził się w gospodarstwie rolnika?
Dlaczego rolnik wybrał dwuboksowego robota udojowego Galaxy Astrea 20.20 firmy Insentec?
– Robota zamontowała nam firma A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej, oni też są odpowiedzialni za serwis. Bliskość serwisu to podstawa, a do Środy Wielkopolskiej mamy zaledwie 8 km. Już niedługo planujemy uruchomić kolejnego takiego robota, którego zamontowaliśmy w drugim bliźniaczym skrzydle obory – powiedział Sławomir Adamczyk.
Zatem do wyboru tego akurat robota rolnika przekonała bliskość serwisu, ale nie tylko.
– Głównym argumentem przy zakupie było to, że ten robot był tańszy niż 2 roboty jednostanowiskowe. Zajmuje też mniej miejsca i jedno ramię sprawnie obsługuje 110 krów. Ponadto nasz robot posiada opcje podłączania ręcznego, dzięki czemu przy przejściu na dój automatyczny nie trzeba brakować krów z powodu nieodpowiedniej budowy wymienia. Można je spokojnie doić do końca laktacji. Oczywiście cały czas dobieramy buhaje, które dają córki o wymionach z regularnie i szeroko rozmieszczonymi ćwiartkami, gdzie strzyki mają odpowiednią długość, tak aby krów podłączanych ręcznie było coraz mniej, a najlepiej wcale – przyznał hodowca, który osobiście wykonuje zabiegi inseminacji, ewentualnie zastępuje go jeden z pracowników.
Po zmianie systemu utrzymania krów głównym problemem w stadzie okazały się kulawizny i słabe racicne
Co ciekawe, w tym stadzie krowy na dój automatyczny przeszły bezpośrednio z systemu uwięziowego. Dzięki opcji podłączania ręcznego obyło się bez brakowania z powodu nieodpowiedniej budowy wymion, ale głównym problemem okazały się racice.
– Po przejściu z obory uwięziowej na robota, od razu wyszły wszystkie mankamenty związane z nogami, a zwłaszcza racicami. Przeważnie krowy starsze, które dawały sobie radę na uwięzi, w nowych warunkach kulały. Brakowaliśmy wiele krów, pomimo regularnie i często wykonywanej korekcji racic. W jakimś stopniu pomogły dopiero kąpiele racic wpływające na ich utwardzenie oraz opatrunki łącznie z zastosowaniem specjalnych klocków chroniących racice przed nadmiernym ścieraniem. Innym problemem było to, że krowy nie umiały chodzić, trzeba było je doganiać do robota, co wymagało czasu, cierpliwości i determinacji – powiedział Sławomir Adamczyk.
- W tym roku cały areał kukurydzy został zebrany na pasze dla bydła, zarówno w postaci kiszonki z całych roślin składowanej w pryzmach, jak i kiszonego ziarna w rękawach
Przy robotach udojowych też trzeba pracować, natomiast ważną wartością dodaną dla Sławomira Adamczyka jest prawie 3-krotny dój na dobę.
– Robot udojowy to duże ułatwienie, ale nie jest tak jak niektórzy myślą, że przy robotach nie potrzeba pracowników. Zawsze jakieś krowy trzeba podgonić, ponadto zostaje jeszcze żywienie, odpajanie cieląt itd. Na pewno przy doju tradycyjnym nie dalibyśmy rady wprowadzić doju trzykrotnego, co wymagałoby zatrudnienia zbyt wielu dojarzy, a przy robocie przeciętna sztuka doi się 2,7–2,8 raza na dobę. Zwiększenie częstotliwości doju przełożyło się na lepszą zdrowotność wymion oraz wzrost wydajności mlecznej – podkreślił hodowca.
Insteminacja krów tylko konwencjonalnym nasieniem
Sławomir Adamczyk nie jest zwolennikiem nasienia seksowanego i to nie tylko z tego względu, że oprócz produkcji mleka prowadzi również opas buhajków do wagi 750 kg, który jego zdaniem przy obecnych cenach żywca wołowego jest dość dochodowym zajęciem.
– Nie stosujemy nasienia seksowanego, gdyż nie mamy dobrych doświadczeń w tym zakresie. Może dlatego, że do pokryć tym nasieniem doszło latem i nałożyły się dwa czynniki obniżające skuteczność zabiegów. Wiadomo, nasienie seksowane samo w sobie jest mniej skuteczne niż nasienie konwencjonalne, bo proces rozdziału plemników nie jest obojętny, ma ono też niższą koncentrację plemników. Ponadto wysokie letnie temperatury też nie były czynnikiem sprzyjającym – dodał Sławomir Adamczyk.
- Jedno ramię robota obsługuje 2 boksy udojowe
- Drugi robot już czeka na uruchomienie, co najprawdopodobniej nastąpi w pierwszym kwartale przyszłego roku
Automatyczne odpajanie cieląt wpłynęło negatywnie na zdrowie młodych zwierząt
Hodowca zrezygnował z odpajania automatycznego, gdyż po paru latach użytkowania odpajalni pojawiły się dość duże problemy ze zdrowotnością cieląt, łącznie ze wzrostem ilości upadków.
– Na odpajalni nagromadziło się zbyt wiele zarazków, na co wpływ miała ciągłość systemu, a więc co jakiś czas dochodziły nowe cielęta, bez żadnej przerwy, w której można byłoby dokonać dezynfekcji. Teraz najmłodsze cielęta odchowujemy w indywidualnych budkach, a potem przechodzą do kojców grupowych po 6 sztuk. To przyczyniło się do znacznej poprawy zdrowotności cieląt – stwierdził Sławomir Adamczyk.
- Drugi etap odchowu cieląt prowadzony jest w kojcach na 6 sztuk
- Oborę wolnostanowiskową uzyskano w wyniku rozbudowy i modernizacji starej obory uwięziowej z lat 60. XX wieku
Indywidualne dokarmianie paszą treściwą wedle wydajności odbywa się na robocie udojowym i jak zaznaczył Sławomir Adamczyk, przyczyniło się do ograniczenia występowania kwasicy żwacza. Podstawowa dawka TMR zadawana jest z jednoślimakowego wozu paszowego Alimamix Evolution od firmy A-Lima-Bis. Współpracuje on z Ursusem 912. Ten zestaw obsługuje obie obory zarówno tę w Szlachcinie, jak i Murzynowie Kościelnym, pomiędzy którymi jest odległość 9 km.
– Zadowoleni jesteśmy ze współpracy ze Średzką Spółdzielnią Mleczarską JANA w Środzie Wielkopolskiej. Dobrze, że wprowadzony został nowy cennik, który jest powiązany ze średnią GUS-owską ceną mleka w kraju. Dzięki temu cennikowi duży wpływ na cenę mają parametry mleka: tłuszcz i białko – zakończył Sławomir Adamczyk.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 46/2022 na str. 40.
Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.