Z artykułu dowiesz się
- Czym kierował się hodowca przy wyborze robotów udojowych dla swojego stada?
- Jak zmniejszyć brakowanie stada przy zmianie systemu doju i utrzymania krów?
- Dlaczego częstszy dój jest zdrowszy dla krów?
Z artykułu dowiesz się
Zanim jeszcze Dominik Łowicki wprowadził automatyzację doju, to jego tata Krzysztof zmienił system utrzymania z uwięziowego na wolnostanowiskowy. Jednak wtedy była to jeszcze głęboka ściółka. Dziś krowy dojne utrzymywane są na posadzce ze zgarniaczami obornika, a boksy legowiskowe są wypełnione materacami słomiano-wapiennymi. Zaś na głębokiej ściółce jest tylko izolatka i porodówka.
Dwa roboty udojowe GEA Dominik Łowicki uruchomił 11 stycznia br. W tym celu zmodernizował i rozbudował oborę wolnostanowiskową zyskując nową część o wymiarach 66 x 25 m. Stara część ma wymiary 30 x 18 m.
– Zmiana doju wiązała się ze spadkiem wydajności, do nowego systemu musieliśmy przyzwyczaić się zarówno my, jak i przede wszystkim krowy. W stosunkowo krótkim czasie mieliśmy 40 wycieleń, głównie jałówek, które dopiero teraz wchodzą w szczyt wydajności – powiedział Dominik Łowicki, który zdecydował się na automatyzację doju głównie ze względu na brak chętnych do pracy przy krowach. Z kolei firmę GEA wybrał ponieważ w przypadku robotów bardzo ważna jest bliskość serwisu, a ten znajduje się zaledwie 5 km od jego gospodarstwa.
Choć roboty GEA zapewniają oddzielny dój mleka z każdej ćwiartki, to akurat ten wyznacznik nie był najważniejszy dla Dominika Łowickiego. Dla niego ważniejsze jest to, że roboty posiadają możliwość ręcznego podpięcia aparatów udojowych.
– Jeśli któraś krowa 2 razy nie zostanie skutecznie podpięta, to jest kierowana na izolatkę, skąd mogę ją wpędzić do doju i sam podpiąć kubki udojowe. Dzięki tej możliwości nie wybrakowaliśmy żadnej krowy ze względu na nieodpowiednią budowę wymienia. Oczywiście już od kilku lat buhaje do krycia dobieramy pod kątem doju automatycznego, aby podpinanie ręczne dotyczyło jak najmniejszej ilości krów – podkreślił Dominik Łowicki, dodając, że robot udojowy daje również możliwość kontroli stada poprzez komputerowy system zarządzania, którego częścią jest panel wykrywania rui, a także panel kontroli przeżuwania i poboru paszy.
Zabiegi inseminacji wykonuje sam rolnik oraz jego tata. Obaj ukończyli kursy inseminatorskie w MCHiRZ Łowicz, a Krzysztof Łowicki – senior, był przez wiele lat zawodowym inseminatorem, świadcząc usługi w okolicznych oborach. Obecnie nasienie buhajów hodowcy zamawiają z firmy Genomix i chwalą sobie tę współpracę. Ich doradca dobiera buhaje pod kątem nie tylko robotów, ale też ogólnego pokroju, wydajności i zawartości suchej masy. Obecne parametry mleka to 3,45% białka i 4,30% tłuszczu.
– Przy każdej pierwszej inseminacji stosujemy nasienie seksowane i to zarówno w przypadku jałówek, jak i krów, a na kolejne zabiegi idzie nasienie konwencjonalne. Potrzebujemy materiału żeńskiego, gdyż stado chcemy powiększyć do 120 krów dojnych, tyle są w stanie obsłużyć nasze roboty. Wtedy przekroczymy 1 mln litrów produkcji rocznej – stwierdził Dominik Łowicki.
Przeciętna krowa dojona jest 2,5 raza na dobę, przy czym częstotliwość doju uzależniona jest od wydajności. Krowy w szczycie laktacji doją się nawet 4 razy na dobę, a te kończące laktacje 1–1,5 raza. Jest to ruch kierowany, zatem najwydajniejsze krowy mogą wchodzić do robota najczęściej, ale nie częściej jak co 6 godzin.
– Częstszy dój korzystnie wpłynął na zdrowotność wymion. Nie ma aż tak dużego naporu mleka na kanały strzykowe, zatem nie ma wypływów mleka, strzyki są lepiej zamknięte, co jest dobrą blokadą przeciw wnikaniu drobnoustrojów, również tych chorobotwórczych. Ponadto wymiona nie są tak ciężkie i nie obciążają nadmiernie wiązadeł – powiedział młody hodowca.
Dawka żywieniowa powstaje w wysłużonym wozie paszowym BVL. Dlatego rolnik zakupił drugi taki sam, również używany, aby w razie awarii mieć maszynę na zastępstwo.
– Wiadomo, że przy starej maszynie ryzyko awarii jest znacznie większe, dlatego musimy mieć paszowóz zastępczy, bo bez TMR-u daleko nie zajedziemy. Te paszowozy to identyczne modele o pojemności 15 m3 każdy. Posiadają też po dwa ślimaki pionowe, co jest bardzo korzystne, gdyż dwuślimakowe paszowozy znacznie szybciej tną i mieszają pasze niż jednoślimakowe. Do napędzania wystarcza starszy traktor o mocy 75 KM – oznajmił Dominik Łowicki.
Podstawowa dawka z paszowozu składa się z: kiszonki z kukurydzy, sianokiszonki, słomy, śrut zbożowych, koncentratu białkowego Protamilk od Sano oraz dodatku mineralno-witaminowego Lac power również od Sano. Z kolei do dokarmiania na robotach wykorzystywana jest pasza treściwa z Neorolu.
Dominik Łowicki jest laureatem tegorocznego ogólnopolskiego konkursu na największe dostawy mleka. Wygrał w województwie świętokrzyskim, w którym udział brali rolnicy zgłoszeni przez swoje mleczarnie, w tym przypadku OSM Włoszczowa. Nagrody wręczono na targach Mleko-Expo, o czym pisaliśmy w poprzednim numerze.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 36/2022 na str. 50. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy