- – Decyzja była jedna, wprowadzam głębosz – wspomina mówi Grzegorz Werner gospodarz z woj. lubuskiego. Czy okazała się słuszna
- Jaki rodzaj uprawy sprawdza się na piaszczystych stanowiskach
- Jaki nawóz stosuje na słabych stanowiskach rolnik z Jesiony, aby uzyskać przyzwoite plony
- Czy w trakcie wegetacji plantator z powiatu nowosolskiego zasila rośliny nawozami mikroelementowymi
- Dr Roman Warzecha (IHAR – PIB Radzików) wyjaśnia, kiedy u kukurydzy występuje krytyczny okres zapotrzebowania na wodę
– Na moich słabych glebach trzeba oszczędnie gospodarować i prowadzić racjonalną produkcję, by gospodarstwo dobrze prosperowało – mówi Grzegorz Werner z woj. lubuskiego (Jesiona, powiat nowosolski).
Prowadzi gospodarstwo o powierzchni 150 ha, specjalizuje się w produkcji roślinnej. Ma gleby kl. IV-VI, z czego zdecydowanie przeważają V i VI kl., które obejmują po ok. 40% obszaru. Na 75 ha uprawia kukurydzę, na 20 ha słonecznik, na 25 ha łubin wąskolistny, a 30 ha zajmuje gryka. Są to więc rośliny polecane na słabsze stanowiska, z czego przy tegorocznej suszy najgorzej prezentuje się kukurydza.
Po likwidacji dwa lata temu trzody chlewnej uprawia rośliny dostosowane do
potencjału stanowiska, a jest on dość skromny na tych klasach
gleb i z roczną normą opadu zaledwie
400 mm.
– W tym roku będzie to zapewne jeden z niższych wyników, od początku roku spadło zaledwie 200 mm, z czego większość wczesną wiosną, a od maja do końca pierwszej dekady sierpnia ok. 40 mm. Na naszych glebach kukurydza do optymalnego wzrostu od połowy czerwca do końca sierpnia potrzebuje tygodniowo opadu w granicach 20 mm – komentuje gospodarz tegoroczną suszę.
Na największej powierzchni sieje od ponad 6 lat
kukurydzę ziarnową, którą
uprawia w
monokulturze, dlatego liczy się z
dużymi stratami z produkcji polowej. W 2017 r., gdy
deszczu było w nadmiarze, plon wyniósł
16 t ziarna o wilgotności
28%.
W pozostawionych po głęboszu rowkach gromadzi się woda opadowa, którą efektywnie mogłaby wykorzystać w tym sezonie kukurydza.Na piaszczystych stanowiskach sprawdza się uprawa bezorkowa
Rolnik od wielu lat prowadzi na piaszczystych stanowiskach uprawę bezorkową. Chociaż trudniej tu o podeszwę płużną, to próbując co jakiś czas wbić głębiej łopatę w pole, wyczuwał znaczny jej opór na poziomie ok. 30 cm.
– Decyzja była jedna, wprowadzam głębosz – wspomina gospodarz. Chociaż to kosztowna uprawka, bo zużywa na hektar ok. 30 l paliwa, ma kilka cennych zalet. Maszyna, pracując na głębokości 50 cm, przerywa zbitą warstwę gleby, która ogranicza rozwój korzeni i czerpanie z głębszych warstw składników pokarmowych, a zwłaszcza wody, co w niemal każdym sezonie jest bardzo przydatne.
– Poprawia też podsiąkanie wody, która przy opadach na poziomie 3-5 mm i temperaturach rzędu 33-38°C, nie dociera do strefy pobierania jej przez korzenie roślin. Ta z głębszego poziomu jest więc dla nich jedynym jej źródłem. Narzędzie to ma jeszcze jeden ważny walor. Po przejeździe pozostawia pulchną glebę, a podczas siewu dogniatana jest tylko przez sekcję siewną, tworząc na polu rowki, do których spływa woda nawet z małych opadów, zwiększając ich efektywność polową – objaśnia rolnik.
Co roku plantator zasila pola obornikiem kurzym
Aby na słabych stanowiskach uzyskać przyzwoite plony, Werner co roku zasila pola na początku marca obornikiem kurzym, pozyskiwanym z okolicznych ferm, maksymalną dawką 170 kg/ha N, regulowaną przez dyrektywę azotanową i dostosowaną do planowanego w gospodarstwie plonu, tj. ok. 10 t suchego ziarna. Miesza go z glebą talerzówką na głębokość ok. 10 cm.
– Staram się, by nawóz nie poszedł głębiej i nie utworzył litej warstwy na poziomie ok. 20 cm, która blokuje podsiąkanie wilgoci do korzeni roślin i przejmuje jej część do mineralizacji. Jeśli materia organiczna jest płytko, ogranicza parowanie wody z gleby, a 2-3-milimetrowe opady zabezpieczają potrzeby wodne mikroorganizmów nawozu. Głębiej przyorany klasyczny obornik w dawce 30 t/ha powoduje także ulatnianie się amoniaku w strefie rozwoju korzeni, ograniczając ich wzrost – wyjaśnia rozmówca.
Po zbiorze przedplonu rolnik mulczuje ściernisko
Ponieważ nie ma odmian odpornych na suszę, wybiera te stabilnie plonujące w różnych warunkach uprawy. Uważa ponadto, że lepiej sprawdzają się na jego polach odmiany typu flint, niż dent i wierniej plonują. W tym sezonie wysiał odmianę ziarnową Luigi CS, o FAO 240-250, która charakteryzuje się m.in. wyższą odpornością na okresowe niedobory wody w glebie oraz porażenie przez grzyby z rodzaju Fusarium. W ubiegłym roku, także suszowym, uzyskał z niej 8,5 t/ha suchego ziarna.
Po zbiorze przedplonu mulczuje ściernisko, aby zniszczyć przygotowane do zimowania larwy omacnicy i miesza resztki roślinne z glebą talerzówką, pracującą na głębokości 10 cm. Dzięki temu część masy pozostaje na powierzchni jako mulcz, chroniąc glebę przed erozją wietrzną i wodną, ubytkiem wilgoci oraz tworzeniem się zastoisk wody. Wiosną wysiewa na pola 200 kg/ha Korn Kali, wnosząc do gleby 80 kg/ha K2O, 25 kg/ha SO3, 12 kg/ha MgO oraz 8 kg/ha Na2O i powtarza zabieg talerzówką.
Tegoroczna susza mocno uderzyła w uprawy kukurydzy. Wiele z nich jest niewyrośniętych, rośliny są zredukowane i w dużej części zasuszone.W trakcie wegetacji zasila rośliny nawozami mikroelementowymi
Dla gleb lekkich ważny jest także właściwy odczyn. Na niektórych kwaterach rolnik stosował co roku mniejsze dawki wapnia, by doprowadzić pH minimum do 5,5 na VI kl. gleby i powyżej 6 na kl. V. W 4-letnim cyklu poprawę zauważył dopiero po 3. roku wapnowania.
– Musiałem to osiągnąć, bo przy niskim pH jony glinu ograniczały rozwój korzeni, a sam odczyn ograniczał wykorzystanie składników pokarmowych z gleby i nawozów, co obniżało efekty produkcji polowej – dodał gospodarz.
Zwykle sieje kukurydzę ok. 20 kwietnia, jednak w tym roku, ze względu na kłopoty maszynowe, był to 20 maja, co w początkowej fazie wzrostu okazało się korzystne, bo kwiecień był zimny i suchy. W trakcie wegetacji zasila też rośliny nawozami mikroelementowymi, by poprawić ich kondycję fizjologiczną.
"Rośliny na polach są w większości niewyrośnięte"
Niestety, w tym rejonie tegoroczna susza pokonuje większość upraw polowych, a zwłaszcza kukurydzę, co potwierdzają kolejne raporty IUNG – PIB. Dwa produktywne deszcze spadły tu 25 maja (19 mm) i 30 lipca (17 mm).
– Było też kilka drobnych, po 2-3 mm, ale na piaszczystych glebach, przy długich okresach bezopadowych i podczas upałów nie poprawiły stanu upraw – mówi Werner.
Rośliny na polach są w większości
niewyrośnięte, niektóre mają zaledwie
50-70 cm. Duża ich część jest mocno
zasuszona,
kolby są śladowe lub ich brak. Tylko na
polach, na których rośliny
wiechowały i wypuszczały
znamiona w trakcie wyższych opadów można liczyć na jakiś
plon, bo
kukurydza ma ok.
2 m wysokości, widać średniej wielkości
kolby, z których może będzie kilka ton
ziarna.
– Ale rolnicy czekają na kolejne wysokie opady, bo i z tym mało optymistycznym wynikiem mogą być problemy. Jeśli kolejny rok także będzie tak suchy, to niektórzy będą zmuszeni wziąć kredyt pod zastaw ziemi – komentuje gospodarz dramatyczną sytuację polową.
KOMENTARZ EKSPERTA: dr Roman Warzecha, IHAR – PIB Radzików
"Susza degraduje kukurydzę na polach"
Aktualnie w Polsce i w wielu krajach Europy występuje susza hydrologiczna, której towarzyszy susza rolnicza, co oznacza niewystarczającą wilgotność gleby do zaspokojenia potrzeb wodnych roślin. Ich skutkiem jest obniżenie plonów poniżej średniej wieloletniej lub całkowita utrata zbiorów, z którą musi liczyć się wielu rolników.
Kukurydza przy wysokich temperaturach uaktywnia tropikalny system fotosyntezy C4, dzięki czemu wytwarza bardzo wysokie plony biomasy i ziarna. Jednak pomimo niskiego współczynnika transpiracji, potrzebuje dużo wody, ponieważ wytwarza duże ilości s.m., nawet ponad 20 t s.m. kiszonki i 12–15 t s.m. ziarna. Przy średnich plonach zapotrzebowanie na wodę wynosi wówczas ok. 3,5 mln l/ha (350 mm opadu, czyli 350 l/m2).
Mimo wystąpienia w pierwszej dekadzie sierpnia w wielu rejonach kraju intensywnych opadów, często w dawce 50-70 mm, przy mocno wyschniętej glebie woda w dużej części nie wsiąkała do podłoża, spływając do niżej położonych terenów. Obecny brak wody skutkuje zahamowaniem wzrostu i przyrostu biomasy oraz redukcją powierzchni liści i przyśpieszonym ich zasychaniem.
U kukurydzy krytyczny okres zapotrzebowania na wodę występuje przed i po kwitnieniu roślin oraz podczas osadzania ziarniaków w kolbach. Brak wody w tym czasie, który wystąpił w wielu rejonach kraju, wydłużył przerwę między kwitnieniem wiech i wypuszczaniem znamion, a także niepełnym ich wysuwaniem z kątów liści. Wysokie temperatury przesuszyły też znamiona, które nie były receptywne dla pyłku. W wysokich temperaturach również pyłek słabo kiełkował na znamionach, powodując niepełne zaziarnienie kolb, a w skrajnych przypadkach brak ziaren. Ponadto rośliny wyhamowały przyrost biomasy i wykazują przyśpieszone zasychanie liści. Jeśli skrajny niedobór wody będzie utrzymywał się do czasu dojrzałości mlecznej, to straty w plonie ziarna i kiszonki przekroczą 50%.
Na przeważającym obszarze kraju, sytuacja w uprawie kukurydzy na ziarno i kiszonkę jest jednak korzystna. W uprawie na ziarno oczekuje się plonów w granicach 65-70 dt/ha.
Artykuł ukazał się we wrześniowym numerze top agrar Polska. Zachęcamy do prenumeraty!