- Co złożyło się na trudną sytuację hodowców trzody chlewnej?
- Jak rolniczy handel detaliczny pomógł hodowcom przetrwać trudne czasy na rynku żywca wieprzowego?
- Jak rolnicy walczą z muchami wykorzystując biomuchy w swojej chlewni?
Tak trudnych czasów dla hodowców jeszcze nie było
Patrycja i Mariusz Liszewscy zgodnie uważają, że tak trudnych czasów dla branży trzody chlewnej jeszcze nie było. Nie tylko afrykański pomór świń zabija gospodarstwa, ale także ceny dyktowane przez obce korporacje małym producentom świń. Pod pretekstem wirusa przepisami wymusza się inwestycje, co skutkuje wygaszaniem produkcji zwierzęcej. Liszewscy podkreślają, że wiele gospodarstw musiało zaprzestać produkcji trzody chlewnej, gdyż jest ona nierentowna.
– My jeszcze trwamy, ponieważ uruchomiliśmy sprzedaż w ramach rolniczego handlu detalicznego, dzięki czemu zbywamy konsumentom półtusze świń ubitych w okolicznej ubojni. W ten sposób sprzedaż zapewnia godziwy dochód. Gospodarując rodzinnie, tworzymy zgrany zespół, w którym dzielimy prace gospodarskie. Warto podkreślić, że małe, rodzinne gospodarstwa utrzymujące zwierzęta, jak nasze, zapewniają pełen dobrostan, gdyż budynki dostosowane są do potrzeb grup technologicznych. Zapewniamy nadzór nad stadem i indywidualne podejście do każdej sztuki – mówią rolnicy.
Jak dodaje Patrycja Liszewska, bardzo ważna jest dla nich bioasekuracja, dlatego gospodarstwo jest w pełni ogrodzone i dostosowane do wymogów, aby uchronić chlewnie przed wirusem ASF.
Dobrostan w praktyce
Odpowiednia genetyka trzody chlewnej przesądza o efektach produkcyjnych. Utrzymywane lochy F1 to krzyżówki rasy polskiej białej zwisłouchej i wielkiej białej polskiej. Z kolei linia ojcowska odznacza się dobrym tempem wzrostu i bardzo dobrą mięsnością oraz efektywnym wykorzystaniem paszy. Są to knury krzyżówkowe ras duroc i pietrain.
– Od utrzymywanych loch uzyskujemy średnio 15 urodzonych żywych prosiąt w miocie przy indeksie wyproszeń 2,3 rocznie. Na wyniki ma wpływ także efektywne żywienie i monitorowanie wszystkich wskaźników. W obiektach zwracamy uwagę na takie parametry, jak: temperatura, wilgotność i ruch powietrza, szkodliwe gazy, hałas, oświetlenie, a także prawidłowa higiena pomieszczeń i narzędzi podczas zabiegów. To podstawowe czynności wpływające na wysokie wyniki produkcyjne – podkreślają nasi rozmówcy.
- Chlewnia dla tuczników i warchlaków jest nowoczesnym budynkiem z utrzymaniem bezściołowym i automatycznym żywieniem świń (źródło: archiwum rodzinne)
Świnie w gospodarstwie utrzymywane są w nowoczesnym obiekcie – warchlaki i tuczniki w systemie bezściółkowym, a lochy i prosięta w tradycyjnym budynku na ściółce. Lochom pasza zadawana jest trzy razy dziennie, co przekłada się na ich kondycję. Warchlaki i tuczniki mają zapewnione żywienie do woli.
– Z mieszalni pasz do tuczarni pasza dowożona jest wózkiem paszowym skonstruowanym przez męża – opowiada pani Patrycja.
Główną rolę w żywieniu odgrywają zboża: jęczmień, owies, pszenica, pszenżyto. Mieszanki paszowe sporządzane są w gospodarstwie z dodatkiem śruty sojowej, premiksów i zakwaszaczy przy jednoczesnym zbilansowaniu energii dla danej grupy.
– Ocena zbóż badanych w laboratorium po żniwach pod kątem zawartości białka pozwala zoptymalizować skład naszych mieszanek – zaznacza Mariusz Liszewski.
- Paszowóz skontruwoany przez Mariusza Liszewskiego (źródło: archiwum rodzinne)
- Malutki Paweł w Zetorze (źródło: archiwum rodzinne)
Walka z muchami w chlewni
W roku zdarzają się okresy, gdy muchy pojawiają się w tak dużej liczbie, że należy z nimi walczyć. Niekiedy rolnicy stosują lampy UV, tablice lub paski lepowe, zatrute przynęty, natomiast w gospodarstwie Liszewskich są to biomuchy, gdyż zdaniem gospodarzy zapewnia to skuteczniejszą walkę i ochronę zwierząt.
– W tym czasie nie wolno używać insektycydów. A jeśli już to miało miejsce, trzeba poczekać z wprowadzeniem preparatu, aż upłynie termin karencji środka chemicznego. W praktyce jest to od tygodnia do kilku tygodni. Larwy biomuchy umieszczamy w możliwie wielu miejscach w odstępach dwutygodniowych. Po tym okresie następuje równowaga pomiędzy błonkówką a muchami. Efekt zastosowania jest wyraźnie widoczny. Konieczne jest coroczne odnawianie populacji biomuchy poprzez wprowadzenie na wiosnę nowej dawki preparatu – tłumaczą rolnicy.
- WMODR (Patrycja Liszewska pierwsza od prawej) - finał (źródło: WMODR)
– Dzięki wiedzy teoretycznej i praktycznej radzimy sobie w różnych sytuacjach życia codziennego. Moja małżonka uczestniczy w wielu konkursach rolniczych. Ostatnio zdobyła czwarte miejsce w wojewódzkim finale Olimpiady Rolniczej w Olsztynie. Trzeba łamać stereotypy o kobietach i życiu na wsi – mówi dumny Mariusz Liszewski.
Gospodarze dodają, że rosnące drastycznie ceny nawozów i środków ochrony roślin nie ułatwiają funkcjonowania na rynku.
Patrycja Liszewska wspólnie z mężem Mariuszem oraz rodzicami Jadwigą i Romanem Orłowskimi prowadzą rodzinne gospodarstwo we wsi Odmy w gminie Dąbrówno w powiecie ostródzkim. Rolnicy uprawiają łącznie 40 ha ziemi. W tym roku zasiewy pszenicy ozimej stanowiły 5 ha, pszenżyta ozimego 13 ha, jęczmienia jarego 13 ha, owsa 4 ha, a na pozostałym areale znajdują się trawy. Rolnicy utrzymują trzodę chlewną w cyklu zamkniętym. Od około 60 loch sprzedają rocznie 2 tys. tuczników. Dodatkowy dochód stanowi 20 sztuk bydła ras mieszańcowych.
Na zdjęciu Patrycja i Mariusz Liszewscy z synami Franciszkiem, Pawłem i Lucjanem (źródło: archiwum rodzinne).
Marcin Konicz
fot. Marcin Konicz
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 37/2022 na str. 36. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.