Wójt kazała postawić ogród skalny na drodze, z której korzysta rolnik. "Zawiadomiłem prokuraturę"
Paweł Jabłonowski i jego rodzice przez dziesięciolecia korzystali z drogi, która prowadziła do ich gospodarstwa oraz do działki, na której znajduje się paszarnia. Niestety, wójt postanowiła na drodze wybudować „ogród skalny”, który uniemożliwia dojazd do paszarni.
Działka z historią
– Z moim gospodarstwem sąsiaduje działka, na której znajduje się staw. Historycznie stanowiła mienie gromadzkie. Na początku lat 90. XX wieku nastąpiła komunalizacja i nieruchomość stała się własnością gminy Przasnysz. Przez działkę ze stawem oznaczoną nr. 40 przebiega droga do mojego gospodarstwa. Jeździli po niej moi dziadkowie, rodzice, sąsiad i ja. Droga prowadziła do mojego gospodarstwa i działki sąsiada. W 1993 roku moja rodzina kupiła od niego tę działkę, więc dojeżdżaliśmy tą drogą już tylko my – opowiada Paweł Jabłonowski.
W 2018 roku rolnik zdecydował, że wybuduje magazyn paszowy
Przy okazji uzyskiwania pozwolenia budowlanego opracowano mapę, która dokumentowała przebieg drogi do gospodarstwa i magazynu przez działkę należącą do gminy. Dokument uwzględniający drogę został wprowadzony do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego po weryfikacji przeprowadzonej przez Starostwo Powiatowe w Przasnyszu.
Już po rozpoczęciu inwestycji rolnik otrzymał pismo z urzędu gminy, w którym został wezwany do „zaprzestania naruszania prawa własności gminy Przasnysz, które (...) polega na bezprawnym i bezumownym korzystaniu z działki nr 40 (…), a także wykorzystaniu działki nr 40 jako drogi dojazdowej od drogi publicznej”. Wójt gminy zwróciła uwagę, że w wyniku działań rolnika zostało zakłócone korzystanie przez gminę z prawa własności do nieruchomości.
A przecież to, że rolnik poruszał się po odcinku drogi do magazynu paszowego w niczym nie naruszało interesu mieszkańców gminy. Nie generowało też kosztów. Przez lata sam dbał o drogę. Wezwania nie zamierzał więc respektować. Uważał, że było pozbawione podstawy prawnej.
Wójt gminy zakazuje
Wójt gminy w kwestii uniemożliwienia korzystania z drogi wykazała się pomysłowością i postanowiła trwale uniemożliwić rolnikowi wjazd na działkę. Na początku sierpnia 2021 roku na gminnej działce pojawiła się firma budowlana, która zaczęła tworzyć tam ogród skalny. Przywiozła kilka kamieni oraz zasadziła krzewy. Kilka miesięcy przed układaniem kamieni na miejsce przybył sędzia w ramach oględzin terenu, w sprawie o ustanowienie służebności drogi koniecznej z wniosku rolnika. Chodziło mu o zalegalizowanie jego praw do przejścia i przejazdu po działce gminnej. Wójt toczącą się sprawę zignorowała. W sprawie dostępu do działki w sądach toczy się kilka procesów. W sprawę włączył się komornik, który na miejscu sporządził protokół opisujący stan faktyczny. Ma on walor dokumentu urzędowego, stwierdzającego, że droga istnieje i jest wykorzystywana.
– Komornicy, o czym warto wiedzieć, nie tylko egzekwują należności, ale także w specjalnej procedurze sporządzają protokół opisu stanu faktycznego na wniosek zainteresowanego. Komornik, jako urzędnik państwowy, w protokole stwierdza okoliczności, które dostrzega np. w terenie, sporządza dokumentację fotograficzną, zaś przedmiotowy protokół ma walor dokumentu urzędowego, którego podważenie jest praktycznie niemożliwe – mówi Kamil Jurczewski adwokat reprezentujący rolnika.
Gmina oraz geodeta działający na jej zlecenie, aby zaprojektować ogród skalny na części działki wykorzystywanej na drogę dokonali najprawdopodobniej nieuprawnionej zmiany w mapie zasadniczej państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, polegającej na usunięciu obiektu drogowego faktycznie istniejącego w terenie. Pozwoliło to na wybudowanie „ogrodu skalnego” oraz zrzucenie głazów na drogę, na zasadzie zgłoszenia inwestycji do starostwa powiatowego.
– Prawnicy poradzili mi, abym usunął kamienie w ramach tzw. ochrony posiadania. Mam drogę i mogę zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego odeprzeć naruszenie w ramach tak zwanej samopomocy. Chodziło o to, aby utorować sobie ponownie dojazd do hali. Musiałem jednak wezwać policję i zrobić to w jej asyście – opowiada Paweł Jabłonowski.
Rolnik zawiadamia prokuraturę
Wykonana została także praca geodezyjna i przekazano ją do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego prowadzonego przez starostwo. Spowodowało to, że została zaktualizowana treść mapy oficjalnej. Rolnik, widząc jak zaktualizowana została mapa, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
– Droga została wykreślona. Chodziło o teren kilkudziesięciu metrów kwadratowych od głównej bramy wjazdowej do gospodarstwa do miejsca, gdzie jest działka, na której znajduje się paszarnia. Do działki z paszarnią jest inny dojazd, ale nie mogę z niego korzystać. Nisko położona łąka jest regularnie zalewana. Magazyn zaś stoi w wyższym miejscu i można do niego dojechać jedynie z drogi prowadzonej przez gminną działkę – wyjaśnia Paweł Jabłonowski.
Wójt w sprawie „ogrodu skalnego” była konsekwentna
Ponieważ firma go wykonująca pojawiła się raz jeszcze. Ponownie ustawiła kamienie, które zatarasowały wjazd na działkę z magazynem. Rolnik powtórzył procedurę. Usunął głazy w ramach ochrony posiadania, wcześniej zawiadamiając policję. Tym jednak razem na miejsce już po kilku minutach przyjechał nie zwykły patrol, ale policjanci z prewencji. Policja postawiła w tej sprawie rolnikowi zarzuty. Przeciwko niemu toczy się kilka postępowań, a my nie możemy jeszcze przedstawiać o nich szczegółów.
Wójt chce uchylenia pozwolenia na budowę
Pani wójt wystąpiła też do nadzoru budowlanego o uchylenie pozwolenia na budowę paszarni. Starostwo odrzuciło wniosek, więc do wojewody trafiło odwołanie od tej decyzji. Wojewoda decyzję starostwa utrzymał. Wójt wnioskowała też o stwierdzenie legalności garaży, domu, magazynu, silosów oraz chlewni. Tylko do samego starostwa trafiło z gminy Przasnysz od 2018 do sierpnia 2021 roku 12 wniosków dotyczących zabudowy działki rolnika. Zawiadomienia trafiały do Inspekcji Weterynaryjnej, sanepidu i ochrony środowiska. Kontrola tej ostatniej była bardzo uciążliwa, trwała trzy miesiące. Żadna z kontroli nie ujawniła nieprawidłowości. Każda z takich „interwencji” nadawałaby się do opisania w odrębnym artykule. Rolnik utracił m.in. dofinansowanie na bioasekurację. Wielokrotnie był przesłuchiwany przez policję.
Wójt gminy oświadcza
W grudniu kilkukrotnie próbowaliśmy skontaktować się telefonicznie z wójt gminy. Zostaliśmy poinformowani, że nie ma możliwości udzielenia informacji ustnie. Sprawa jest złożona i poproszono nas o przesłanie pytań mailem. Wysłaliśmy ich kilkanaście. Przytaczamy najważniejsze fragmenty odpowiedzi.
„Jako wójt gminy Przasnysz nie prowadzę żadnych działań uniemożliwiających dojazd do nieruchomości Pawła Jabłonowskiego. (…) może wjeżdżać i wyjeżdżać każdym z kilku dojazdów do swojej nieruchomości. Nieruchomość w Golanach stanowiąca własność Pawła Jabłonowskiego składa się z dwóch działek, z których każda ma bezpośredni dostęp do dróg publicznych. Działka siedliskowa ma dostęp do dwóch dróg publicznych, tj. drogi gminnej (dostęp na całej długości działki ponad 100 m), z urządzonymi dwoma zjazdami z drogi gminnej i furtką, oraz dostęp do drogi wojewódzkiej (urządzony zjazd, który Paweł Jabłonowski zagrodził stałym ogrodzeniem z betonowych paneli). Druga działka, na której Pan Jabłonowski wybudował budynek magazynu paszowego, ma bezpośredni dojazd do drogi gminnej (urządzony zjazd). (…) Na pomysł korzystania z gminnej nieruchomości do budynku magazynu paszowego Pan Paweł Jabłonowski wpadł stosunkowo niedawno. Budynek gospodarczy został pobudowany (…) dopiero na przełomie listopada i grudnia 2018 r. (...) Paweł Jabłonowski nie dojeżdżał do niej przez gminną nieruchomość, tylko przez swoją nieruchomość, do zjazdu z drogi gminnej. Potwierdził to sam w złożonych przed Sądem Rejonowym w Przasnyszu zeznaniach (…) w sprawie o zasiedzenie” – poinformowała nas Grażyna Wróblewska, wójt gminy Przasnysz.
Przekazała nam także, że nie składa żadnych donosów na nikogo. Gmina jednak występowała do powiatowego nadzoru budowlanego o zbadanie samowoli budowlanych, które miały zagrażać „bezpieczeństwu użytkowników sąsiedniej gminnej nieruchomości”.
– Tego dojazdu do działki gdzie jest paszarnia faktycznie nie ma. Jest daleko od gospodarstwa, gmina go wybudowała jest to zjazd z drogi gminnej. Kłopot jednak w tym, że jest on położony w pobliżu gminnego stawu. Moja działka jest położona niżej i woda regularnie ją zalewa w części gdzie jest zjazd. Nie ma więc możliwości korzystania z niego. Urządzenie zjazdu na mojej działce to według wyceny specjalisty koszt ponad 200 tys. zł – mówi Paweł Jabłonowski.
Tomasz Ślęzak
fot. T. Ślęzak
Tomasz Ślęzak
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Torunia
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Torunia
Najważniejsze tematy