Wegańskie podróbki w programie „Mleko w szkole”
Krajowy rynek mleka wciąż pozostaje we wzrostowej fazie cyklu. Potwierdzeniem tej tezy jest widoczny wzrost sprzedaży produktów mleczarskich. Między innymi za sprawą rosnącego popytu mamy do czynienia z dalszym wzrostem cen, co znajduje odzwierciedlenie w ostatnim sprawozdaniu Głównego Urzędu Statystycznego. Średnia cena mleka surowego w skupie w lipcu 2022 roku wyniosła prawie 2,34 złotych netto za litr.
Polsce mleko wciąż tańsze od mleka w UE
Wedle oficjalnych danych, szacunkowe koszty produkcji mleka w całej Unii Europejskiej w 32 tygodniu bieżącego roku pozostały na niezmienionym poziomie. Podobnie jak poprzednio, wzrost kosztów żywienia (+2,2%) został zbalansowany przez spadek cen energii (-3,1%). Polskie dane nie różnią się w tym zakresie od europejskiej średniej. Odstępstwo od notowań unijnych ma miejsce w przeciętnej cenie mleka, bo w Polsce wciąż mleko jest tańsze niż w UE.
W lipcu różnica ta stanowiła jednak tylko 0,11 zł/litr. Faktem tym nie są pocieszone niemieckie przetwórnie, które z uwagi na zawarte umowy, zmuszone są do zakupu polskiego mleka za cenę nieznacznie niższą niż od niemieckich producentów. To akurat dobry znak, również o charakterze wizerunkowym, bo nasz surowiec ceni się tak samo, jak jego niemiecki odpowiednik. Zarówno polska, jak i unijna branża mleczarska ma jednak wspólne zmartwienia. Wszystkich nas trapi troska o bezpieczeństwo energetyczne oraz nieustająca walka o konsumenta. Z uwagi na wciąż postępującą inflację europejscy konsumenci zmuszeni do zaciskania pasa coraz rozważniej podejmują decyzje o zakupach. Na szczęście dla rynku mleka oszczędności te dotyczą w pierwszej kolejności odzieży, słodyczy, przekąsek, alkoholu oraz artykułów RTV-AGD. Oznacza to, że Europejczycy w niewielkim stopniu ograniczają wydatki na żywność. Dlatego w ich koszykach systematycznie rośnie proporcjonalny udział produktów żywnościowych w ogóle ponoszonych kosztów. Niemniej jednak, opisywany w poprzednim wydaniu, trend spadkowy dotyczy przede wszystkim produktów Premium, bez GMO, ekologicznych oraz zamienników mleka. Nie ma więc nic dziwnego, że lobby producentów erzaców mleka i jego przetworów wciąż szuka klucza, który by pozwolił na dotarcie do nowego klienta. Stara zasada głosi, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Owym lobbystom bardzo zależy, by nasiąkła sojowym „mlekiem”. Zadanie to nie jest proste, bo obiektywne, naukowe raporty o żywieniu wciąż nie pozostawiają suchej nitki na produktach wegańskich. Ich producenci doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego sięgają po coraz cięższe środki wyrazu.
Co ciekawe, w czerwcu tego roku promująca produkty wegańskie organizacja znana pod nazwą „ProVeg International” wystąpiła z petycją do Komisji Europejskiej o wpisanie produktów mlekopodobnych do grupy produktów objętych inicjatywą „Mleko w szkole”. Starsi Czytelnicy pamiętają produkty czekoladopodobne, po które nikt z własnego wyboru nie sięgał. Ostatnie osiągnięcia w przemyśle spożywczym umożliwiły jednak stworzenie nowych roślinnych produktów „mięsnych” i substytutów nabiału. Wśród nich część jest klasyfikowana jako tzw. żywność ultra-przetworzona. Powiało grozą i są ku temu wyraźne powody. Żywność ultra-przetworzona jest definiowana jako produkty poddane wieloetapowej obróbce, z udziałem „ciężkiej chemii”. Problem w tym, że człowiek to nie silnik spalinowy, który można karmić energią o coraz bardziej wyśrubowanych parametrach. Nasz system trawienny, na drodze ewolucji rozwija się powoli, a nagła rewolucja żywieniowa może przyczynić się do poważnych problemów. Charakterystyczne dla tych produktów są jednak: wysoka gęstość energetyczna, wysoka zawartość sodu, wysoka zawartość tłuszczu, wolnego cukru. Brakuje w nich za to witamin i minerałów oraz błonnika pokarmowego. Problem w tym, że żywność ultra-przetworzona jest w sklepach dostępna na regałach ze… zdrową żywnością. Problem jest poważny, bo już w 2014 roku w Brazylii opracowano nowy system klasyfikacji stopnia przetworzenia żywności. W systemie tym różnicuje się żywność przetworzoną od żywności ultra-przetworzonej, którą to się nazywa mianem NOVA („nowość” w języku portugalskim). Biuletyny naukowe z zakresu dietetyki nie szczędzą krytyki dla żywności poddanej obróbce w tak wielkim stopniu. Na tym nie koniec, bo efekty uboczne przejścia na weganizm obejmują anemię, zakłócenia w produkcji hormonów, niedobory witaminy B12 oraz depresję spowodowaną brakiem kwasów tłuszczowych omega-3.
Od przyłączenia Polski do Unii Europejskiej „Mleko w szkole”, jako program publiczny, funkcjonuje również w Polsce i dotąd finansowane było z Funduszu Promocji Mleka. Funduszem tym w kraju administruje obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, a jego zasoby finansowe pochodzą z podmiotów skupujących, odprowadzających z każdego litra mleka 0,1 gr. Gdyby zatem doszło do wpisania artykułów wegańskich na wyżej wspomnianą listę, sektor mleczarski musiałby finansować… swoją konkurencję. W petycji tej nie ma oczywiście żadnej informacji ani choćby propozycji współfinansowania programu „Mleko w szkole”. Roszczeniowe, podobnie jak większość radykalnych ruchów lewicowych, wegańskie lobby domaga się przywilejów nie dając nic w zamian. Z uwagi na poprawność polityczną nie warto tego wątku rozwijać. Na szczęście jednak osoby, które rezygnują z mleka i jego pochodnych pod wpływem haseł ideologicznych stanowią odsetek społeczeństwa na poziomie błędu statystycznego. Problemu jednak nie warto bagatelizować, bo unijne mleczarstwo musi zmagać się zarówno z wojną o konsumenta na rynku światowym, ale być może, w niedalekiej przyszłości zbroić swojego wroga ze swoich środków. Nie jest łatwo, bo wegańskie kampanie nie stronią od dezinformacji oraz zakłamywania rzeczywistości. Na stworzenie rzetelnej i skutecznej przeciwwagi dla tego nurtu potrzebne są środki, które już teraz warto wygospodarować z Funduszu Promocji Mleka. Budowanie większej świadomości żywieniowej, wobec wielu zagrożeń cywilizacyjnych (jak choćby otyłość i choroby metaboliczne) powinno być na stałe wpisane w harmonogram działań publicznych. W ramach kampanii promujących spożycie mleka powinny pojawić się, wsparte dowodami naukowymi autorytetów z branży, czytelne komunikaty. Hasła ideologiczne najłatwiej przecież obalić obiektywnymi danymi, a tych na obronę naszego sektora mleczarskiego nie brakuje.
Jarosław Malczewski
Zdjęcie: Archiwum
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 36/2022 na str. 100. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Najważniejsze tematy