Rolnikowi odebrano dzierżawioną ziemię, ale zboże zostało na polu
Zbigniew Stołowski wydzierżawił i obsiał 47 ha. Komornik zablokował jego bankowe konto, więc nie mógł zapłacić za dzierżawę, którą stracił.
Rolnik stracił nie tylko ziemię, ale także i nakłady finansowe
– Mam bydło i każdy areał jest dla mnie niezwykle ważny. Musiałem wydzierżawić grunty. Chodzi o pozyskanie paszy dla krów. Cenna jest też słoma, bo utrzymuję zwierzęta na ściółce. Spotkała mnie nadzwyczajna sytuacja, przez którą chwilowo nie mogłem regulować swoich zobowiązań. Zapłaciłbym wszystko. Niestety, straciłem nie tylko ziemię. Prawdopodobnie przepadły również ogromne nakłady, jakie poniosłem na założenie plantacji zbóż – opowiada Zbigniew Stołowski ze wsi Złota w powiecie kolskim.
Dostawca dla OSM Koło
Jego gospodarstwo specjalizuje się w produkcji mleka. Rolnik utrzymuje 20 krów mlecznych. Mleko dostarcza do OSM Koło. Łącznie stado bydła liczy 47 sztuk. Produkcja w gospodarstwie nie stanowi jedynego źródła utrzymania, ponieważ pan Zbigniew zatrudniony jest w Bazie Handlowej Grabów, gdzie jest magazynierem.
W ubiegłym roku podpisał umowę dzierżawy 22,76 ha gruntów położonych na trzech działkach na terenie wsi Olszówka. Przewidywała ona czynsz 1,4 tys. zł/ha rocznie. Łącznie do zapłaty na umowie wpisano kwotę 31 864 zł. W umowie wpisano także zapis, że „dopłaty będzie pobierał właściciel gruntów rolnych i składał na nie wnioski”. Zbigniew Stołowski miał także właścicielowi zwrócić podatek na rzecz gminy Olszówka oraz opłaty dla spółki wodnej. Uzgodniono, że płatność za dzierżawę wpłynie do końca października 2020 r. oraz że zawarta umowa zakłada możliwość „przedłużenia pisemnego na kolejne lata”.
Zbigniew Stołowski wydzierżawił i obsiał 47 ha. Komornik zablokował jego bankowe konto, więc nie mógł zapłacić za dzierżawę, którą stracił
To nie były jedyne grunty, jakie rolnik wydzierżawił. Uprawia kolejne 25 ha należące do członków tej samej rodziny – na takich samych zasadach, jednak różnica polegała na tym, że tym razem nie została sporządzona pisemna umowa. W kwietniu 2020 r. ziemia została obsiana kukurydzą, facelią, owsem i jęczmieniem jarym. Rolnik twierdzi, że częściowe opłaty za dzierżawę były dokonywane w sierpniu w wysokości 10 tys., 6 tys. i ponownie 10 tys. zł.
– Ostatniej wpłaty dokonałem 31 sierpnia. Zapytałem wtedy, czy przez kolejny sezon będę mógł uprawiać dzierżawione pola. Dostałem na telefon tekstową wiadomość, że mogę zacząć. Zapytano też, kiedy będą kolejne wpłaty. Zamierzałem je uregulować tak, jak przewidywała pisemna umowa dzierżawy – wspomina Stołowski.
Zablokowane konto bankowe
Rolnik rozpoczął przygotowania do zasiewów jesiennych. Zebrał słomę i przygotował grunt do zasiewów. Zdecydował, że obsieje je pszenicą, pszenżytem i jęczmieniem ozimym. Na dzierżawionym gruncie zasiał także niespełna 2 ha żyta. Poniósł więc spore nakłady na uprawę ziemi, materiał siewny oraz nawożenie. Niestety, nie był w stanie terminowo dokonać pozostałych płatności związanych z czynszem dzierżawnym za rok 2021. Rodzina, do której należały grunty, otrzymywała wcześniejsze raty, zgodnie z własnym życzeniem, gotówką. Zbigniew Stołowski pieniądze trzymał na bankowym koncie. Niestety, w październiku zostało ono zablokowane przez komornika.
Nieprzewidziane problemy finansowe
– Dotknęły mnie nieprzewidziane problemy finansowe. Miałem wcześniejsze zobowiązania bankowe. Chciałem dokonać pozostałych płatności za dzierżawy, ale moje pieniądze znajdujące się w banku przestały być dostępne – mówi Stołowski. – Właściciele ziemi upominali się o pieniądze. Prosiłem o wyrozumiałość i trochę czasu. Chciałem, aby pozwolono mi dalej uprawiać ziemię. Po żniwach uregulowałbym zaległą ratę dzierżawy – deklaruje rolnik.
8 marca rolnik otrzymał list podpisany przez osobę reprezentującą właścicieli gruntów, w którym został poinformowany, że nie wywiązuje się z zawartej w 2020 r. umowy. Autor listu wymienił także zaległość – 30 tys. zł. Rolnika poinformowano, że nie ma prawa wchodzić na pola i że będą one uprawiane przez właścicieli.
Nie ma ziemi, nie ma plantacji zbóż
Rolnik stracił więc nie tylko dostęp do ziemi, ale także założone przez siebie plantacje zbóż.
– Umowa dzierżawy zawsze powinna być zawierana w oparciu o sporządzony na piśmie dokument. Warunki i termin jej rozwiązania powinny być określone w samej umowie. Zgodnie z Kodeksem cywilnym, każda ze stron ma prawo do wypowiedzenia umowy na rok przed końcem roku dzierżawnego. Wydzierżawiający może wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym, pisemnie, jeśli dzierżawca zalega z czynszem przez co najmniej dwa okresy rozliczeniowe, a w przypadku płatności rocznej – więcej niż 3 miesiące. Wydzierżawiający o fakcie wypowiedzenia umowy powinien uprzedzić dzierżawcę i wyznaczyć mu trzymiesięczny termin uregulowania zaległości. Fakt, że grunt jest obsiany, nie ma znaczenia. Umowę w przypadku braku płatności można rozwiązać, jednak jeśli zajdzie taka sytuacja, to właściciel ziemi powinien pokryć różnicę wynikającą z zaległości dzierżawcy wobec niego a nakładami, jakie dzierżawca poniósł na uprawę ziemi oraz środki do produkcji – informuje Bartosz Frymarkiewicz, radca prawny Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.
Poniesione nakłady. Do obsiania było 47 hektarów
Rolnik wydał sporo pieniędzy na obsianie 47 ha. Według kalkulacji uprawy 1 ha pszenicy ozimej publikowanej przez Wielkopolską Izbę Rolniczą, uprawa ścierniska, orka, uprawa przedsiewna, siew, bronowanie, odbiór ziarna i zwózka słomy oraz jednokrotny wysiew nawozu to łączny koszt niemal 510 zł/ha, który dotyczy tylko pracy sprzętu. Materiał siewny – 2,5 dt – to kolejne 513 zł/ha. Rolnik twierdzi, że jesienią ubiegłego roku nie wykonał zabiegów herbicydowych, ale rozsiał 200 kg/ha amofoski i 150 kg kredy nawozowej. Wielkopolska Izba Rolnicza podaje też nakłady pracy, jakie trzeba ponieść na wyprodukowanie pszenicy – to 35 godzin pracy na hektar, jedną godzinę wyceniono na 18,30 zł. Nawet jeśli rolnik nie zastosował kwalifikowanego materiału siewnego, to i tak poniósł znaczne koszty uprawy i siewu.
– Umowa nie została wypowiedziana. Nie zapłacił pieniędzy i tyle. Nie tylko ja zostałem nabrany. Niech wywiązuje się z płatności. Umowa miała być przedłużona, ale ciągle ktoś jest nabierany. Nie mogę rozmawiać, mam załadunek. Zajęty jestem – powiedział reprezentant właścicieli gruntów.
Kiedy zapytaliśmy, czy kwota zobowiązań faktycznie wynosi 30 tys. zł oraz czy zobowiązania wobec właścicieli nie są mniejsze niż poniesione nakłady na siew, a także czy ewentualna różnica zostanie rozliczona, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
– Pan Stołowski niech nie wchodzi na nasze pola. Nie będę rozmawiał, nie mogę, mam tiry do załadunku. Kłaniam się – usłyszeliśmy.
Tomasz Ślęzak
Fot. T. Ślęzak
Tomasz Ślęzak
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Torunia
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Torunia
Najważniejsze tematy