Młodzi rolnicy mają dość! Jak rządzący tak podchodzą do rolnictwa, to niech sami prowadzą gospodarstwa
„Przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i radziecki” – to żartobliwa rymowanka z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. 30–40 lat temu wydawało się, że jesteśmy skazani na ciągłe trwanie w sowieckiej sferze wpływów, kartki na buty i asygnaty na maszyny rolnicze.
Koronawirusa też przeżyjemy
Że w nieskończoność 10 ocynkowanych wiader, które przyszły z dostawą do GS-u, będzie musiało być losowanych między chętnych do ich zakupienia. I mimo wszelkich przeciwności możemy powiedzieć, że „przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyliśmy i radziecki” i dodać, że i koronawirusa przeżyjemy.
Nie, nie lekceważymy tej plagi. Wszak obecnie owa zaraza demoluje cały świat – zarówno społeczeństwa, jak i gospodarkę.
Obostrzenia możliwym ciosem dla rolnictwa
W wielu krajach wprowadza się poważne obostrzenia, które mogą negatywnie wpłynąć na nasze rolnictwo i przetwórstwo. Wprawdzie eksport nie zostanie całkowicie wstrzymany, ale spowolniony. Zaś panika może wpłynąć na obniżenie cen zbytu masła i mleka w proszku. Ową panikę mogą spotęgować obostrzenia covidowe stosowane przy eksporcie do Chin.
Natomiast zamknięcie się w domach, ograniczenia w funkcjonowaniu hoteli, zamknięcie sanatoriów i restauracji mogą doprowadzić do zmniejszenia zakupów w sklepach i hurtowniach spożywczych.
Zbliża się obniżka cen zbytu
Już pojawiają się liczne i bardzo agresywne promocje na mięso i przetwory mięsne, czy też sery twarde i inne wyroby mleczarskie. Naszym zdaniem, owe promocje są zapowiedzią kolejnych obniżek cen zbytu. Dlatego dla wzmożenia popytu racjonalne wydaje się przywrócenie na czas pandemii handlowych niedziel. Dodajmy, że w branży mleczarskiej działo się stosunkowo dobrze. Masowo pojawiły się podwyżki cen skupu: w postaci podwyżek cennikowych albo w formie premii za kukurydzę.
Mamy już z koronawirusem proste doświadczenie – wiemy, że zamknięcie gospodarki może doprowadzić do ruiny finansowej kraju. A tak jest, że gdy dochodzi do kryzysu ekonomicznego, to najbardziej tracą rolnicy. Tak było w początkach lat trzydziestych, gdy do Polski dotarł światowy kryzys, jak i w 1989 roku oraz za wczesnych czasów reform Balcerowicza.
Politycy zawiedli mieszkańców wsi
Mamy wątpliwości czy czołowi politycy Zjednoczonej Prawicy zdają sobie sprawę, iż srodze zawiedli oczekiwania wielu mieszkańców wsi. Wypada przypomnieć, że ponad 70 procent rolników poparło w wyborach Zjednoczoną Prawicę i prezydenta Andrzeja Dudę. Ale do wzburzenia spowodowanego „piątką dla zwierząt” przyczynili się też politycy z innych opcji.
PiS z przyjaciela stał się wrogiem polskiego rolnika
Tak więc próbę ograniczenia produkcyjności polskiego rolnictwa, a więc i osłabienia gospodarki, można określić mianem nieudolnych działań ponad politycznymi podziałami. Rolnicy o tym doskonale wiedzą! Jednak największe pretensje mają nie do opozycyjnych polityków, ale do polityków Prawa i Sprawiedliwości, bowiem to oni przewodzą sprawującemu władzę obozowi Zjednoczonej Prawicy.
Jakby tego było mało, masowe protesty związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej wzmagają napięcie na ulicach miast. Jak długo można żyć w napięciu, kiedy co dzień rośnie liczba zakażonych i ofiar Covid-19, a na ulicach trwają wielotysięczne demonstracje? To pytanie kierujemy nie tylko do naszych elit politycznych, ale do każdego, któremu na sercu leży dobro Polski.
W latach głębokiej komuny niekwestionowanym autorytetem dla przeważającej części Polaków był Kardynał Stefan Wyszyński. Nieco później wspólnota Polaków mogła odwołać się do Jana Pawła II. Jakkolwiek będziemy oceniać dziś Lecha Wałęsę, to on otrzymał w 1983 r. Pokojową Nagrodę Nobla, która była mocnym sygnałem, że świat popiera nas w dążeniu do wolności.
Nadzieja umiera ostatnia
A dziś? Dziś, pozostaje nam nadzieja. „Gdzie cierpienie, tam i nadzieja” mówi łacińskie przysłowie. „Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach” – to cytat z Jana Pawła II. Patrzmy więc w przyszłość z nadzieją, zwłaszcza że wieś, nawet mimo protestów na drogach sprowokowanych „piątką dla zwierząt”, jawi się dziś jako kraina stosunkowo spokojna i znacznie bezpieczniejsza niż miasto.
Choć nie całkowicie wolna od zagrożenia, jakie niesie za sobą wirus dla naszych ojców i dziadków. Wielopokoleniowe rodziny na wsi są szczególnie narażone. Stąd nasz apel: dbajcie o waszych ojców i dziadków, nie narażajcie ich na infekcję.
Kto będzie gospodarzył?
Wieś jest dziś nieco spokojniejsza także z tego powodu, że w parlamencie utknął kontrowersyjny projekt ustawy o ochronie zwierząt. Jesteśmy jednak przekonani, że jeśli projekt wróci, to powrócą, protesty i blokady. Niedawno do redakcji zadzwonił Czytelnik z woj. kujawsko-pomorskiego. Był bardzo rozżalony, bo syn miał przejmować gospodarstwo, a dziś mówi, że skoro rządzący tak podchodzą do rolników, to niech sobie sami gospodarzą. Rolnik pyta o rolę Prezydenta RP w kwestii „piątki dla zwierząt”. Uważa, że jeśli Andrzej Duda nie zawetuje ustawy (gdyby sejm ją uchwalił), to następne dożynki prezydenckie niech zorganizuje sobie sam z rodziną – we własnym ogrodzie.
Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
Redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
Fot. Pixabay
Najważniejsze tematy