Rolnicy na drugim froncie wojny. „Dostaliśmy kamizelki kuloodporne i hełmy, by siać”
Ukraińscy rolnicy z okolic Zaporoża ubrani w kamizelki kuloodporne i hełmy wyjeżdżają traktorami w pola, by siać i nawozić rośliny. Ryzykują życiem, bo pola są zaminowane. Z pomocą przychodzą im więc saperzy. Ostatnio usunęli z ziemi aż 50 głowic...
Ukraińscy rolnicy mimo trwającej wojny wyjechali w pola i wysiewają rośliny. Nie inaczej jest w okolicach Zaporoża, wielokrotnie ostrzeliwanego przez Rosjan miasta w południowo-wschodniej części Ukrainy.
Tamtejsi farmerzy są zdeterminowani do wykonywania prac polowych, by zapewnić swoim rodakom wyżywienie. Sieją i nawożą, choć strach przed bombami i ostrzałami jest duży.
Rolnicy na drugim froncie wojny. „Dostaliśmy kamizelki kuloodporne i hełmy, by siać”
Jednym z takich przykładów w obwodzie zaporoskim we wsi Komyszuwacha jest gospodarstwo Lew liczące ponad 2000 ha. Jest ono oddalone zaledwie o 30 km od linii frontu. Ale mimo to od ponad tygodnia rolnicy pracują tam praktycznie bez przerwy. Kilka dni temu zaczęli siać soczewicę, a w najbliższej przyszłości planują siew słoneczników. Jak mówią sami o sobie są na drugim, bardzo ważnym froncie wojny. Walczą o zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego nie tylko swoich rodaków, ale i całego świata.
- Przed wojną udało nam się dokarmić oziminy nawozami. Wszyscy rolnicy rozumieją, że konieczne jest wyżywienie rodzin, wojska i w ogóle państwa. Jesteśmy drugim frontem. Pracujemy i ryzykujemy naszym życiem, by ludzie mieli co jeść. Dostaliśmy kamizelki kuloodporne i kilka hełmów, by móc siać – podkreśla dyrektor gospodarstwa Witalij Lupinos.
Saperzy sprawdzają, czy na polach nie ma ukrytych min. „Ostatnio usunęli 50 głowic”
Pracownicy gospodarstwa wyjeżdżają więc na pola z wojskową amunicją, ale dopiero po tym, jak teren pod kątem min sprawdzą saperzy. Ostatnio usunęli oni aż 50 głowic bojowych z pól. Niestety, okupanci nieustannie ostrzeliwują okolicę. Odnotowano też użycie zakazanych bomb kasetowych.
- W sąsiednich wsiach są zniszczone domy, część pracowników wyjechała do Zaporoża. Mieszkają tam, ale i tak przyjeżdżają do pracy do gospodarstwa. Ziemia nie może czekać, trzeba siać, trzeba nawozić. Nasze siły zbrojne muszą być nakarmione, państwo musi być nakarmione. Musimy zasiać plony i zebrać je - mówi Witalij Lupinos.
oprac. Kamila Szałaj, na podst., fot. i film Zaporska Regionalna Administracja Państwowa - Departament Kultury i Polityki Informacyjnej
Najważniejsze tematy