Z artykułu dowiesz się
- Jakie gleby są uprawiane w gospodarstwie?
- Jak zaplanowane są siewy ozimin?
- Jakie herbicydy są najskuteczniejsze?
Z artykułu dowiesz się
Jesienią w zbożach walczy się z chwastami w dwóch terminach, przed wschodami i po wschodach. Odwiedzając wiele gospodarstw mogę potwierdzić, że wciąż króluje odchwaszczanie powschodowe w fazie szpilkowania zbóż lub w fazie od 2–3 liści do początku krzewienia. Rolnicy podkreślają, że po wschodach dokładnie widzą, jakie mają chwasty i w jakim nasileniu i wtedy mogą jeszcze skorygować mieszankę herbicydową.
W odwiedzanym gospodarstwie w Piotraszewie jeszcze 2 lata temu zboża jesienią odchwaszczane były także powschodowo. Ale Karol Kaczorek, doradca z Innvigo od lat współpracujący z gospodarstwem i zwolennik przedwschodowej walki z chwastami w zbożach, cały czas namawiał, żeby wypróbować zabiegi przedwschodowe. Zabiegi takie wykonuje się bezpośrednio po siewie lub najpóźniej 3–4 dni po siewie zbóż, najlepiej na wilgotną, dobrze uprawianą glebę.
– Po raz pierwszy 2 lata temu po namowach doradcy wykonałem zabiegi przedwschodowe, ale tylko na części pól, ponieważ chciałem porównać je z zabiegami, które zawsze w zbożach wykonywałem powschodowo. I okazało się, że zabiegi wykonane od razu po siewie zdały egzamin i rzeczywiście były skuteczniejsze. Dla mnie jest to idealne rozwiązanie, bo mamy w gospodarstwie dość ciężkie gleby, gliny, iły i jak popada przez 2 – 3 dni, jest duży problem z wjazdem na pole. Muszę czekać ponad tydzień, żeby obeschło na tyle, bym mógł wjechać i wykonać zabieg. Często bywa, że zaplanowane zabiegi, a to co mogę wykonać aktualnie na polu to dwie różne bajki – wyjaśnia Łukasz Bartnikowski.
Na szczęście gospodarstwo nie ma jeszcze problemów z uciążliwymi odpornymi chwastami. Rolnik podkreśla, że ma raczej podstawowy pakiet chwastów, czyli miotłę zbożową, stokłosę, chabra, przytulię czepną i wie, jakie ilości, na których polach występują. Dzięki temu można skomponować skuteczne mieszanki herbicydowe.
Na gleby nie można narzekać, bo przeważa klasa III oraz IV a i IV b. Ale są to gleby ciężkie, gliny i iły co ma swoje plusy i minusy. Odczyn jest uregulowany i średnio pH wynosi ok. 6,0. Co roku na kolejnych polach stosowane jest nawożenie obornikiem.
Pszenice wysiano na ponad 100 ha w systemie bezorkowym, który bardziej sprzyja rozwojowi i kompensacji chwastów. Przedplonem był rzepak i bobik. Łukasz Bartnikowski stara się unikać uprawy zbóż po zbożach, choć czasami zdarza się, że nie ma wyjścia. Ale jeżeli na jakimś kawałku sieje zboże po zbożu, to zawsze stosuje tam nawożenie naturalne. Siew pszenicy odbył się 15 września, więc patrząc na zalecenia agrotechniczne był to optymalny termin siewu dla tej części kraju. Jednak rolnik wyznał, że na tych terenach, kto ma możliwości, rozpoczyna siew wcześniej, na początku września.
– Zwykle startujemy z siewami pszenicy w połowie września. Technologie mamy już dopracowaną, sprzęty własne, więc jeśli tylko pogoda pozwala jedziemy, a siewy idą sprawnie. Nigdy nie siejemy pszenicy zbyt wcześnie, żeby za bardzo nie urosła i nie rozkrzewiła się, bo zbyt gęsta będzie bardziej podatna na choroby i zaczną interesować się nią szkodniki. Ale z drugiej strony, przy naszych ciężkich glebach nie możemy zbytnio opóźniać siewów, bo grozi to problemami z wjazdem w pole. Od tych reguł są odstępstwa. Cały czas sprawdzamy pogodę i na bieżąco podejmujemy decyzję. Jeżeli zapowiadają kilkudniowe deszcze to jedziemy siać wcześniej. Jeżeli pogoda jest ustabilizowana, spokojnie czekamy do 15 września – wyjaśnia rolnik.
Na polach króluje odmiana Hondia, ale kilka innych zawsze się testuje. W tym roku sa to m.in. RGT Specialist, Euforia, Admont czy stara, dobra Wilejka. W terminie optymalnym pszenice w zależności od stanowiska siane są w zagęszczeniu 300 – 350 roślin na m2.
Zabieg herbicydowy przedwschodowy to pierwszy etap strategii walki z chwastami odpornymi, z którymi do tej pory był problem. Trzeba pamiętać, że jeżeli chwast już wzejdzie, to dużo trudniej będzie go zwalczać.
– Po siewie zaproponowałem zestaw herbicydów, w którym był Cevino 500 SC (0,3 l/ha) zawierający flufenacet działający głównie doglebowo, zwalczający miotłę zbożową i chwasty jednoliścienne. Do tego dodano Saper 500 SC (0,2 l/ha) zawierający diflufenikan do walki z fiołkiem polnym oraz wspierający zwalczanie miotły, przytulii czepnej oraz innych chwastów dwuliściennych – wylicza doradca z Innvigo.
W latach poprzednich do walki z chwastami z rodziny kapustowatych były używane preparaty zawierające chlorosulfuron, które zostały wycofane. Obecnie substancją często używaną do ich zwalczania jesienią jest metsulfuron metylu.
Łukasz Bartnikowski po swoich obserwacjach i porównaniach potwierdza, że jesienne doglebowe zwalczanie chwastów w zbożach jest zdecydowanie skuteczniejsze, głównie jeżeli chodzi o miotłę i część stokłos. A nie ma rolnika, który nie miałby problemów z miotłą zbożową występującą na ponad 80 proc. areału uprawianych zbóż i jest dużym zagrożeniem dla każdej plantacji. Rolnicy powinny pamiętać, że miotła pojawiająca się jesienią stanowi większe zagrożenie, bo jest bardziej rozkrzewiona i wykształca więcej wiech niż miotła wschodząca wiosną. Poza tym jesienią miotła silniej konkuruje z rośliną uprawną o składniki pokarmowe i o przestrzeń do życia i rozwoju.
– Jeżeli chodzi o miotłę i stokłosy, to udało mi się w znacznym stopniu obniżyć ich ilość. Zdaję sobie sprawę, że nie wyeliminuję ich w 100 procentach, ale mam pewne porównanie. Wcześniej zawsze wykonywałem zabiegi powschodowe i zwykle wiosną blisko 100 procent areału poprawiałem walcząc ze stokłosą. Wiosną 2022 roku poprawki konieczne były tylko na ok. 10 ha zbóż, które jesienią odchwaszczałem doglebowo. To oznacza, że skuteczność jesiennej walki z chwastami była naprawdę bardzo wysoka – mówi Łukasz Bartnikowski.
Herbicydowy zabieg jesienny w zbożach to zabieg podstawowy i najważniejszy, natomiast nigdy nie możemy powiedzieć, że daje on stuprocentową gwarancję i nie będzie poprawek wiosennych. Zbyt wiele czynników ma na to wpływ. Dlatego, jeżeli jesienią odpowiednią mieszanką substancji czynnych można skutecznie ograniczyć bank nasion chwastów, które do tej pory trzeba było wiosną poprawiać, to trzeba to robić. Każdy rolnik doskonale zna swoje pola i wie, które chwasty spędzają mu sen z powiek.
fot. Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 44/2022 na str. 14. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy