Jak zapowiada się plon buraka na Mazurach?
Gospodarstwo Agnieszki Tołłoczki znajduje się na Mazurach jest malowniczo położone wśród pagórków, lasów, jezior i stawów, krajobrazowo i turystycznie cudownie, ale patrząc od strony rolnika, już nie jest tak pięknie i kolorowo.
Dominuje teren pagórkowaty, gleby są słabe, w zasadzie przeważają gleby lekkie V i VI klasy o słabej zasobności wodnej. Ale są też plusy, gleby wyróżniają się wysoką zawartością próchnicy, uregulowanym odczynem powyżej 6,0 i wysoką zasobnością w podstawowe makroskładniki, czyli potas, fosfor i magnez. A najczęściej powtarzające się określenia w tabelach z badań glebowych to: zbędne, ograniczone, bardzo wysoka i wysoka.
Potencjał jaki drzemie w V klasie
To wszystko zasługa ojca pani Agnieszki, Bolesława Tołłoczki, dla którego najważniejsza była gleba. Dlatego regularnie wapnował, stosował nawożenie organiczne, nigdy nie wywoził słomy z pola, przestrzegał zasad zmianowania. Dzięki temu gleby, które po przejściu na emeryturę przekazał córce, choć należą do klas słabszych, są w wysokiej kulturze i mają ogromny potencjał, co widać po plonach.
Właścicielka gospodarstwa to wulkan energii gotowy do działania w każdej chwili i w każdych warunkach, zawsze podchodzi do swojej pracy zadaniowo i konsekwentnie. Często powtarza, że nie ma co narzekać, trzeba brać się do roboty i pracować. Trzeba szukać upraw tradycyjnych lub alternatywnych, które sprawdzą się na glebach, którymi dysponujemy.
Dlatego między innymi w 2018 roku, po prawie 30-letniej przerwie pani Agnieszka wróciła do uprawy ziemniaka najpierw konsumpcyjnego, później także sadzeniaka. Warto wspomnieć, że ziemniaki uprawiał kiedyś jej ojciec, a teraz będąc na zasłużonej emeryturze z dumą śledzi poczynania córki.
Rolniczka na swoich słabych, lekkich glebach uprawia także buraki cukrowe, pisaliśmy o tym w numerze 16 TPR. Miesiąc przed wykopywaniem buraków postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda plantacja i czy można liczyć na zadowalające plony?
- Agnieszka Tołłoczko i Norbert Pęczkowski z firmy Procam, który czuwał nad ochroną i odżywieniem plantacji. Dzięki temu plantacja na początku września wygląda wzorcowo i zdrowo. Teraz wszyscy czekają tylko na cukier
– Zaczynaliśmy uprawę buraka 4 lata temu od 10 ha, w tej chwili mamy już 80 ha, pierwsze kontrakty z cukrownią w Glinojecku były na 50 ton buraka z hektara, w tej chwili kontraktowaliśmy buraka na 2022 r. i jest to prawie 60 t z hektara. Cieszę się, że kontrakty są coraz wyższe, to wszystko dzięki temu, że co roku osiągamy lepsze wyniki, burak jest zdrowy, w poprzednich latach cukier był wysoki i to wszystko na moich słabych, lekkich glebach – wyznaje z dumą właścicielka gospodarstwa.
Warto dodać, że przy zbiorze i siewie buraków pani Agnieszka korzysta ze specjalistycznego sprzętu, który oferuje usługodawca ze strony cukrowni.
– Koszt zbioru to 725 zł netto od hektara, jeżeli chodzi o siewnik to było, jak dobrze pamiętam ok. 130 zł netto od hektara, czyli można przyjąć, że koszty siewu i zbioru zamykają się w kwocie 850–900 zł. Jest to kwota jak najbardziej do zaakceptowania tym bardziej, że mam spokojną głowę i mogę w tym czasie zająć się innymi pracami, bo wiem, że usługa zostanie wykonana profesjonalnie i sprawnie. Zajmują się tym specjaliści, a przede wszystkim mają wysokiej klasy specjalistyczny sprzęt – wyjaśnia Agnieszka Tołłoczko.
20 procent obsady buraka rozgromiła wiosna
Plantatorka sieje odmiany rekomendowane przez cukrownie i dobrane specjalnie pod jej grunty przez Sylweriusza Szlejera, inspektora opiekującego się plantacją z ramienia cukrowni w Glinojecku. Taki układ doskonale sprawdził się w poprzednich latach, bo dzięki odmianom o odpowiedniej genetyce, przystosowanym w przypadku Szkotowa do niezbyt dobrych warunków glebowych, udało się pozyskać w ubiegłym roku plon w wysokości prawie 60 t/ha, co było dużym sukcesem na tak słabych i lekkich glebach.
Wiosną wysiano m.in. odmiany Vinnare – DLF i BTS 9975 firmy Beta Seed. Tegoroczna sucha i bardzo zimna wiosna na Warmii i Mazurach była trudna dla większości upraw. Pierwsze siewki buraka pojawiły się dopiero po dobrych trzech tygodniach. Rozmówczyni przyznaje, że był nawet plan, żeby przesiać buraki, ponieważ brakowało prawie 20 proc. z planowanej i wysianej obsady 90 tys. roślin na hektar. Jednak ostatecznie zapadła decyzja, że zostaje mniejsza obsada.
– W sumie bardzo dobrze wyszło, bo dzięki mniejszej obsadzie burak miał dużo miejsca do wzrostu i swobodnego rozrastania się, dlatego takie 4- czy prawie 5-kilogramowe giganty porosły. Dużym plusem była słoma z przedplonu, którym było pszenżyto, ponieważ została na polu i stanowiła naturalną ochronę przed parowaniem i przed wschodami chwastów – wylicza rolniczka.
Ale trzeba przyznać, że poza trudną wiosną cały okres wegetacji i rozkład opadów na tym terenie był bardzo korzystny i dla buraków, i dla ziemniaków, które są oczkiem w głowie plantatorki.
– Śmiało mogę powiedzieć, że „dostawy wody” z góry mieliśmy w odpowiednich okresach, czyli dokładnie wtedy, kiedy buraki i ziemniaki tego potrzebowały. Niestety, rzepaki i zboża nie miały tyle szczęścia, bo im w kluczowych momentach wegetacji wody zabrakło, czego konsekwencją były niższe plony – wyznaje pani Agnieszka.
- 20 proc. obsady wypadło po ciężkiej wiośnie, przez co burak miał dużo miejsca do wzrostu i swobodnego rozrastania się. Dlatego takie 4, czy 5 kg giganty to w tym roku norma. Buraki są zdrowe i bardzo duże, co jest i dobre, i złe. Z jednej strony będzie wysoki plon korzeni, ale buraki będą potrzebowały więcej czasu, żeby skumulować cukier
Buraki w dobrej kondycji do samego końca
Plantacja buraka częściowo na IV, ale głównie na V klasie gleby w odwiedzanym gospodarstwie wygląda tak dobrze na początku września dzięki temu, że była regularnie lustrowana, dobrze chroniona i odżywiana przez cały okres wegetacji.
– Jeżeli chodzi o środki ochrony roślin to zastosowaliśmy 3 wjazdy herbicydowe od chwastów dwuliściennych w odstępach co 8–10 dni, po trzecim wjeździe oddzielnie wykonano zabieg na chwasty jednoliścienne. A kilka dni po nich podaliśmy nawożenie dolistne w postaci sprawdzonej mieszanki, tzn. bor w dawce 2 l/ha, do tego Proleaf Max 4.0 w dawce 2 l/ha i 0,5 l/ha, biostylulatora ImPROver+ – wylicza Norbert Pęczkowski, kierownik oddziału Ciechanów, firmy Procam opiekujący się od strony agronomicznej plantacją buraków.
Utrzymanie plantacji buraka w dobrej kondycji do samego końca to priorytet, ponieważ w korzeniach buraków cukrowych, których liście porażone są chwościkiem, zawartość cukru będzie mniejsza w porównaniu z burakami zdrowymi. Eksperci podają, że w takich przypadkach cukru może być mniej nawet o 2 proc. Od połowy sierpnia lustrowano plantację w poszukiwaniu chwościka, na którego trzeba uważać i z którym trzeba walczyć. Choć plantatorzy buraków z północno-wschodniej i północno-zachodniej Polski są w dużo lepszej sytuacji niż plantatorzy z południa. W Szkotowie chwościk na razie nie jest dużym problemem, ponieważ buraki siane są w gospodarstwie od niedawna, więc co roku są na innym polu. Pierwszy zabieg na chwościka wykonano po 20 czerwca. Pod koniec sierpnia miejscami na liściach widać było jego obecność i choć było go niewiele, plantatorka zdecydowała się na wykonanie ostatniego zabiegu na chwościka.
– Do rozpoczęcia kopania buraków w moim gospodarstwie mam jeszcze grubo ponad miesiąc, więc jest czas, żeby wykonać zabieg, muszę działać trochę profilaktycznie i zapobiegawczo, bo nie chcę, żeby na ostatniej prostej chwościk rozszedł mi się po całej plantacji i wpłynął na wynik końcowy – podsumowuje rozmówczyni.
- Utrzymanie plantacji buraka w dobrej kondycji do samego końca to priorytet, ponieważ w korzeniach, których liście porażone są chwościkiem, znacznie spada zawartość cukru
W czasie ciepłej i słonecznej jesieni gromadzi się cukier
Sylweriusza Szlejer z cukrowni w Glinojecku, podczas sierpniowej lustracji plantacji zwrócił uwagę, że podczas wegetacji wody w tym terenie było nawet trochę za dużo, co widać po burakach, które nie budowały typowego korzenia palowego, nie szukały wody idąc w dół, tylko bazowały na wodzie, która dostępna była na powierzchni gleby. W kilku losowo wyrwanych burakach widać było wyraźnie nieco inną budowę i brak jednego wydłużonego korzenia było za to kilka krótszych korzeni, co można porównać do „ośmiorniczki”.
– Buraki są zdrowe i porosły bardzo duże, co jest i dobre, i złe, bo z jednej strony będzie wysoki plon, ale trzeba pamiętać, że duże buraki będą potrzebowały więcej czasu, żeby skumulować cukier. Według prognoz pogoda w najbliższych dniach będzie sprzyjająca, jest wilgoć w glebie, więc i będzie się gromadził cukier i buraki wciąż będą rosły – wyjaśnia ekspert z cukrowni.
Kampania buraczana 2021 w cukrowni w Glinojecku już się rozpoczęła, pierwsze buraki zjeżdżają od rolników i trafiają na produkcję. I o ile plony są wysokie, to jest problem z cukrem, który waha się w granicach od 14 maksymalnie do 15 proc..
Na plantacji Agnieszki Tołłoczko pod koniec sierpnia cukier był na poziomie 14,5 proc. Ale od początku września mamy na Warmii i Mazurach ciepłą i słoneczną pogodę, czyli są spełnione dwa podstawowe warunki, żeby buraki gromadziły jak największe ilości cukru, bo już tylko tego brakuje do pełnego sukcesu. Rolniczka jest dobrej myśli, ponieważ plantacja jest w dobrej kondycji, liście są piękne, duże i przede wszystkim zdrowe, a jesień to czas, w którym buraki najsprawniej i najszybciej gromadzą cukier.
- Agnieszka Tołłoczko i Sylweriusz Szlejer, inspektor z cukrowni w Glinojecku. Ekspert zwrócił uwagę na nadmiar wody. To widać po budowie korzeni, które nie są idealnie palowe, bo nie musiały szukać wody głęboko
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy