Tarcznik niszczyciel: jak dużo można stracić
Tarcznik niszczyciel coraz powszechniej występuje w polskich sadach. Od wielu lat badania nad rozwojem tego szkodnika w naszych warunkach klimatycznych i możliwościami ochrony są prowadzone na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie przez prof. dr hab. Katarzynę Golan.
Na wstępie chciałbym podzielić się z Państwem pewną historią, która dosadnie pokazuje, jak dużo można stracić, gdy w relacji sadownik – dystrybutor środków ochrony roślin dla tej drugiej strony liczy się głównie zysk ze sprzedaży produktów. Miałem ogromną przyjemność kilkukrotnie w tym roku rozmawiać z producentką owoców z południowych regionów naszego kraju. Problem, z którym się zgłosiła, został bardzo szybko zdiagnozowany – sad był silnie zasiedlony przez tarcznika niszczyciela. Niestety, przez kilka lat wspomniana sadowniczka była nieświadoma tego, z czym faktycznie ma do czynienia, zapewniana przez doradców pewnej firmy, że uszkodzenia na pędach, zawiązkach czy owocach są objawami niedoboru składników pokarmowych. Dzięki własnej dociekliwości, po wielu nieudanych próbach ratowania drzew produktami zalecanymi przez tychże doradców, znalazła odpowiedź na pytanie, czym są te „dziwne tarczki na korze”. Niestety, przez kilka sezonów ochrona „pod nadzorem doradców” była prowadzona w sposób nieskuteczny. Powyższy wstęp do artykułu był niezbędny, aby podkreślić, jak ważna w naszej pracy jest sprawdzona wiedza bądź wsparcie osób, których nadrzędnym celem powinno być „pomóc”, a nie „wyłącznie sprzedać produkty z własnego portfolio”.
Zróżnicowana sytuacja w kraju - co ma wpływ na termin pojawu tarcznika?
Prowadzony od tego roku szczegółowy monitoring rozwoju tarcznika niszczyciela w centralnej Polsce przez pracowników Centrum Badań Sadowniczych Symbioz (CBS Symbioz) stanowi uzupełnienie danych, które od kilku lat są gromadzone z regionu Lubelszczyzny przez zespół naukowy Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, pod przewodnictwem prof. dr hab. Katarzyny Golan. Wyznaczenie terminu pojawu poszczególnych faz rozwojowych tarcznika niszczyciela, w połączeniu z danymi pogodowymi uzyskanymi ze stacji meteorologicznych zainstalowanych w lustrowanych sadach pozwoli określić wpływ warunków pogodowych na tempo pojawu poszczególnych stadiów rozwojowych tego groźnego agrofaga.
Pierwszy pakiet informacji dotyczący ochrony sadów przed tarcznikiem został przygotowany i opublikowany na portalach branżowych wczesną wiosną, kiedy to podstawowym działaniem ukierunkowanym na zwalczanie osobników zimujących (głównie larw pierwszego stadium rozwojowego oraz nielicznych zapłodnionych samic) jest wykonanie zabiegów produktami olejowymi. W komunikacie z 23 marca napisanym przeze mnie i prof. dr hab. Katarzynę Golan były zawarte informacje o konieczności zastosowania tej metody ograniczania populacji tarcznika niszczyciela. Prowadzone od wielu lat obserwacje oraz relacje sadowników korzystających z tej alternatywnej metody wpisującej się w ramy Integrowanej Ochrony Roślin potwierdzają dobrą skuteczność preparatów olejowych w zwalczaniu form zimujących różnych gatunków szkodników, w tym tarcznika.
Nie rezygnujmy z preparatów olejowych
Niekiedy warunki pogodowe uniemożliwiają wykonanie wczesnowiosennego zabiegu olejami bądź wpływają niekorzystnie na osiągnięcie wysokiej skuteczności. W takich przypadkach warto zabieg powtórzyć. Nie powinniśmy rezygnować ze stosowania olei parafinowych, ponieważ zwalczanie tarcznika niszczyciela musi być prowadzone różnymi sposobami.
Kiedy pojawiają się larwy?
Prowadzony przez nas monitoring polegał na kontrolowaniu dwustronnie klejących taśm, do których przyklejają się larwy w trakcie migracji. Dodatkowo przy każdej lustracji były pobierane próbki pędów do obserwacji stopnia zaawansowania rozwoju samic oraz znalezienia przemieszczających się larw. Samice tuż przed okresem rodzenia młodych osobników są mocno nabrzmiałe, co widać po odsłonięciu tarczki. W centralnej Polsce (okolice Grójca) oraz na Lubelszczyźnie (rejon Opola Lubelskiego) pierwsze larwy określane mianem „wędrowców” zostały zaobserwowane 17 czerwca. Początkowy etap rozwoju populacji tarcznika niszczyciela po okresie kwitnienia był bardzo podobny w monitorowanych sadach, pomimo dzielącej ich znacznej odległości.
Każda reguła ma jednak swoje wyjątki. W sadach położonych w cieplejszych, zacisznych, osłoniętych od wiatrów i wiosennych przymrozków miejscach tarcznik rozwijał się szybciej. Ta zróżnicowana sytuacja obserwowana w tym roku w sadach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów w regionie Opola Lubelskiego wskazuje na konieczność przeprowadzania monitorowania oddzielnie dla każdego miejsca, w którym tarcznik występuje. Tylko w ten sposób możemy wyznaczać optymalny dla danego mikroregionu termin rozpoczęcia ochrony przeciwko młodym larwom, które są najbardziej podatne na działanie środków ochrony roślin. Z kolei w rejonie Sandomierza początek migracji larw tarcznika niszczyciela miał miejsce na przełomie pierwszego i drugiego tygodnia czerwca, na co wpłynęła wyższa temperatura powietrza w tym regionie.
Na podstawie tych informacji można wysnuć dwa wnioski:
- po pierwsze nikt nie zastąpi sadownika w lustracjach sadu;
- po drugie otrzymując komunikaty, ich treść zawsze powinniśmy skonfrontować z sytuacją we własnym gospodarstwie.
Rozwój larw pierwszego pokolenia
Artykuł ten pisany jest w połowie lipca, dlatego tempo rozwoju larw pierwszego pokolenia możemy analizować, biorąc pod uwagę warunki pogodowe z okresu jednego miesiąca od momentu pojawienia się młodych osobników. Na wykresie widzimy rozkład temperatur powietrza od trzeciej dekady maja do 15 lipca z sadu w okolicach Grójca.
- Od pojawienia się pierwszych larw (17 czerwca) średnia dobowa temperatura powietrza przez kolejne 4 tygodnie wahała się od 13˚C do 27˚C.
- Największy wzrost temperatury notowaliśmy w drugim tygodniu po rozpoczęciu migracji larw tarcznika, tj. między 24 czerwca a 4 lipca.
- Średnie dobowe temperatury powietrza w tym okresie wahały się między 20˚C a 27˚C.
Zgodnie z literaturą cykl rozwojowy tarcznika niszczyciela trwa 60 dni w temperaturze 20–21˚C, 42 dni – w temperaturze 25˚C, 30 dni – w temperaturze 31–32˚C. Długoterminowe prognozy pogody przewidują wzrost temperatury powietrza w trzeciej dekadzie lipca. Jednak już teraz możemy być pewni, że migracja larw pierwszego pokolenia będzie rozciągnięta w czasie i może trwać od 6 do 8 tygodni. Wpłynie to negatywnie na skuteczność programów ochrony opierających się głównie na jedynym zarejestrowanym do zwalczania tarcznika produkcie, zawierającym substancję aktywną spirotetramat. Pomimo długiego utrzymywania się substancji aktywnej w roślinie produkt nie obejmie czasem działania całego okresu migracji pierwszego pokolenia.
Jak skutecznie chronić?
Na to pytanie niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi, natomiast istnieją pewne zasady, których musimy przestrzegać.
- W pierwszej kolejności powinniśmy prowadzić rzetelny monitoring pojawu larw pierwszego pokolenia. Decyzję o wykonaniu zabiegu produktem na bazie spirotetramatu powinniśmy podjąć kilka dni po rozpoczęciu migracji larw.
- W sadach, w których szkodnik występuje, wczesnowiosenne zabiegi produktami olejowymi muszą być wykonywane corocznie.
Jakich metod ochrony możemy używać w późniejszym okresie?
Z pomocą mogą przyjść produkty na bazie olejów roślinnych czy silikonów do zwalczania młodych stadiów larwalnych. Produkty te wykazują skuteczność w momencie zastosowania (preparaty kontaktowe), dlatego zabiegi powinny być powtarzane z dużą częstotliwością, aż do zbiorów, jeśli zajdzie taka potrzeba. W tym sezonie w ramach badań podejmowanych w CBS Symbioz sprawdzamy różne strategie ochrony, gdzie produkty zarówno chemiczne, jak i biologiczne są stosowane w różnych odstępach czasu, w różnych terminach. Z kolejną dawką informacji o wynikach prowadzonych doświadczeń wrócimy w jesiennym numerze „Sadu Nowoczesnego”.
Szymon Jabłoński Centrum Badań Sadowniczych Symbioz
Najważniejsze tematy