Z artykułu dowiesz się
- Jakie straty poniósł Zbigniew Chludziński przez stado żurawi?
- Dlaczego poszkodowanym rolnikom nie przysługuje odszkodowanie?
- Jak można przeciwdziałać szkodom wyrządzanym przez żurawie?
Z artykułu dowiesz się
Zbigniew Chludziński prowadzi gospodarstwo o powierzchni 64 ha. 20 ha tego areału zajmuje kukurydza uprawiana na kiszonkę dla bydła, którego utrzymywane jest około 100 sztuk, w tym 40 to krowy mleczne. Surowiec w ilości około 30 tys. litrów miesięcznie dostarczany jest do OSM Piątnica. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a średnia roczna wydajność wynosi około 9,6 tys. kg rocznie.
– Na początku maja kukurydzą obsialiśmy większość zaplanowanego areału. Około 15 maja sąsiad poinformował mnie, iż na jednej z moich działek z kukurydzą widział żerujące stado żurawi. Udałem się na miejsce i zobaczyłem stado około 100 ptaków, które prawie doszczętnie zniszczyły plantację o powierzchni 1 ha. Na całym polu ocalało jedynie 100 roślin. Postanowiłem więc, że jedynym wyjściem będzie ponowny wysiew nasion, który wykonaliśmy 20 maja. Zabieg ten wygenerował dodatkowe koszty. Kupiłem dwie porcje nasion po 320 zł za jedną. Do tego doszły koszty siewu. Mamy własny siewnik, więc przy siewie ponieśliśmy wydatek na paliwo, ale nie mając tej maszyny musielibyśmy zapłacić jeszcze za usługę około 160 zł – powiedział Zbigniew Chludziński, zaznaczając, że kilkaset zł wydanych na ponowny siew kukurydzy nie jest jedyną stratą poniesioną w związku ze zniszczeniem plantacji przez żurawie.
– Kukurydza zasiana na początku maja była już spora. Jest mało prawdopodobne, aby ta z późniejszego siewu dała optymalny plon. Można powiedzieć, że ponowny siew odbije się na obniżeniu plonu. Pytanie tylko, o ile niższy będzie on w stosunku do plantacji założonych na początku maja i nie zniszczonych przez ptaki – mówi Zbigniew Chludziński.
Gospodarza bulwersuje też fakt, że za zniszczoną plantację nie należy się odszkodowanie, a na dodatek na straszenie ptaków na swoim polu trzeba mieć pozwolenie.
– Szukałem pomocy, udałem się do urzędu gminy. Tam telefonicznie kontaktowano się z Ochroną Środowiska w Białymstoku, gdzie poinformowano mnie, że za szkodny wyrządzone przez dzikie ptaki nie wypłaca się odszkodowań. Za zwierzynę łowną odpowiadają koła łowieckie, za szkody zwierząt chronionych odszkodowanie wypłaca Skarb Państwa, a za ptaki nie odpowiada nikt – mówi Zbigniew Chludziński.
– Syn rozmawiał telefonicznie z jedną z pracownic w Departamencie Ochrony Środowiska. Powiedziała, by odstraszał ptaki na plantacji. Natomiast w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Białymstoku powiedziano, że owszem możemy odstraszyć, ale pozwolenie kosztuje 82 zł – powiedział Mieczysław Chludziński, ojciec pana Zbigniewa.
– Opłata za pozwolenie jest dodatkowym kosztem dla rolnika, ale problem polega na tym, że uzyskanie pozwolenia trwa około 2 miesięcy. W naszej okolicy nie było wcześniej przypadków niszczenia kukurydzy przez żurawie. Jak się już pokazały, to konieczne było ponowne zasianie plantacji i nie było czasu na załatwianie formalności związanych z uzyskaniem pozwoleń – dodał hodowca, którego zdaniem, problem szkód wyrządzonych przez ptaki będzie się nasilał i trzeba go nagłaśniać, by w końcu doszło do jego rozwiązania i przyznawano odszkodowania za zniszczone plantacje.
– Podlaska Izba Rolnicza niejednokrotnie zgłaszała problem braku odszkodowań za szkody wyrządzone przez dzikie ptactwo, ale dotychczas nie zmieniono przepisów w tej kwestii – powiedział Zbigniew Chludziński, który jest także delegatem z gminy Mały Płock, na walne PIR.
Żurawie w miejscowości Chludnie do ponownego wysiewu kukurydzy zmusiły także Marka Chludzińskiego.
– Uprawiam 3 ha kukurydzy, a żurawie w tym roku zniszczyły mi zasiewy o powierzchni 1,2 ha co stanowi ponad 1/3 powierzchni. Jak tylko zobaczyłem, że rośliny zostały zniszczone, to zasiałem kukurydzę ponownie. Niestety, musiałem ponieść dodatkowy koszt zakupu nasion i siewu. Dodatkowo zamiast kukurydzy zasianej 4 maja przez ptaki mam plantację zasianą w terminie znacznie późniejszym, co może znacząco wpłynąć na obniżenie plonu – mówi Marek Chludziński, który utrzymuje 25 krów mlecznych, a surowiec dostarcza do OSM Piątnica.
Żurawie w miejscowości Chludnie wyrządziły także szkody w plantacji kukurydzy Marka Wszeborowskiego, który uprawia około 11 ha kukurydzy. Posiada on ponad 20 krów mlecznych, od których surowiec dostarcza do OSM Piątnica.
– W moim przypadku straty wyrządzone przez żurawie raczej nie są duże. Na jednej z działek o powierzchni około 0,5 ha widoczne są ślady żerowania żurawi. Kukurydza jeszcze nie powschodziła i w związku z tym trudno określić wielkość szkody. Dopiero po wschodach przekonam się, ile roślin uległo zniszczeniu – mówi Marek Wszeborowski.
Hodowca podkreśla, że obecnie na jego polach dziki wyrządziły większe szkody niż żurawie. Na innej jego plantacji kukurydzy prawdopodobnie też żerowały żurawie, ale po nich przyszły dziki i całą plantację trzeba było zasiać od nowa.
– Myśliwi obiecali pilnować plantacji, więc mam nadzieję, że to już był ostatni siew na tej działce – mówi Marek Wszeborowski.
Józef Nuckowski
Zdjęcia: Józef Nuckowski
Józef Nuckowski
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Siedlec
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Siedlec
Najważniejsze tematy