Rolnik z Mazowsza: ceny mleka spadły o 50 gr, a będzie jeszcze gorzej
Konrad Skura to młody, 33-letni producent mleka. Jest umiarkowanym optymistą, ponieważ uważa, że jeszcze nie jest źle na rynku mleka, przynajmniej z perspektywy jego gospodarstwa. Ale ocenia, że będzie gorzej.
Będzie źle - ocenia rolnik
– Poprzedni rok dla producentów mleka był bardzo dobry, teraz jest jeszcze względnie dobrze, ale będzie źle i to już niebawem. Nam ceny jak na razie spadły 50 groszy na przestrzeni dwóch miesięcy z maksymalnego pułapu 2,60 zł za litr. Oczywiście więksi dostawcy mogli liczyć na lepsze stawki. Było naprawdę dobrze, dlatego zacząłem rozwijać produkcję mleka i zakupiłem drogie jałówki hodowlane. A teraz jak rozmawiam z rolnikami na forach internetowych to niektóre firmy handlujące mlekiem przerzutowym zjechały z ceną ponad 1 zł na litrze. Słyszymy, że z Litwy jest przywożone mleko na miejsce po 1,25 zł za litr, to jakie by ono nie było to się opłaca je kupić zakładom przetwórczym. Ostatnio mówi się także o imporcie mleka z Ukrainy w cenach 1,40–1,50 za litr – powiedział Konrad Skura.
Zatem nie tylko import zbóż, ale też i mleka może okazać się dotkliwy dla polskich rolników
– Jeszcze gorzej jest ze zbożami, którymi Ukraińcy nas wręcz zasypują. W naszej wiosce jest skup zboża, do którego przyjeżdża masa ciężarówek z Ukrainy. Ja żyto i pszenżyto sprzedałem jeszcze przed spadkiem cen po 1450 zł za tonę, była to super stawka w stosunku do tego co mamy teraz. Jednak zostało mi 50 ton jęczmienia, którego już nie będę sprzedawał, bo dziś zaproponowano mi 800 zł za tonę i lepiej do żniw na pewno nie będzie. Obawiam się, że pełne magazyny zbóż spowodują, że po żniwach będziemy mieli cenową katastrofę. Chyba że rząd jakimś cudem wpłynie na wyeksportowanie zbóż z naszego kraju. Wolę zostawić jęczmień na pasze nawet na przyszły rok, a w tym roku zrezygnuję ze stosowania nawozów pod zboża, bo nie ma sensu intensyfikować plonów przy obecnej sytuacji na rynku i cenowej zapaści – podkreślił Konrad Skura.
Rezygnacja z nawożenia zbóż może mieć sens, bo po co sprzedawać tanie zboża i jednocześnie kupować nadal drogie nawozy, wszak wartość tony saletry amonowej nadal znacznie przekracza wartość tony rzepaku, co w "normalnych" czasach było nie do pomyślenia. Jednak producenci mleka na pewno nie zrezygnują z nawożenia kukurydzy na kiszonkę, która jest podstawową paszą w żywieniu wysokowydajnych krów mlecznych.
– Nie możemy zrezygnować z nawożenia kukurydzy, jednak nie ma na rynku Polidapu, który jest jednym z najlepszych nawozów do stosowania pod kukurydzę. Rozmawiałem z dilerem nawozów, to powiedział mi, że nie zamawia Polidapu, bo i tak go nie sprzeda, bo jest taki drogi. Tak naprawdę spadły tylko ceny nawozów azotowych, a nawozy wieloskładnikowe utrzymały swoje bardzo wysokie ceny. W takim przypadku zmuszony jestem szukać zamienników Polidapu – oznajmił Konrad Skura.
Żona rolnika pracuje poza gospodarstwem, co z jednej strony daje dodatkowy dochód, ale z drugiej, wszystkie obowiązki spoczywają na jednej osobie.
Nikt nie chce się podjąć ciężkiej pracy
– Zatrudnienie pracownika w gospodarstwie przy krowach mlecznych jest nierealne, nikt nie chce podjąć tak ciężkiej pracy. Ponadto w skali roku byłby to koszt co najmniej 60 tys. zł. Dlatego pracuję sam, ale trzeba sobie tę pracę ułatwiać. W tym celu zakupiłem wóz paszowy Sano o pojemności 8 m3, a także miniładowarkę Bobcat. Dawkę TMR stosujemy od 4 lat. Z paszowozem współpracuje Ursus C-360, prosty mechaniczny ciągnik, idealny na warunki oborowe. Dzięki temu paszowóz nie blokuje żadnego nowszego i większego ciągnika – stwierdził Konrad Skura.
Ponieważ rolnik produkuje nie tylko mleko, ale również opasy, to utrzymuje głównie mieszańce rasy hf np. z rasą simentalską. Ostatnio zakupił również partię odsadków z Litwy mięsnej rasy blonde d'aquitaine.
– Bydło żywimy kiszonką z kukurydzy, sianokiszonką oraz paszami treściwymi: śrutami zbożowymi, śrutą kukurydzianą, poekstrakcyjna śrutą rzepakową oraz dodatkami mineralno-witaminowymi – powiedział hodowca.
To co zastanawia, a także w jakiś sposób bulwersuje młodego rolnika to fakt, że spadły ceny mleka w skupie, jeszcze bardziej spadły ceny zbytu artykułów mleczarskich, a ceny detaliczne na półkach sklepowych nic nie drgnęły w dół.
Traci rolnik, zyskują sieci handlowe
– W sklepach w Warszawie litr mleka kosztuje 4,50 zł, jak to się ma do 2 zł u rolnika. Handel wielkopowierzchniowy zagarnia coraz większą część zysku z rynku, a dla rolnika i przetwórcy zostaje niewiele. Jest to jedna z przyczyn coraz mniejszej liczby gospodarstw. W naszej wiosce w ostatnich latach wiele gospodarstw zakończyło produkcję, bo młodzi nie chcą tyrać za marne grosze i dodatkowo w tak niepewnych czasach. Do tej pory kusiło nas się dofinansowaniami, ale teraz ten Zielony ład będzie miał odwrotny efekt, tylko zniechęci kolejną grupę młodych do rolnictwa. Ponadto napotykamy mnóstwo problemów z przerośniętą biurokracją, papirologią i sprzecznym prawodawstwem. Ja sam miałem ogromne problemy, żeby jako młody rolnik przeznaczyć premię dla młodego rolnika na zakup ziemi. Co wydaje się sprawą kuriozalną, ale tak było. Nie mogłem kupić hektara ziemi, ponieważ przez 5 lat nie byłem rolnikiem. Jeździłem w tej sprawie do KOWR-u i do ministerstwa. Poruszyłem niebo i ziemię i wreszcie się udało. Teraz kolejne dofinansowanie ominie wielu rolników, bo jest zbyt mało środków niż chętnych do skorzystania. Chodzi o dofinansowanie zmiany poszyć dachowych. Sam też składałem wniosek i nie liczę na nic, bo widzę co się dzieje. Szukają dziury w całym, aby jak najmniejsza liczba rolników dostała to dofinansowanie. Chodziło tylko o to, aby w telewizji nagłośnić, że jest taki program i ile to znów pieniędzy pójdzie na polską wieś – zakończył Konrad Skura.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy