- Jaki był koszt postawienia nowej obory i poszczególnych elementów wyposażenia?
- Dlaczego nie warto stawiać na jeden kierunek produkcji?
- Dlaczego hodowca woli czerwono-białe hf-y od czarno-białych?
Nowa, tradycyjna obora to koszt około 1 miliona złotych
Jest to hala blaszana, a nie z plandeki, której koszt zakupu i montażu wyniósł 50 tys. zł. Dodatkowe 80 tys. zł kosztowało utwardzenie i przygotowanie terenu pod montaż hali. Na dojarkę przewodową z 6 aparatami udojowymi wraz ze schładzalnikiem mleka o poj. 2,5 tys. l hodowca wydał 50 tys. zł. To sprzęt używany, ale po kompleksowej regeneracji. Kolejne 15 tys. zł wydał na wygrodzenia legowisk. Koszt doprowadzenia wody i zakupu poideł to 3 tys. zł, kolejne 3 tys. zł pochłonęło przyłączenie elektryki i zakup lamp.
–
Potrzebowaliśmy nowego obiektu inwentarskiego, bo w starych budynkach wykorzystaliśmy każdą wolną powierzchnię, a wiele prac tak jak usuwanie obornika trzeba było wykonywać ręcznie, bo nawet wąska miniładowarka nie wszędzie mogła wjechać. Budowa tradycyjnej obory pochłonęłaby ok. 1 mln zł. To dlatego zdecydowaliśmy się na znacznie tańszą tunelową halę łukową – powiedział Przemysław Pińczuk dodając, że w codziennych pracach przy obsłudze stada jemu oraz żonie bardzo dużo pomagają dzieci, bez tej pomocy nie daliby rady. Wszak znaczna część stada – wszystkie jałówki, cielęta oraz część krów nadal przebywa w starych i mało funkcjonalnych budynkach.
Dojne w dwóch oborach
Wymiary hali pełniącej funkcję obory uwięziowej to 10,8x20 m. Stół paszowy ma szerokość nieco ponad 3 m, tak aby mógł przejechać po nim ciągnik z wozem paszowym. Legowiska położone w dwóch rzędach mają wymiary 1,8x1,24 m, zatem są trochę większe niż wymagają tego przepisy. Korytarze gnojowe o szerokości 1,2 m pozwalają na swobodne przejazdy miniładowarką używaną do usuwania obornika.
Docelowo Przemysław Pińczuk chce utrzymywać
52 krowy dojne, z których 20 będzie musiało korzystać ze starej obory, gdzie również zamontowano dojarkę przewodową, tam dój jest przeprowadzany za pomocą 4 aparatów udojowych, a schładzalnik mleka ma pojemność nieco ponad 1 tys. litrów.
–
W naszym gospodarstwie produkcja zwierzęca uzupełnia się z produkcją roślinną. Nastawienie się na jeden kierunek produkcji to zbyt duże ryzyko – powiedział Przemysław Pińczuk, który razem z żoną zaczynał przygodę z rolnictwem w roku 2004 i co ciekawe, nie posiadali wtedy ani jednego hektara ziemi. Cały uprawiany areał, a dziś uprawiają 165 ha, musieli zakupić bądź wydzierżawić.
- W nowej oborze za dój odpowiada dojarka przewodowa wyposażona w 6 aparatów udojowych. Dój przeważnie wykonuje gospodyni
- Paszowóz Sano o pojemności 5 m3
Zdrowsze nogi u czerwono-białych
W stadzie dominuje bydło rasy hf odmiany czerwono-białej. Są to sztuki własnego chowu, ale też zakupione z gospodarstwa w Gilowie wchodzącego w skład OHZ Przerzeczyn Zdrój.
–
Nie posiadamy dużych tradycji w hodowli bydła, bo pierwsze 6 krów zakupiliśmy w roku 2015 z likwidowanego stada z sąsiedniej wioski. Potem jeszcze było kilka zakupów materiału hodowlanego, ale zawsze z dobrych stad objętych oceną użytkowości mlecznej. Sami też weszliśmy pod ocenę, bez której dzisiaj nie wyobrażam sobie prowadzenia stada. Nasza przeciętna krowa daje ponad 8 tys. kg mleka w 305 dni laktacji – powiedział Przemysław Pińczuk dodając, że krowy rasy hf odmiany czerwono-białej mają zdrowsze nogi i racice, co przekłada się na dłuższe ich użytkowanie w stosunku do czarno-białych hf-ów.
Korekcja racic przeprowadzana jest 2 razy w roku, ale jak przyznał Przemysław Pińczuk, coraz trudniej jest znaleźć firmę, która chce wykonać taką usługę.
–
Na naszym terenie nie ma firm świadczących usługi w zakresie korekcji racic. Zaś firmy z odległych terenów tłumaczą się, że mają do nas zbyt daleko lub też nie opłaca im się przyjeżdżać do 40 sztuk – wyjaśnił hodowca.
W wozie paszowym Sano o pojemności 5 m
3 rolnik miesza takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, wysłodki buraczane, śruty zbożowe, poekstrakcyjną śrutę rzepakową, dodatek mineralno-witaminowy oraz bufory – kwaśny węglan sodu, tlenek magnezu i kredę pastewną. Dla większości krów ta dawka jest wystarczająca, ale dla tych szczególnie wydajnych hodowca ma w zanadrzu paszę treściwą zadawaną z ręki.
Najwydajniejszą krową w stadzie jest sztuka odmiany czerwono-białej i to własnej hodowli, która dziennie daje 53 l mleka.- Joanna i Wojciech Pińczukowie z Pawłowic (pow. ząbkowicki) mają trójkę dzieci: 13-letniego Wojtka, 12-letnią Weronikę i 8-letniego Wiktora. Rolnicy gospodarują na 165 ha. Uprawiają rzepak, pszenicę, jęczmień, kukurydzę, buraki cukrowe oraz użytki zielone. Utrzymują 100 sztuk bydła, w tym 44 krowy. Mleko dostarczają do Okręgową Spółdzielnią Mleczarską w Kole – Oddział w Grodkowie w ilości 25 tys. l miesięcznie.
Andrzej RutkowskiZdjęcia: Andrzej Rutkowski