- Dlaczego porody loch skutecznie zainseminowanych w drugim terminie nie rozpoczynały się faktycznie w 115. dniu ciąży?
- Na co należy zwrócić uwagę w przypadku nadmiernych strat prosiąt?
- Jakie zmiany organizacyjne w gospodarstwie zaleciła lekarz weterynarii Franziska Feicht?
- Co wykazał późniejszy audyt przeprowadzony w opisywanej fermie świń za Odrą?
Czasami rozwiązanie problemu jest oczywiste, ale z bliska trudno je dojrzeć. Tak było w przypadku jednej z niemieckich ferm ze statusem SPF (zwierzęta wolne od specyficznych patogenów), gdzie odnotowywano wysokie wskaźniki martwych urodzeń.
Chlewnia zlokalizowana w odosobnionym miejscu działa w rytmie dwutygodniowym; szczyty porodów przypadają tam na wtorki i soboty. Laktacja liczy średnio od 23 do 24 dni. Co tydzień prosi się ponad 200 loch. Wydaje się, że wszystko idzie jak w zegarku. Właściciel nie szczędzi na profilaktyce.
Wprowadzane do stada loszki pochodzą z remontu własnego, przed kryciem są immunizowane przeciwko PCV2, Glässerella parasuis, grypie, różycy i parwowirusowi. Stado podstawowe jest szczepione co sześć miesięcy przeciwko grypie i parvo/różycy. Ponadto lochy prośne otrzymują dwie autoszczepionki na sześć i trzy tygodnie (loszki) oraz na trzy tygodnie przed oprosieniem (wieloródki).
Aby ułatwić
nadzór nad porodami, oprosienia są indukowane w
115. dniu ciąży za pomocą
kloprostenolu. Jednak coś jest nie tak –
straty prosiąt ssących sięgają 13%, a udział prosiąt
martwo urodzonych dochodzi do
6%.
Do 8% loch rodziło jedno lub więcej martwych prosiąt dwa do trzech dni po oprosieniu
Taki stan rzeczy zastała w czerwcu 2019 r. lekarka weterynarii Franziska Feicht, która diagnostykę stada rozpoczęła od szczegółowych obserwacji.
– Podczas jednej z pierwszych wizyt u niektórych loch odnotowałam żółtą, łuskowatą wydzielinę, o nieprzyjemnym zapachu, zły stan ogólny, gorączkę i znacznie zmniejszone spożycie paszy. Według kierownika fermy, do 8% loch rodziło jedno lub więcej martwych prosiąt dwa do trzech dni po oprosieniu. Problem dotyczył wszystkich samic w grupie – od pierwiastek po wieloródki – relacjonuje utrzymujące się problemy w porodówce.
By wykluczyć przyczyny zakaźne, lekarka pobrała wymazy z szyjki macicy od chorych macior do badania bakteriologicznego, a prosięta martwo urodzone wysłała na stół sekcyjny. Zleciła również badanie próbek paszy, aby wykluczyć zaburzenia równowagi wapniowo-fosforowej.
– Nic nie znalazłam – wspomina Feicht. W tym samym czasie wraz z kierownikiem gospodarstwa oceniła
plan oprosień i
karty loch, aby zidentyfikować wszelkie powtarzające się wzorce.
– Przeprowadziliśmy wywiad w sektorze krycia i loch prośnych. Przeanalizowaliśmy przebieg porodów i prześledziliśmy, kto wykonywał poszczególne zadania podczas nadzoru oprosień – wyjaśnia.
– Dzięki zmianie organizacji pracy na fermie ciąża loch wydłużyła się o 0,6-1 dnia oraz spadły straty osesków – wskazuje lek. wet. Franziska FeichtPracownicy chlewni kończyli akcję porodową podaniem oksytocyny
Samo zarządzanie porodami przejęło dwóch stałych pracowników. Do każdej interwencji używali nową jednorazową rękawiczkę z wystarczającą ilością żelu nawilżającego. W przypadku samic z wąskimi drogami rodnymi stosowali wetrabutynę, by uelastycznić i poszerzyć drogę wyjścia prosiętom.
Pracownicy kończyli akcję
porodową podaniem
oksytocyny, co miało pomóc w
oczyszczeniu macicy. Głównymi dniami
inseminacji były niedziela i środa. Większość pierwszych inseminacji grupy, której termin
oprosienia wypadał w sobotę, miała miejsce w
środę po południu, druga inseminacja odbywła się w
czwartek rano.
– Okazało się, że
porody loch skutecznie
zainseminowanych w drugim terminie nie rozpoczynały się faktycznie w
115. dniu ciąży, ale już w
113. Pracownicy po prostu chcieli mieć jak najmniej roboty w weekend i
indukowali porody wszystkich loch w czwartek – opisuje błąd lekarka.
Porody u loch były indukowane zbyt wcześnie
Stosowany przez pracowników kloprostenol należy do grupy antagonistów prostaglandyny F2α i działa luteolitycznie – tzn. rozpuszcza na jajniku ciałko żółte zachowujące ciążę oraz działa skurczowo na mięśnie macicy. Jest on dopuszczony do stosowania od 114. doby ciąży liczonej od dnia ostatniej inseminacji. Obsługa unasieniała lochy maksymalnie dwa razy w odstępach od 12 do 18 godzin, data drugiego zabiegu odpowiada pierwszemu dniu ciąży.
Zatem porody u loch były indukowane zbyt wcześnie. Takie działanie niesie za sobą opisane w ulotce skutki uboczne: zwiększoną śmiertelność płodów i zmniejszoną żywotność noworodków. Mało żywotne prosięta pobierają mniej siary, a tym samym gorzej stymulują wymię. W rezultacie wydzielanie oksytocyny w organizmie jest zmniejszone, a osłabione skurcze skutkują dłuższymi porodami, częstszymi interwencjami i większą liczbą martwych prosiąt.
Zbyt wczesna indukcja porodów może powodować zwiększoną śmiertelność płodów, które rodzą się nawet z 3-dniowym opóźnieniem.Te czynniki z kolei mogą być również przyczyną zaburzonej fazy poporodowej, z późniejszym wydaleniem martwych płodów przez organizm lochy.
– Oczywiście, w przypadku nadmiernych strat prosiąt pod lupę bierzemy również żywienie loch prośnych – tłumaczy weterynarka. – Bardzo istotne jest dostarczenie makroelementów, czyli wapnia i fosforu w odpowiednim stosunku, który powinien wynosić 1,6 do 1,3:1.
Ponadto
lochy powinny otrzymywać wystarczającą dawkę
energii z paszą. Krótko przed
porodem ich organizm potrzebuje
39-43 MJ EM dziennie. Nie można też zapomnieć o
włóknie oraz stałym dostępie do
wody, które utrzymują prawidłową
konsystencję kału – wymienia. – Jednak w obserwowanym
stadzie w zakresie
żywienia było wszystko w porządku, nie było potrzeby zmian.
Drobne zmiany organizacyjne w gospodarstwie
By wyeliminować zbyt wczesne stosowanie kloprostenolu, wystarczyło kilka organizacyjnych trików, które lekarka wprowadziła w gospodarstwie. Za jej rekomendacją pracownice porodówki, gdy u lochy rozpoczynało się oprosienie, odwracają jej kartę tyłem na przód i dokument zawieszają do góry nogami. Tam zapisują, jak długo trwa poród, czy konieczna była interwencja oraz ile urodziło się prosiąt.
Ponadto pozostawiają
rękawicę na ścianie przy
lochach problemowych, dzięki czemu po wejściu do
komory od razu wiedzą, na jakie
zwierzęta szczególnie zwrócić uwagę.
Od loch, u których zdiagnozowano komplikacje poporodowe lekarka pobrała wymazy z szyjki macicy i skierowała je do badań bakteriologicznychMaciory otrzymują 2 ml prostaglandyny 24 do 36 godzin po urodzeniu potomstwa
Konsekwencje zbyt wczesnego wywołania porodów pracownicy szybko przyjęli do wiadomości, zaprzestali również rutynowego indukowania oprosień u pierwiastek. Natomiast, aby ułatwić czyszczenie się dróg rodnych po porodzie dalej podają wszystkim lochom domięśniowo 1 ml oksytocyny po pojawieniu się na świecie rzekomo ostatniego prosięcia.
– Ponadto wszystkie
maciory otrzymują
2 ml prostaglandyny 24 do 36 godzin po urodzeniu potomstwa. Powoduje to kurczenie się
macicy, a tym samym wspomaga
lochę w fazie poporodowej – dodaje Feicht.
Zaledwie po 2 tygodniach od szkoleń, gdy pracownicy poprawnie wdrożyli nowy system, wyniki się poprawiły.
– Po roku przeprowadziliśmy
miesięczny audyt, aby sprawdzić, jak przeorganizowanie działań wpłynęło na rezultaty na
fermie. Uderzający był
dłuższy okres ciąży: u
wieloródek wydłużył się o
0,6 dnia, a u
loszek o
1 dzień. Jeśli chodzi o
liczbę prosiąt martwo urodzonych, zmiany nie wydają się zbyt duże –
5,5 vs 6%.
Jednak
różnice były wyraźniejsze w przypadku
strat prosiąt ssących –
8,4 vs 13% oraz spadku poniżej
1% loch wydalających
martwe płody już po porodzie – podsumowuje wyniki pracy zespołu lekarka.
Każda locha, która rodzi bez problemów, lepiej rozpoczyna okres laktacji i ma tendencję do ciągłego jedzenia. W związku z tym ma bazę do wyprodukowania większej ilości mleka i odchowania większej liczby prosiąt, a to pozytywnie wpływa na wydajność produkcyjną stada.
Na podstawie SUS 3/2022 art. "Verschleppte Geburte" Franziska Feicht
fot.: Koehler, Feicht, Kurek