Z artykułu dowiesz się
- Gospodarstwo Księgowej Rolnika
- Opas od cielęcia
- Koszty i susza zjadają zyski
- Dłuższy opas byków hf
- Koszty, przychody oraz dochód z produkcji opasów
- Dopłaty większe niż dochód?
- Jaki jest koszt opasa dziennie
- Jakie wnioski?
Z artykułu dowiesz się
W Rzemieniewicach Agata i Mateusz prowadzą opas bydła mięsnego. Agata aktywnie angażuje się w pracę w gospodarstwie, pilnuje dokumentów, dofinansowań i pomaga mężowi podejmować kluczowe decyzje. Prowadzi swój kanał na TikToku Księgowa Rolnika, na którym tłumaczy zawiłości rozliczeń rolniczych inwestycji. Z doradztwa Agaty mogli skorzystać rolnicy odwiedzający nasze tegoroczne stoisko podczas Agro Show w Bednarach. Rolnicy występowali również w programie telewizyjnym "Para z hektara".
Mateusz zajmuje się zwierzętami i bieżącymi pracami polowymi. Wielu rolników nie liczy opłacalności produkcji, a na przykładzie gospodarstwa Stachowiaków można zauważyć, że kalkulacja produkcji pomaga podjąć ważne decyzje. Obliczenia wykorzystane w artykule należy traktować jako przykładowe.
Hodowcy rocznie kupują ok. 40–50 cieląt 2–3- tygodniowych z okolicznych gospodarstw. Cielęta do 3. miesiąca życia otrzymują preparat mlekozastępczy i müsli, starsze opasy do roku od 12 do 15 kg paszy objętościowej i 2 kg paszy treściwej, a najstarsza grupa powyżej 12. miesiąca życia 25 kg paszy objętościowej i 3 kg paszy treściwej na sztukę w postaci paszy TMR. Rolnicy sprzedają opasy w wieku od 20 do 28 miesięcy w zależności od rasy, do osiągnięcia 900 kg masy ciała. Użytkują 100 ha gruntów, gdzie uprawiają kukurydzę na kiszonkę, zboża i trawę, z przeznaczeniem na siano i sianokiszonkę. Produkcja opasów w gospodarstwie rozpoczęła się w 2014 r. W ubiegłym roku dzięki analizie kosztów rolnicy zaczęli powoli przestawiać opas mlecznych cieląt na krzyżówki i rasy mięsne.
Rolnicy podkreślają, że zmagają się ze skutkami suszy już kolejny rok, a wysokie koszty produkcji powodują, że opłacalność opasu systematycznie spada. Najbardziej dotkliwe są wydatki na paszę, której stale brakuje.
– Bela sianokiszonki kosztuje 150 zł/szt., słomy 70 zł/szt., a siano ok. 120–140 zł za belę. Teraz nie ma już trzech pokosów, tylko dwa. Wcześniej z 14 ha kukurydzy na kiszonkę starczało na cały rok z zapasem, teraz przeznaczamy 21 ha na kukurydzę, a pasza skończyła się w marcu. Plony były dużo niższe, podobnie będzie w tym roku. Oprócz tego, że jest bardzo drogo, to paszę w ogóle trudno kupić w naszej okolicy – dodaje małżeństwo.
Decyzję o zmianie w produkcji podjęli na podstawie kurczącej się bazy paszowej, a finalnie podliczenia kosztów, w których właśnie pasze stanowią lwią część wydatków.
– Zależało nam na tym, żeby szybciej wykarmić zwierzę i szybciej otrzymać pieniądze. Patrząc na same koszty opasu hf widać, że nie wychodzi on korzystnie. Pobiera tyle samo paszy, a rośnie wolniej i trzeba go dłużej utrzymywać, ponadto wymaga wyższych nakładów weterynaryjnych. Opas cieląt mięsnych to wyższe koszty początkowe w przypadku zakupu, ale rekompensują to wyższe przychody – tłumaczy Agata i dodaje, że mięsne cielęta są także bardziej odporne na choroby i niekorzystne warunki środowiska.
Rolnicy sprzedają byki w wadze żywej. Twierdzą, że łatwiej jest im wówczas kontrolować sytuację i wycenę.
– Mamy swoją wagę samochodową i ważymy cały samochód przed i po załadunku. W rozliczeniu na wagę poubojową nie mamy kontroli nad tym, co się dzieje w ubojni. Kilkakrotnie zostaliśmy nieuczciwie potraktowani przy sprzedaży na wagę poubojową, więc teraz wolimy mieć to pod kontrolą – tłumaczą rolnicy. Od wagi żywej odejmowana jest tzw. skitka – 6% na zanieczyszczenie i ewentualne okarmienie. Podczas obliczeń małżeństwo uwzględniło stawkę 10,6 zł/kg za byki hf i 12,5 zł/kg za byki ras mięsnych.
– Już po kilku rzutach widać, że byki hf trzeba dłużej opasać, nawet przez 28 miesięcy – tłumaczy Mateusz. Rolnicy, podejrzewając, że obserwacje potwierdzą liczby, obliczyli, jak wychodzą finansowo na opasach hf i ras mięsnych. Podczas uzupełniania stada kupili 10 cieląt mlecznych i 10 cieląt mięsnych.
– Zrobiliśmy kalkulację, z której wynika, że odchowując mięsnego cielaka przez ok. 20 miesięcy, sprzedając go w cenie 12,5 zł/kg wagi żywej, zostaje 980 zł, z dopłatami około 2220 zł, z obornikiem ponad 4 tys. zł – zaznaczają hodowcy. W przypadku opasu byków hf, gdy rolnicy nie uwzględnili dopłat i obornika, do jednej sztuki dokładali ponad 2 tys. zł. Dochód pojawiał się tylko, gdy uwzględnione były dopłaty i obornik, wówczas dochód z jednej sztuki wynosił 1181 zł.
Obliczenia potwierdzają, że dopłaty do bydła i dopłaty dobrostanowe, które wcześniej były dochodem dodatkowym, już teraz stanowią w przypadku opasów hf dochód podstawowy.
– Uwzględnienie dopłaty do bydła, która przysługuje jedynie do 20 szt., w całkowitej kalkulacji stada jest trudne. Inaczej sytuacja wygląda dzięki ekoschematowi "Dobrostan zwierząt", bo kalkulację można trochę podratować – tłumaczy Agata. Rolnicy skorzystali z praktyki zwiększenia powierzchni bytowej o 50% i zapewnienia ściółki, dzięki czemu zyskują dodatkowe 290 zł na byka w wieku 4–18 miesięcy w roku (580 zł na sztukę w cyklu dwuletnim). Gdyby dodatkowo zapewnili zwierzętom wybieg oraz wypas mogliby łącznie uzyskać ponad 1700 zł w ciągu dwóch lat na jednego opasa. W obliczeniach rolnicy założyli, że każdy opas w którymś okresie łapie się na dopłatę dobrostanową.
– Obecnie większy zysk mamy z dopłat niż z produkcji – stwierdza Agata, z kolei Mateusz dodaje, że nie można liczyć tylko na dopłaty, bo w tym roku są, w kolejnym może ich nie być.
– Nawet licząc, że z byka zostaje bez dopłat i obornika około 1000 zł, to dzienny dochód w ciągu dwóch lat wychodzi 1,36 zł. Kto za te pieniądze będzie chodził przy zwierzęciu? To jest przygnębiające. Wiadomo, że trzeba to pomnożyć przez skalę produkcji, im większa, tym większy dochód. W obliczeniach nie uwzględniliśmy pracy własnej – piątek, świątek i niedziela, upadków, niespodziewanych remontów, modernizacji, amortyzacji maszyn i budynków – podkreśla hodowca. Rolnicy zaznaczają, że w trakcie dwóch lat może się wydarzyć wiele nieprzewidywalnych wydatków. – To bardzo ryzykowna gałąź produkcji. Nie ma co się dziwić, że młodzi ludzie nie chcą się tym zajmować – dodaje małżeństwo.
Żeby zmniejszyć koszty rolnicy zainstalowali fotowoltaikę 40 kW, co pozwala nieco obniżyć rachunki.
– Żebyśmy nie wyszli na wariatów… Każdy mądry zapyta – po co właściwie to robicie? Niestety, jesteśmy w tej samej sytuacji, jak wielu hodowców bydła w Polsce. Mamy swoje zobowiązania finansowe – modernizacja, zakup maszyn, a to często wiąże się ze zwiększeniem skali produkcji. Wiążesz się z tym na lata i twoja rodzina również. Trudno z tego z dnia na dzień po prostu zrezygnować – mówi Agata. Małżeństwo zaznacza, że nie chce stać w miejscu i zawsze inwestowali tyle, ile mogli, żeby iść do przodu, ale w obecnym stanie naprawdę trzeba zaciskać pasa, aby coś zostało w kieszeni. Sytuację utrudnia susza i utrzymujące się wysokie koszty produkcji.
– Złożyliśmy wniosek na modernizację gospodarstw, ale nie ukrywamy, że zastanawiamy się nad całkowitą rezygnacją z produkcji zwierzęcej. Zawsze są alternatywy, nie można dać się zapętlić. To, co kiedyś się opłacało, przy tak dynamicznym rynku, nie oznacza, że dziś będzie się opłacać. Trzeba umieć się przekwalifikować, a to wymaga wyjścia ze strefy komfortu. Rolnictwo ma to do siebie, że bazuje na wieloletnich tradycjach, rodzinnych powiązaniach, zamiłowaniu do ziemi, ale czasy się zmieniają, trzeba być przygotowanym na różne scenariusze – dodają hodowcy.
dkol
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Najważniejsze tematy