Rolnikowi z Nasielska udało się skrócić opas bydła aż o 4 miesiące
Jeszcze kilka lat temu Tomasz Rasiński produkował mleko, by ostatecznie przestwić gospodarstwo na bydło mięsne. Jak przyznaje, obecnie – po w wcześniejszym zbadaniu rynku – rozważa sprzedaż bezpośrednią mięsa wołowego. – Są chętni na bezpośredni zakup wołowiny od hodowcy i mam nadzieję, że uda się podpisać stosowną umowę, która otworzy przed nami taką możliwość – mówi pan Tomasz.
Działanie, rozwój, dokształcanie się, modernizowanie, to coś, co w gospodarstwie państwa Rasińskich jest na porządku dziennym. Hodowca od 2014 roku związany jest z Polskim Zrzeszeniem Producentów Bydła Mięsnego, aktualnie pełniąc funkcję wiceprezesa zarządu.
– Zawsze chętnie uczestniczę w różnego rodzaju projektach, które łączą teorię z praktyką, np. w 2021 roku skończył się projekt „Współpraca 2020” Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, w którym brałem udział. To właśnie dzięki projektowi i zmianom w żywieniu, postawieniu na intensywniejszy opas, udało się skrócić cykl opasu o 3–4 miesiące – informuje hodowca.
Do tej pory w gospodarstwie pana Tomasza trwał on 24 miesiące, teraz skrócił się do ok. 20, czasami 21 miesięcy. Hodowca przy opasie bazuje na sztukach mieszańcowych krzyżówkach i na „ładniejszych” hf-ach.
Uczestnicząc w projekcie rolnik przekonał się jak duże znaczenie ma regularne ważenie zwierząt. Systematyczna kontrola wagi jest kluczowa i pozwala na bieżąco weryfikować i modyfikować dawki pokarmowe.
– Okazało się, że ograniczenie pasz objętościowych włóknistych, na rzecz większej ilości pasz treściwych, nawet do 8 kg dziennie na sztukę, tak wpłynęło na zwierzęta, że osiągały wagę 750–800 kg wcześniej, bo po 20–21 miesiącach. Średni przyrost to ok. 2 kg dziennie lub 1,7–1, 8 kg u hf-a. Pochwalę się, że sztuka rekordzistka, która najwięcej przyrosła w całym programie pochodziła z naszego gospodarstwa i osiągnęła przyrost na poziomie, 3,2 kg – wyznaje dumnie hodowca.
- Niedawno hodowcy wymienili stację na wydajniejszą, bardziej precyzyjną dwustanowiskową, która jest w stanie odpoić 40 cieląt
Tomasz Rasiński sam jest rolnikiem i hodowcą i doskonale wie co najczęściej zniechęca rolników do uczestnictwa w projektach, czy przynależności do grup. Jest to tworzenie i regularne uzupełnianie dokumentacji. Niestety, nie ma wyjścia i pewne procedury trzeba przejść, ale pan Tomasz namawia rolników, żeby próbowali, bo to wcale nie jest takie trudne, a naprawdę warto.
– Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że po każdym projekcie człowiek jest bardziej otwarty na działanie. Nie zamykam się w gospodarstwie i nie czekam, kiedy cena wołowiny znów trochę skoczy, żeby się opłacało, tylko rozmawiam z innymi hodowcami i coś wspólnie próbujemy, a może uda się obniżyć koszty produkcji – podsumowuje Tomasz Rasiński.
W gospodarstwie od wielu lat doskonale sprawdza się stacja odpajania cieląt. Pierwsza stacja zakupiona w 2006 roku służyła do odpajania 25 sztuk. Niedawno hodowcy wymienili stację na wydajniejszą, bardziej precyzyjną dwustanowiskową, która jest w stanie odpoić 40 cieląt.
– Dzięki wymianie mamy pewne oszczędności. Maszyna jest bardziej precyzyjna w podawaniu mleka, uzyskujemy większe przyrosty przy prawidłowym odpajaniu cieląt. Ale proszę pamiętać, że żywienia na odpajalni też trzeba się nauczyć. Muszą być zachowane pewne schematy, a przede wszystkim musi być dobra profilaktyka – mówi hodowca.
- Wzrost zapotrzebowania na wolce możemy wykorzystać, zwłaszcza jeżeli mamy hf-y o większej ramie zostawiając i przeznaczając je do opasu, dzięki temu mamy tańszy i bardziej dostępny produkt zakupowy
Hodowca z Nasielska od ubiegłego roku stawia także na wolce. Choć jak wspomina, temat wolców przerabiał w swoim gospodarstwie wielokrotnie, a robił to głównie ze względu na łatwiejsze grupowanie zwierząt. Dziś na wolce patrzy się przez pryzmat ich sprzedaży na mięso. Pojawiło się takie zapotrzebowanie na rynku, są zakłady mięsne, które deklarują wyższą kwotę za wolce lub proponują dodatkową premię za ich mięso.
– Myślę, że ten wzrost zapotrzebowania na wolce możemy wykorzystać, zwłaszcza jeżeli mamy hf-y o większej ramie możemy je zostawić i przeznaczyć do opasu. Dzięki temu mamy tańszy i bardziej dostępny produkt zakupowy, a wartość sprzedażowa jest wyższa. W tej chwili wiele zależy od hodowców, ponieważ jako zrzeszenie mamy podpisane dość dobre kontrakty na wolce, mamy deklarację odbioru konkretnej ilości sztuk rocznie i premię do każdego kilograma – wyjaśnia wiceprezes zrzeszenia.
- Tomasz Rasiński (na zdjęciu z córką Natalką) wraz z żoną Elżbietą prowadzi gospodarstwo rolne w miejscowości Nasielsk, w powiecie nowodworskim. Rolnicy gospodarzą na ok. 80 ha, z czego 40 ha to grunty własne. W strukturze zasiewów dominują zboża uprawiane na powierzchni 40 ha, 20 ha zajmuje kukurydza, 3 ha – lucerna, pozostały areał to trawy. W stadzie przebywa średnio ok. 200 sztuk bydła.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcie: Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 25/2022 na str. 43. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy