- Dlaczego importujemy takie ilości świń z Danii?
- Jak na europejskie kraje rozkłada się eksport świń z Danii?
- Jak wygląda odbudowa rynku trzody chlewnej w Chinach?
Według danych opublikowanych w styczniu, w ubiegłym roku zostaliśmy liderem importu prosiąt z Danii. Wyprzedziliśmy nawet naszych zachodnich sąsiadów, którzy od wielu lat byli na pierwszym miejscu pod względem liczby sprowadzanych zwierząt do tuczu. W 2020 roku kupiliśmy 6,26 mln duńskich prosiąt. W rekordowym 2019 roku zaimportowaliśmy 6,28 mln prosiąt z Danii.
Niemcy w ubiegłym roku kupiły 6 mln, a w 2019 roku 6,41 mln sztuk. Jednak sprzedaż duńskich prosiąt do krajów europejskich w 2020 roku po raz pierwszy od wielu lat nie wzrosła, a wręcz spadła. Według Duńskiej Federacji Rolno-Spożywczej, eksport prosiąt spadł o 1,6 mln sztuk, czyli o 10,7% w porównaniu z 2019 rokiem, i wyniósł 13,36 mln sztuk.
– Podobnie jak w innych krajach europejskich, także w Danii producenci ograniczyli stada loch. Zła koniunktura i niskie ceny prosiąt w czasie pandemii koronawirusa spowodowały też, że niektóre fermy postanowiły przeprowadzić depopulację, wymienić stado podstawowe i poprawić status zdrowotny. Przez jakiś czas może więc być niedobór prosiąt na rynku, a co za tym idzie – wysokie ceny pewnie się utrzymają – uważa Rafał Moczkowski z firmy Europig zajmującej się importem warchlaków i sprzedażą tuczników.Duński eksport świń na Europę
Jak podaje Duńska Federacja Rolno-Spożywcza, eksport prosiąt był na trochę niższym poziomie, niż twierdzono wcześniej, a różnice w obliczeniach mogą wynikać z tego, że raz do statystyk dotyczących eksportu prosiąt wykorzystuje się informacje o opłatach wywozowych należnych na rzecz funduszu sprzedaży trzody chlewnej, a innym razem korzysta się ze zgłoszeń eksporterów, które często są niekompletne, ale zawierają informacje o miejscach przeznaczenia wywozu, których brakuje z kolei w funduszu sprzedaży.
Niemniej, Agra-Europe podał za duńskimi statystykami, że w 2020 roku to Niemcy pozostały najważniejszym odbiorcą prosiąt z zakupem 5,98 mln sztuk. W porównaniu z wcześniejszym rokiem eksport spadł o około 800 tys. sztuk, czyli o 11,8%. Dane wskazują również na spadki o podobnej skali w przypadku Polski – o 11,7% do 5,78 mln sztuk, oraz Włoch – o 12,4% do 578 700 sztuk. Więcej prosiąt sprzedano natomiast do mniejszych odbiorców. I tak na przykład do Rumunii sprzedaż wzrosła ponad dwukrotnie do 135 200 sztuk, a dostawy duńskich prosiąt do Hiszpanii zwiększyły się o 77% do 114 300 sztuk. W pierwszych miesiącach 2021 roku Hiszpania wciąż pozostała ważnym kierunkiem dla duńskich, a także holenderskich i francuskich eksporterów prosiąt ze względu na małą podaż prosiąt w tym kraju i znaczące wzrosty cen. Sąsiednia Portugalia również wydaje się nowym rynkiem.
Sprzedaż duńskich prosiąt wzrosła tam w ubiegłym roku do 26 300 sztuk, podczas gdy w 2019 roku wyniosła tylko nieco ponad tysiąc sztuk. Eksport do każdego z tych krajów stanowi jednak tylko ułamek tego, ile trafia do Polski.
– Zapotrzebowanie na prosięta w tych krajach jest często sezonowe i charakteryzuje się wahaniami. Włosi normalnie odbierają duże partie prosiąt w styczniu, ale zakłady mięsne w tym czasie miały akurat bardzo duże problemy spowodowane zachorowaniami pracowników na COVID-19, więc tuczniki blokowały chlewnie. Dlatego dopiero od marca odczuwalny jest zwiększony popyt na prosięta z ich strony – mówi Rafał Moczkowski.
- Sprzedaż duńskich prosiąt pierwszy raz od wielu lat spadła w ubiegłym roku i najprawdopodobniej ta tendencja utrzyma się także w bieżącym
Ceny wzrosną, gdy będzie większe zapotrzebowanie na prosięta
Polska w ciągu kilku lat niemal podwoiła liczbę importowanych prosiąt z Danii. W 2014 roku sprowadziliśmy ich 3,3 mln sztuk. Import warchlaków w całej produkcji trzody chlewnej w naszym kraju stanowi około 40%, gdyż krajowych prosiąt jest wciąż zbyt mało. Już w 2012 roku była przygotowana strategia odbudowy trzody chlewnej z nastawieniem na rozwój stad loch, ale do dziś nie została na tyle wdrożona, aby efekt był odczuwalny. Rozdrobniona struktura produkcji trzody chlewnej w kraju wiąże się z wysokimi kosztami ponoszonymi przez rolników. W Niemczech jest około 20 tys. gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną, a w Polsce około 111 tys. stad. To sprawia, że ceny krajowych prosiąt są relatywnie wysokie, a ponadto ci, którzy są zainteresowani ich kupnem, mają problemy ze znalezieniem dużych i wyrównanych partii zwierząt. Dlatego krajowa produkcja wieprzowiny jest uzależniona od importu prosiąt i warchlaków.
Ich wysokie ceny natomiast wynikają z tego, że w całej Europie jest mniejsze pogłowie loch, a tuczarnie wciąż powstają i potrzebują zwierząt do tuczu.
W wielu krajach dotkniętych afrykańskim pomorem świń, jak chociażby Rumunii czy Bułgarii, wybite zostały stada loch produkujące prosięta na lokalne rynki i inne kraje muszą te brakujące warchlaki dostarczyć. Na znaczący spadek cen prosiąt nie ma więc raczej co liczyć. Choć, jak twierdzi Rafał Moczkowski, ceny nie powinny poszybować aż tak bardzo, jak miało to miejsce wiosną ubiegłego roku.
– Ceny mogą rosnąć w momentach, kiedy większe zapotrzebowanie na prosięta wykaże jakiś kraj, który normalnie kupuje mniejsze ilości. Jeśli w Rumunii z powodu wybicia stad przez afrykański pomór świń będzie brakowało chwilowo prosiąt, to zaoferują wyższe stawki za towar z wolnego rynku i wówczas wszyscy to odczują. Oczywiście, wzrost cen tuczników w Europie także wpłynie na podniesienie cen warchlaków – wyjaśnia Moczkowski.
Mniejsi producenci, dla których roczna sprzedaż 300 czy 400 tuczników nie stanowi głównego dochodu, wstrzymują się ze wstawianiem kolejnych partii prosiąt, bo cena żywca wciąż do tego nie zachęca. To z kolei powoduje, że ceny warchlaków od kilku tygodni są stabilne.
– Zachętą może być oczekiwany wzrost cen tuczników za kilka tygodni, ale wszystko będzie zależało od luzowania obostrzeń dotyczących organizowania imprez, bo to ma największy wpływ na wzrost konsumpcji wieprzowiny – uważa nasz rozmówca.
- Zdaniem Rafała Moczkowskiego z powodu kryzysu wywołanego koronawirusem niektórzy farmerzy zamknęli stada, a inni postanowili wykorzystać ten czas, aby odnowić pogłowie
Wciąż odstajemy od europejskich potentatów
Czynnikiem wpływającym na wysoki import zagranicznych prosiąt do Polski jest wciąż niski wskaźnik prosiąt odsadzonych od maciory w ciągu roku, co w konsekwencji przekłada się na niską opłacalność produkcji. W kraju jest niewiele gospodarstw, które produkują ponad 30 prosiąt od lochy rocznie. Niestety, wciąż znacząco odstajemy od europejskich potentatów, bo średnia krajowa nie przekracza 20 sztuk od lochy w roku.
Barierą w odbudowie krajowego pogłowia loch są często trudności w uzyskaniu pozwoleń na budowę chlewni, a także niskie ceny z powodu afrykańskiego pomoru świń i wciąż zbyt mała skuteczność w zwalczaniu tej choroby, która nie tylko zamknęła eksport wieprzowiny z Polski na rynki azjatyckie, ale także utrudnia produkcję świń w kraju.
Zakłady ubojowe wykorzystują trudną sytuację rolników, którzy znaleźli się w strefach ASF.Trwa odbudowa chińskiego rynku trzody chlewnej
Na sytuację cenową na rynku europejskim będzie miał wpływ także poziom odbudowy chińskiego pogłowia trzody chlewnej wybitego z powodu afrykańskiego pomoru świń. Przewiduje się, że ubój świń w Chinach w 2021 roku osiągnie prawie 600 mln sztuk.
Produkcja została pobudzona przez większe firmy, które centralizują chów, modernizują obiekty i wdrażają środki bezpieczeństwa biologicznego. Jednak nawracające ogniska ASF i niskie wskaźniki produkcyjności loch powodują problemy w odbudowie chińskiego pogłowia trzody chlewnej i mogą zagrozić powrotowi produkcji do czasu sprzed epidemii.
Prognozuje się, że produkcja wieprzowiny w bieżącym roku wzrośnie w tym kraju o 14% i pozostanie poniżej poziomu sprzed wybuchu afrykańskiego pomoru świń, przez co ceny żywca i prosiąt utrzymają się na stosunkowo wysokim poziomie. Według szacunków import do Chin w 2021 roku osiągnie 4,5 mln ton, czyli będzie nadal stosunkowo wysoki, ale o 15% niższy niż w 2020 roku.
Dominika Stancelewska
Zdjęcia: Dominika Stancelewska