Rynek zbóż: sprzedaje ten, kto chce zwolnić przyczepy
Tegoroczne trudne żniwa pomału zaczynają zmierzać ku końcowi. Były one bardzo rozciągnięte w czasie i wielu rolnikom przyniosły rozczarowanie plonami oraz pogarszającą się jakością, spowodowaną niemożnością wjechania w pola w optymalnym terminie.
Nie wszędzie jeszcze zbiory się zakończyły, bo są rejony, gdzie w dalszym ciągu na nie wszystkie pola można wjechać i dzieje się tak niezależnie od tego, czy jesteśmy na zachodzie czy wchodzie kraju, na południu, czy na północy. Jak Polska długa i szeroka zobaczymy smutne obrazki niewielkich połaci, czerniejącego na podmokłych polach zboża.
Aż przykro patrzeć, zwłaszcza, że właściciele tych pól dołożyli wszelkich starań, by zebrać dobrą jakość, ale pogoda sprawiła okrutną niespodziankę.
W większości regionów zaawansowanie żniw przekracza 90%, jednak firmy skupowe zarówno z Mazur, jak i woj. lubuskiego informują, że są tam miejsca, gdzie na skoszenie czeka jeszcze ok. 20% pól.
– Żniwa w tym roku jakby odwołano, tak niewiele transportów przyjeżdża. Przywozi tylko ten, kto chce zluzować stojące na podwórzu przyczepy. Resztę rolnicy wsypali do swoich silosów lub na strychy – słyszymy głos skupującego z Małopolski.
Skupujący są zgodni, poprzedni sezon i szybko rosnące w tegoroczne żniwa ceny spowodowały, że zboże w tym roku zatrzymano do późniejszej sprzedaży.
– To co sprzedałem wczoraj. Dziś sprzedałbym lepiej – mówi zaprzyjaźniony rolnik z Dolnego Śląska, który podejmuje decyzję ze wstrzymaniem się od dalszej sprzedaży. Od razu podsumowując, że wcale nie jest pewien, czy robi dobrze, ale…
Wysokie ceny pszenicy na Matifie na wrzesień już nikogo nie dziwią. Jest to spowodowane z jednej strony zamykaniem wrześniowych kontraktów przez giełdowych inwestorów, a z drugiej ostatnimi zakupami zbóż dokonywanymi na szybko. Jednak nie tylko na wrzesień jest drogo, pszenica na grudzień, która zaczyna dzisiaj od spadków, na wtorkowym otwarciu giełdy kosztuje 244 euro/t. Jeszcze nie wiadomo czy grudniowe kontrakty odtworzą rajd wrześniowych, ale 25-eurowa różnica w cenie mogłaby wskazywać na to, że pszenica na starcie września może na Matifie pójść do góry.
W portach za wiele się nie dzieje. Eksporterzy, którzy w poprzednim roku zamawiali każdy swój własny statek, obecnie niemal wszyscy zrzucają się na jeden. Za pszenicę w portach płaci się 1115–1125 zł/t.
W krajowym skupie jest jakby po żniwach, mała podaż towaru powoduje, że skupy ponownie regulując ceny, podniosły je do góry. Średnio o 10–20 zł/t drożeją wszystkie zboża. Pszenica konsumpcyjna jest skupowana po 830–1050 zł/t.
Spore wzrosty cen są także na zbożach paszowych, ale zróżnicowanie ofert skupowych jest ogromne. Za pszenicę paszową proponuje się 770–1020 zł/t.
Jęczmień, który także zaczął mocno rosnąć w cenie jest skupowany po 640–850 zł/t.
Pszenżyto, które w portach eksporterzy kupują po 950–960 zł/t, w kraju jest skupowane dalej po 620–900 zł/t. Jednak średnia cen poszła od czwartku do góry o 12 zł/t.
Rozpiętość cen na życie przekracza 200 zł/t i wcale nie jest to związane z kategoriami żyta paszowego i konsumpcyjnego, chociaż rzeczywiście żyta konsumpcyjnego w niektórych regionach się poszukuje. Za żyto paszowe eksporterzy w portach proponują aż 860–865 zł/t. W punktach skupu, żyto jest kupowane po 630–850 zł/t. Te wyższe ceny są albo od eksporterów na zachodzie Polski, albo u chcących zatrzymać żyto dla siebie młynarzy. Jednak i gorzelnie zaczęły podnosić swoje ceny.
Kukurydza wciąż jest skupowana w podobnym zakresie cen, chociaż tych wyższych propozycji pojawiło się ostatnio trochę więcej. W portach jest drożej, stara kukurydza jest tu kupowana po 1120 zł/t, natomiast w krajowym skupie wciąż po 900–1050 zł/t. Na żniwa porty kontraktują kukurydzę po 985 zł/t na sucho. Kukurydza na mokro jest wciąż proponowana do podpisu po 550–650 zł/t, ale jak mówią handlowcy chętnych na takie umowy brak.
Owies paszowy kosztuje w skupach po 550–635 zł/t, ale za owies do przetwórstwa spożywczego można otrzymać 700 zł/t.
Juliusz Urban Fot. archiwum taP
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy