Czy to koniec agrestu w Polsce?
Czarne chmury nad polskim agrestem. Od kilku lat ceny skupu w zakładach przetwórczych są bardzo niskie i nie pokrywają kosztów produkcji. Z kolei sprzedaż bezpośrednia jest bardzo mała. W efekcie rolnicy likwidują swoje plantacje.
Na początku lipca ministerstwo rolnictwa zleciło Instytutowi Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przygotowanie syntetycznej analizy rynkowej tego niszowego kierunku produkcji, gdyż w ostatnich latach udział produkcji agrestu w produkcji owoców ogółem w Polsce wynosił ok. 0,2%.
Wnioski z raportu
Wnioski nie były optymistyczne.
- Z analizy tej wynika, że sytuacja dochodowa w produkcji agrestu od kilku lat jest niekorzystna. Agrest jest w Polsce uprawiany przede wszystkim na potrzeby zakładów przetwórczych, a ceny skupu owoców do przetwórstwa od 2018 r. utrzymują się na niezadowalającym producentów poziomie. Natomiast popyt na agrest do bezpośredniego spożycia jest relatywnie mały i nie wykazuje tendencji wzrostowej. Zgodnie z założeniami przyjętymi w kalkulacji wskaźnik opłacalności produkcji agrestu został oszacowany na 42,3% - napisał w odpowiedzi na interpelację posłów Grzegorza Wojciechowskiego i Grzegorza Lorka wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk.
Wysokie koszty produkcji
Jednocześnie nakłady ponoszone na produkcję agrestu nie znajdują odzwierciedlenia w dochodach osiąganych przez producentów. Niskie ceny skupu i ograniczone zainteresowanie odbiorców tym gatunkiem sprawiają, że produkcja agrestu kolejny rok z rzędu jest nieopłacalna. Niekorzystne perspektywy dla tego sektora produkcji są głównym czynnikiem skłaniającym plantatorów do likwidacji części plantacji.
W bieżącym sezonie utrzymuje się niski poziom cen skupu agrestu. W czerwcu ceny skupu agrestu w zakładach przetwórczych wyniosły średnio 0,80 zł/kg loco zakład i były jedynie o 3% wyższe niż w roku ubiegłym – czytamy w przesłanej do Sejmu przez MRiRW informacji o rynku owoców miękkich.
- Co do agrestu, to rzeczywiście jest z nim kłopot i muszę państwu powiedzieć, że sprawa powoli staje się niszowa i chyba tego nic nie zmieni. Mamy zupełne inne odmiany. Mamy kolcowe, Niemcy potrzebują bezkolcowych, wycofały się dwie firmy, w związku z tym mamy problem – tłumaczyła posłom prof. Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
fot. unsplash
Najważniejsze tematy