Susza najgorsza od 500 lat? Gdzie w Polsce jest pustynia, a gdzie wody nie brakuje?
Wyniku raportu Globalnego Obserwatorium Susz są wstrząsające. W Europie panuje tak duża susza, jakiej nie widziano do 500 lat. Obecnie aż 47 proc. Starego Kontynentu jest zagrożony, ale kolejne 17 proc. powierzchni Europy także pretenduje do tego miana. Łącznie 2/3 naszego kontynentu. Naocznie od wielu miesięcy przekonujemy się także o tym w Polsce.
To co do tej pory znaliśmy głównie ze zdjęć, staje się faktem. To nie jest Afryka Subsaharyjska, gdzie poza 4 –miesięczną pora deszczową, przez pozostałe miesiące ciągną się susze odbijające się na całej gospodarce tamtejszych państw, w tym rolnictwie i sytuacji bytowej ludności. Te pojawiające się w mediach fotografie, to krajobraz naszej Europy. Co gorsze, w najbliższym czasie w wielu regionach metrolodzy nadal nie zapowiadają tak potrzebnych i obfitych opadów deszczu. Marija Gabriel, europejska komisarz ds. innowacji, badań naukowych, kultury, edukacji i młodzieży, wskazuje, że główną przyczyną są oczywiście zmiany klimatu, z roku na rok coraz bardziej widoczne.
Tu nasuwa się pytanie, dlaczego dopiero przedłużające się fale upałów i niedobory wody stworzyły bezprecedensowy nacisk na dbałość o poziom wód w całej UE?
Konsekwencje suszy będą wysokie i odbiją się na wielu gałęziach przemysłu, transportu towarowego, produkcji energetycznej, rolniczej i żywnościowej. Dodajmy do tego kryzys wywołany wojną Rosji w Ukrainie, którego skutki dotyczą przede wszystkim żywności i rolnictwa.
- Susza w Europie – pierwsza dekada sierpnia 2022 r.
Susza to pożary i straty w plonach
Wielotygodniowe upały, brak deszczu, susza. To idealny przepis na wielkoskalowe pożary, zwłaszcza lasów. Już od początku lipca borykali się z nimi strażacy z Hiszpanii, Francji, Chorwacji czy Grecji. A będzie dużo gorzej, jeśli faktycznie susza obejmie 2/3 kontynentu. Już teraz plony są niższe niż średnia z ostatniego 5-lecia, w tym:
- 16 proc. dla kukurydzy,
- 15 proc. dla soi,
- 12 proc. dla słonecznika.
Autorzy raportu wskazują jasno, że tego lata niemal wszystkie europejskie rzeki w pewnym stopniu wyschły. Skutki niskiego poziomu wód odczuwa też sektor energetyczny. W wyniku tego o 20 proc. spadła ilość energii wytwarzanej w elektrowniach wodnych.
Dwa miesiące bez większego deszczu w Zachodniej, Środkowej i Południowej Europie. Gdzie jest najgorzej?
Susza szczególnie dotknęła takie kraje jak: Włochy, Hiszpania, Portugalia, Francja, Niemcy, Holandia, Belgia, Luksemburg, Rumunia, Węgry, Północna Serbia, Ukraina, Mołdawia, Irlandia i Wielka Brytania.
Od jakiegoś czasu coraz częściej trafiają do nas apokaliptyczne obrazy suchych jak wiór obszarów i dorzeczy w Europie. Francuska Loara wysycha, a Ren, który przepływa przez 6 krajów ma tak niski poziom wód, że nie jest na nim możliwa żegluga śródlądowa. Rekordowo niskie stany rzek odnotowuje się zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. W Czechach, Holandii i w Niemczech o niskim stanie rzek wskazują także odsłonięte tzw. kamienie głodu - wykorzystywane w minionych stuleciach dla oznaczania krytycznie niskiego poziomu wody. W Polsce za to mamy kryzys wywołany zatruciem Odry i masowym śnięciem ryb. W Polsce z powodu suszy szczególnie dotknięte są woj. zachodniopomorskie, wielkopolskie i lubuskie.
W dolinie i na rzece Pad we Włoszech poziom wody spadł aż 2 metry poniżej normy. Obszar rzeki Pad stanowi 30-40% całej włoskiej produkcji rolnej. Dużą powierzchnie zajmują uprawy ryżu. Już teraz straty w plonach ryżu sięgają poziom rzędu 60%. Nie tylko ze względu na krytycznie niski poziom wody, ale także dlatego, że w delcie nie działa tzw. bariera „antysolna”, a więc do rzeki przedostaje się słona woda morska. Z kolei Serbia, Rumunia i Bułgaria, aby zachować możliwość żeglugi na Dunaju, pogłębiają jego kanały.
Susza na zachodzie Polski niszczy uprawy. Co jeszcze złego spotka polskich rolników w tym roku?
Trudna do wytrzymania fala upałów, która przed dłuższy czas utrzymywała się w całej Polsce, minęła nareszcie w miniony weekend. Przynajmniej w Wielkopolsce. W rejonach, gdzie deszczu brakowało szczególnie, nareszcie popadało. Jednak jak większość upałów, także te zakończyły się dość dynamiczną i niebezpieczną pogodą, zwłaszcza w południowej i zachodniej części kraju. W ostatnich dniach padało mocno, na szczęście nie tylko podczas burz. Wielkopolska Izba Rolnicza zorientowała się czy zmiana aury związana była ze szkodami jakie mogą powodować gwałtowne burze w uprawach i w gospodarstwach.
Chociaż sytuacja na wielkopolskich polach jest nieco lepsza niż w Lubuskim, tutaj susza jest równie dotkliwa. Deficyt opadów występuje od marca. Susza niszczy uprawy kukurydzy na ziarno i kiszonkę. Pogłębia się kryzys energetyczny. Tegoroczna zima i przyszła wiosna zapowiadają się w czarnych barwach. Na te ww. i inne problemy w apelu do resortu rolnictwa zwraca Wielkopolska Izba Rolnicza.
Opady o różnym natężeniu w Wielkopolsce. Jak sytuacja w kukurydzy, burakach cukrowych i użytkach zielonych?
Padało w całym województwie, ale z różnym natężeniem. Najwięcej w powiatach: poznańskim (50-115 l na m2), krotoszyńskim (40 – 70l na m2), rawickim (50l na m2), czarnkowsko-trzcianeckim (50 – 60 l na m2) oraz w wolsztyńskim (50l na m2). Ogółem deszczu spadło sporo, był on głównie jednostajny, nie powodujący zniszczeń. Niektóre powiaty (poznański, kępiński, obornicki i ostrzeszowski) zanotowały powalone drzewa, połamane gałęzie, zerwane dachy i podtopienia.
WIR i rolnicy z w Wielkopolski mówią tutaj jednym głosem, sytuacja w uprawach kukurydzy, burakach cukrowych i użytkach zielonych jest tragiczna. To pokłosie zimnej wiosny oraz suszy.
Dokładniej, stan:
- kukurydzy na polach jest zły i niezadowalający - plantacje częściowo pozasychały; kolby są małe lub ich brak, kiepsko związane albo „puste” tzw. szczerbate. Kukurydza na lepszych glebach wygląda obiecująco, jednak na słabszych jest już za późno na wzrost plonu – pomimo deszczów. Szacuje się, że tegoroczne plony mogą być o 30 – 50 % niższe niż w roku ubiegłym. Część rolników z powiatu nowotomyskiego podejmuje decyzję o koszeniu na kiszonkę kukurydzy, którą uprawiali na ziarno.
- upraw buraka cukrowego - podobnie jak w kukurydzy – plony zapowiadają się kiepskie. Długotrwały niedostatek wody przyczynia się do zahamowania wzrostu roślin z jednoczesnym zasychaniem liści zewnętrznych. Przewiduje się, że plony mogą być o 30 – 40 % niższe od tych ubiegłorocznych.
- użytków zielonych jest równie kiepski - pierwszy pokos traw był uboższy niż zeszłoroczny o 1/3. Drugi - praktycznie zerowy. Łąki powysychały. Jeżeli obecna pogoda się utrzyma, trzeciego pokosu może już nie być.
W związku z występowaniem suszy w naszym województwie, która jest bardzo dotkliwa, Wielkopolska Izba Rolnicza wystosowała Całość pisma do Wicepremiera, Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi - Henryka Kowalczyka apelując o interwencję w ww. sprawach. Pełną treść pisma WIR znajdą Państwo tutaj.
W Lubuskim w ciągu 4 dni w niektórych miejscach spadło 200 - 300 l wody
Stanisław Myśliwiec, Prezes Lubuskiej Izby Rolniczej (LIR), w rozmowie z nami oznajmił, że susza w województwie lubuskim skończyła się w środę 24 sierpnia 2022 roku. W niektórych miejscach w ciągu 4 dni spadło nawet 200-300 l deszczu. Niestety, ale te opady nie poprawią sytuacji na polach. Może minimalnie w rzepaku. Do tej pory gleba w wielu miejscach miała zerową wilgotność.
Stanisław Myśliwiec: Dane z aplikacji suszowej są niedoszacowane. To nieuczciwe
Stanisław Myśliwiec zwraca uwagę, że szacowanie szkód wywołanych suszą poprzez aplikacje jest pomyłką i przekłamywaniem rzeczywistości. System monitoringu suszy prowadzony przez IUNG w Puławach jest wadliwy, nie oddaje stanu faktycznego na polach. I choć suszę gołym okiem widać, Instytut często jej nie stwierdza. Niestety, ta susza jest najgorszą od 5 lat, od kiedy występuje. W poprzednich latach gleby miały jakieś zasoby wód, w tym roku już nie. Owszem, tam, gdzie zdarzały się opady punktowe, plony są zadowalające, ale nie można tego przenosić na skalę całego województwa. Dlatego, już po raz kolejny
Rozwiązaniem tego problemu mogłaby być regionalizacja szacowania skali problemów w rolnictwie, np. z ramienia wojewodów. Stanisław Myśliwiec podkreśla, że samorząd rolniczy już piąty rok z rzędu występuje o taką możliwość. Niestety - bezskutecznie. Jak do tej pory, tylko w 2020 roku za czasów Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który wtedy był ministrem rolnictwa, wydano zgodę na wcześniejsze nawożenie upraw azotem. Decyzja ta znacznie poprawiła ówczesną sytuację na polach.
- Nie karajcie rolników za to, że chcą po prostu pracować. Nam pomoc jest potrzebna tu i teraz - apeluje prezes Lubuskiej Izby Rolniczej.
Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Gigantyczna susza w Lubuskiem wypala plony na popiół. "500 szt. bydła będzie jeść suche badyle” [WIDEO].
Źródło: WIR, Europejskie Obserwatorium Suszy
fot. J. Michalski
Natalia Marciniak-Musiał
dziennikarka strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
dziennikarka strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
Najważniejsze tematy