Rolnicy chcieli oddłużyć gospodarstwo, a wpadli w większe kłopoty finansowe
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Rolnicy chcieli oddłużyć gospodarstwo, a wpadli w większe kłopoty finansowe

02.03.2020autor: Michał Czubak

Przed podpisaniem umowy na przygotowanie wniosku do sądu o rozpoczęcie postępowania restrukturyzacyjnego gospodarstwa trzeba koniecznie sprawdzić kluczowe kwestie. W przeciwnym razie, zamiast rozwiązać problemy, można napytać sobie większej biedy.

Z artykułu dowiesz się

  • jak rolnicy wpadli w tarapaty?
  • oddłużenie miało im pomóc, a stało się inaczej
  • dlaczego rodzina uważa, że zostali oszukani?

Rolnicy w tarapatach. Groźny wirus zagrażał stadu krów

Gospodarstwo państwa Kowalskich* znalazło się w finansowych tarapatach na skutek splotu wielu różnych wydarzeń. Małżonkowie od ponad 20 lat hodują bydło mleczne i opasowe. W 2018 r. zwierzęta zaatakował wirus BHV-1, powodując zakaźne zapalenie nosa i tchawicy zwierząt. Jednym ze skutków choroby jest spadek wydajności mlecznej.

r e k l a m a
– Weterynarz powiedział, że leczenie całego stada polega na podawaniu szczepionek – mówi pani Anna. – Przez pół roku co miesiąc, przez kolejne pół roku co dwa miesiące itd. Jedna partia szczepień to koszt około 4 tys. zł.

Prawnik z ogłoszenia miał pomóc rolnikom

Kobieta dodaje, że w tym samym roku, w lutym, poważnej naprawy wymagał większy z ciągników, co łączyło się z wydatkiem 20 tys. zł. Z kolei w maju zepsuł się mniejszy, tym razem koszt części i naprawy wyniósł 5 tys. zł. Listę wydatków uzupełniały konieczne remonty w oborze.

– Wszystko naraz. Dlatego tak kulejemy finansowo – mówi pan Marek. – Jednak większość kredytów, choć z miesięcznym poślizgiem, płaciliśmy.

Problemy w gospodarstwie pogłębił kryzys na rynku żywca wołowego wywołany głośnym reportażem telewizyjnym. Ceny mleka też były dalekie od oczekiwań. Poza tym, gdy w 2007 r. budowali oborę, za mleko otrzymywali 1,8 zł/l.

Nasza spółdzielnia płaci nam teraz dużo mniej, a koszty rosną. Jakby tego było mało, dwa lata z rzędu wystąpiła susza – komentuje rolnik.

Pieniądze na leczenie ze środków w ramach wniosku o restrukturyzację zadłużenia

Dla hodowców najważniejsze było leczenie stada. Jednak w tej sytuacji zwyczajnie nie było ich na to stać.

– Postanowiliśmy spróbować odroczyć spłatę części zobowiązań – mówi kobieta. – Trzeba było opracować wniosek o restrukturyzację zadłużenia i złożyć go w sądzie.  Jej mąż zobaczył płatne ogłoszenie kancelarii zajmującej się oddłużaniem i restrukturyzacją sądową. – Jednego z mecenasów tej kancelarii kojarzyłem z telewizji – mówi. – Zdecydowaliśmy się.

Kilkadziesiąt tysięcy złotych dla kancelarii

Ponieważ siedziba kancelarii znajduje się w odległej części Polski, kontakt między gospodarstwem a kancelarią odbywał się telefonicznie i mailowo. Potem okazało się, że było to bardzo problematyczne. Małżonkowie podkreślają, że mieli duże kłopoty ze zdalną komunikacją i w większości przypadków musieli rozmawiać z pracownikami sekretariatu, a nie prawnikami. Gdyby dziś mieli szukać kancelarii, na pewno byłaby to taka, która ma siedzibę w pobliżu i z której pracownikami można się kontaktować osobiście.

Gospodarze twierdzą, że zaoferowano im przez telefon przygotowanie wniosku pozwalającego uzyskać dwuletnie odroczenie płatności zobowiązań gospodarstwa. Całość, czyli opłata za przygotowanie wniosku i późniejsze koszty sądowe, miała się, według tych informacji, zamknąć w kwocie 20–22 tys. zł. Przygotowanie wniosku było płatne z góry, w umowie z kancelarią kwota kilkunastu tysięcy złotych za przygotowanie wniosku została określona jako „przedpłata” i przeliczona na godziny pracy kancelarii.

Gdy po wielu perypetiach wniosek w końcu był gotowy, małżonkowie złożyli go w wydziale gospodarczym sądu w Radomiu.

W sądzie zaczęły się schody

Po dwóch tygodniach otrzymaliśmy pismo, że należy w ciągu siedmiu dni zapłacić 4800 zł zaliczki na poczet tego wniosku – mówi pani Anna. – Sprawa się ślimaczyła. A to sąd nie dostał informacji o uiszczeniu wymaganej kwoty, a to sędzia poszedł na urlop... W końcu do gospodarstwa trafiła informacja o wyznaczeniu nadzorcy sądowego, który „opiekuje” się tą sprawą.
Nadzorca napisał, że nasz wniosek trzeba uzupełnić – mówi pani Anna. – Chodziło m.in. o dane, które zdążyły się zdezaktualizować.

Przed przeczytaniem dla bezpieczeństwa należy przeczytać umowę, która ma się zamiar podpisać

Znajomy prawnik powiedział nam wtedy, że to kancelaria, która sporządziła wniosek, powinna go uzupełnić oraz że ktoś z tej kancelarii powinien nas reprezentować w sądzie. Po sprawdzeniu umowy z kancelarią okazało się, że stawka za reprezentowanie w sądzie to 500 zł za godzinę. Uzupełnianie wniosku to kolejne godziny pracy, za które też trzeba by zapłacić. Nie skorzystaliśmy – tłumaczy pani Anna. Prawdziwa bomba wybuchła jednak, gdy sądowy opiekun sprawy zapoznał się dokładnie z wnioskiem.

Okazało się, że wniosek restrukturyzacyjny, aby miał w naszym przypadku sens, powinien dotyczyć nas obojga, tymczasem został sporządzony tylko na męża. Nadzorca wyliczył też, że nasz wspólny majątek jest większy niż nasze zobowiązania. A według niego bank ma interes układać się tylko z tym, kto nie ma majątku, z którego można ściągnąć zadłużenie.

Wniosek niepotrzebny, a pieniądze zostały wyrzucone w błoto

– W kancelarii informowano nas, że wierzyciele muszą zgodzić się na pozytywną decyzję sądu dotyczącą naszego wniosku. Tymczasem nadzorca stwierdził, że wierzyciele głosują w tej sprawie i mają wolną rękę. Jeśli większość będzie przeciw, wniosek przepadnie – mówi pani Anna. – Nadzorca był zdziwiony, że nikt mi o tym nie powiedział. A na koniec dobił mnie informacją, że kwotę 4 800 zł należy przemnożyć przez liczbę wierzycieli, co radykalnie zwiększało koszt opłat sądowych. Powiedział też, że nawet jeśli wycofamy wniosek z sądu, musimy zapłacić 40% tej kwoty, czyli kilkanaście tysięcy złotych… Mówiąc w skrócie: okazało się, że nasz wniosek jest kompletnie bez sensu, wyrzuciliśmy pieniądze w błoto. Małżonkowie są rozżaleni, uważają, że zostali wprowadzeni w błąd.

Rodzina prowadząca gospodarstwo rolne czuje się oszukana przez kancelarię

Cała sprawa powinna się zakończyć na samym początku, na poradzie prawnej. Powinni byli nam powiedzieć, że w naszym przypadku ten wniosek się zwyczajnie nie opłaca i nie powinniśmy zamawiać jego przygotowania, a tym bardziej składać go w sądzie – mówi pani Anna. – Tak naprawdę to powinniśmy teraz podać tę kancelarię do sądu.
Pewnie gdyby nie te wszystkie koszty związane z postępowaniem, już wychodzilibyśmy na prostą – dodaje jej mąż. Zaczęły się kolejne telefony do kancelarii.

– W końcu połączenie odebrał jakiś młody człowiek. Zapytał: „Czy umowa była o sporządzenie wniosku? Tak? No to o co państwu chodzi?”. Tłumaczyłam, że wniosek w ogóle nie powinien zostać sporządzony – wyjaśnia pani Anna.

Po kilku dniach ten sam człowiek poinformował rolników, żeby nie uzupełniać wniosku, to sąd go automatycznie odrzuci i nie poniosą dodatkowych kosztów.
– Jakoś nie mogliśmy w to uwierzyć. Chcemy ostrzec innych, żeby się nie wpakowali w taką sytuację, jak nasza – przestrzegają rolnicy.
Gdyby dziś szukali kancelarii, z pewnością rozglądaliby się za prawnikiem sprawdzonym, najlepiej poleconym przez kogoś ze znajomych.

Kancelaria nie widzi problemu i odpiera zarzuty rodziny

Redakcja „Tygodnika” skontaktowała się z kancelarią, która przygotowywała wniosek. Prawnicy nie zgadzają się z zarzutami małżonków i przedstawiają swoją wersję. W liście z kancelarii czytamy m.in., że nie informuje ona klientów o całkowitych kosztach postępowania restrukturyzacyjnego, bo ich dokładne oszacowanie nie jest możliwe. Natomiast, według kancelarii, zainteresowani otrzymują pełną poradę dotyczącą wniosku w trakcie konsultacji. Prawnicy twierdzą także, że nie wiedzieli, że małżonkowie nie mają rozdzielności finansowej, bo nie zostali przez nich o tym poinformowali.

– Ciekawe dlaczego sami nie zadbali o uzyskanie tak podstawowej informacji, kluczowej dla sensowności sporządzania wniosku? – pyta pani Anna. – To oni są prawnikami, wiedzą, co jest ważne, a co nie, i o to powinni nas pytać.

Kancelaria podkreśla jeszcze, że jej zadaniem było przygotowanie wniosku, a nie doprowadzenie do zatwierdzenia układu restrukturyzacyjnego.

*Dane osobowe bohaterów reportażu do wiadomości redakcji.

Krzysztof Janisławski
fot. K. Janisławski
autor Michał Czubak

Michał Czubak

dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego

dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Aktualności

Restrukturyzacja restrukturyzacji gospodarstw. Ministerstwo wyjaśnia dlaczego ustawa wciąż nie działa

Jedno oddłużone gospodarstwo to dotychczasowy dwuletni efekt działania ustawy o restrukturyzacji gospodarstw rolnych. Teraz cały proces ma przyśpieszyć, bo za 1,5 miesiąca Komisja Europejska obiecuje wydać długo oczekiwaną zgodę na działanie całej ustawy. Ale niezbędne będą także zmiany w jej szczegółach .

czytaj więcej

Jakie pieniądze nie wchodzą do spadku?

Co w tym przypadku wchodzi do spadku, a co się do niego nie wlicza? Czytelniczka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" pyta, czy to co otrzymał już syn z innego związku również zostanie wliczone do spadku. Odpowiada redakcyjny prawnik, Alicja Moroz.

czytaj więcej

Czy KOWR ma wsparcie rolnictwa tylko w nazwie?

Powołany w 2017 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) miał dać rolnikom poczucie bezpieczeństwa i zapewnić wsparcie polskiemu rolnictwu, szczególnie małym gospodarstwom, bo to na nich teraz skupia się polityka rolna państwa. Niestety, jak to często bywa, na dobrych chęciach się skończyło.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)