Dziki okradają producentów mleka
Hodowcy bydła mlecznego z terenu gmin Stężyca, Ryki i Trojanów mają problem ze szkodami na polach i łąkach. Dziki niszczą kukurydzę i zielonkę. Już 5 lat temu opisywaliśmy problem szkód na terenie tych gmin. Obecnie rolnicy są zdesperowani i mówią, że tak źle, jak w tym roku, jeszcze nie było.
Nasi rozmówcy, z wyjątkiem Marka Kruka, który jest dostawcą OSM Garwolin, dostarczają surowiec do Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach. Podkreślają, że zniszczenia na polu skutkują brakiem paszy objętościowej dla krów, czego nie zrekompensują żadne odszkodowania. Paszy dobrej jakości nie są w stanie kupić, nawet gdyby otrzymali odpowiedniej wysokości odszkodowania.
– Dawniej dziki buchtowały tylko stare łąki. Teraz ryją także na nowo założonych użytkach zielonych. Nie boją się niczego i podchodzą pod same budynki. Ostatnio dobrały się do pryzmy z sianokiszonką – mówią hodowcy.
– Jesteśmy już bezradni i nie wiemy, co mamy zrobić. Boimy się, że wkrótce zbierzemy kukurydzę, a z nią – dowody na straty spowodowane przez dziki. Kiedy próbujemy dodzwonić się do koła łowieckiego, myśliwi w ogóle nie odbierają od nas telefonów. Musimy coś z tym problemem zrobić, bo inaczej dziki wygonią nas z naszych pól – mówi Jan Kępka z Więckowa, który posiada 35 krów, uprawia na pasze 25 ha kukurydzy i 20 ha traw.
– Na moich polach szkody są na łąkach i w kukurydzy. W ubiegłym roku myśliwi odstrzelili dwa dziki w mojej kukurydzy, a w tym roku żadnego – mówi Marek Kruk z Żabianki.
Wacław Kępka w Swatach uprawia 30 ha i utrzymuje 50 sztuk bydła. Mówi, że w tym roku po raz pierwszy dziki prócz kukurydzy zniszczyły także ziemniaki.
Krzysztof Kalbarczyk z Majdanu posiada 35 krów, uprawia 25 ha.
– Dziki niszczą łąki i kukurydzę. Myśliwi przyznają po 300 zł odszkodowania do hektara, a wartość zniszczonej paszy na tej powierzchni to 4–5 tys. zł. Najgorsze jest to, że tej paszy nie można dokupić i nie mam czym karmić krów zimą – mówi Kalbarczyk.
Henryk Łęcki prowadzi wspólnie z synami w Edwardowie 50-hektarowe gospodarstwo. Posiadają 60 krów mlecznych oraz opasy.
– Dziki do niedawna niszczyły nam tylko kukurydzę, a użytki zielone sporadycznie. W tym roku nasiliło się buchtowanie łąk – skarżą się hodowcy.
Strach wejść na pole
Marek Lesisz z Brzezin (gmina Stężyca) gospodaruje na 30 ha, posiada 38 krów mlecznych. Skarży się na wyrządzane przez dziki szkody.
– Trzy lata temu na jednym polu trzy razy wysiewałem kukurydzę, a dziki za każdym razem ją zjadały. Obecnie niszczą plantację na wiosnę i przed zbiorem roślin. Dokładnie nie jestem w stanie oszacować strat, bo dziki chodzą dużymi watahami i strach wejść w plantację – mówi.
Ryszard Majek z Majdanu z synem uprawia około 40 ha. Posiadają 35 krów mlecznych i 30 opasów.
– Sytuacja ze szkodami łowieckimi na naszych polach jest tragiczna. U mnie 1 ha łąki nadaje się tylko do zaorania. Myśliwi proponują śmieszne odszkodowania albo wcale nie wypłacają pieniędzy – mówi Majek.
Jan i Dariusz Filipkowie ze Swatów gospodarują na 35 ha. Utrzymują 30 krów i 20 opasów.
– Dziki niszczą nam łąki, kukurydzę i ziemniaki. Nigdy z tego powodu nie otrzymaliśmy żadnego odszkodowania. W tym roku zbuchtowały 10 ha łąk. W 2018 roku wiosną myśliwy pilnował naszej plantacji i ustrzelił na niej jednego dzika, w tym roku gdy dzwoniliśmy, był za granicą – mówią hodowcy.
– Na 6 ha użytków zielonych zniszczenia wynoszą około 50 do 60%. Trudno na razie powiedzieć, jakie są straty w kukurydzy. Dokładnie poznam je podczas zbioru, ale na pewno zniszczenia są spore. Dwa lata temu miałem oszacowane straty na łąkach i nie otrzymałem za nie ani grosza – mówi Dariusz Niski z Zielonki, który uprawia około 30 ha, posiada 60 krów mlecznych.
Sławomir Czopek ze Swatów gospodaruje na 30 ha i posiada 50 krów.
– Na wiosnę dziki zniszczyły mi 10 ha łąk, z czego 7 ha zakładałem od nowa. Teraz przerzuciły się na kukurydzę. Najgorsze jest to, że jak się dzwoni do myśliwego czy do koła łowieckiego, nie odbierają telefonów. Jak już odbiorą, to myśliwy każe iść na pole i sprawdzić, czy są na nim dziki, czy ich nie ma – mówi pan Sławomir.
Adam Popis, również ze Swatów, uprawia 23 ha. Posiada 20 krów i 20 opasów.
– Nigdy nie otrzymaliśmy odszkodowania za zniszczone przez dziką zwierzynę uprawy. Dziki niszczą kukurydzę i tratują pszenicę. Przez dwa lata miałem kukurydzę w jednym kawałku i grodziłem ją pastuchem elektrycznym. Było to bardzo uciążliwe, bo trzeba było pilnować, aby rośliny nie dotykały pastucha. Teraz mam kukurydzę w trzech miejscach i nie ma możliwości, żeby ją ogrodzić. Na szczęście w tym roku dziki ominęły moje łąki, ale zobaczymy, w jakim stanie będą na wiosnę – mówi rolnik.
Myśliwi problemu nie widzą
Na polach naszych rozmówców są obwody łowieckie dzierżawione m.in. przez koła łowieckie „Miś” i „Kruk”. Mirosław Pyra z „Misia” twierdzi, że jego koło wywiązuje się z obowiązków.
– Rolnikom wypłacamy odszkodowania na bieżąco, tylko z panem Kępką jest problem. Zawsze płaciliśmy mu odszkodowanie na podstawie szacowania. W tym roku byliśmy dwa razy na szacowaniu i czekamy na skoszenie kukurydzy, po którym dokonamy kolejnego szacowania. W naszym kole nie było żadnych problemów z wypłatą odszkodowań. Telefonów nie odbierałem tylko, gdy byłem na urlopie. Jest w kole osoba odpowiedzialna za szacowanie, która była pod telefonem – wyjaśnia Mirosław Pyra.
Zapytaliśmy go o odstrzał w okolicy Więckowa.
– W obecnym roku mamy w planach odstrzał 8 dzików. Odstrzeliliśmy 6, więc zostały nam jeszcze 2 i 5 w ramach odstrzału sanitarnego. W ubiegłym roku oszacowałem dziki na tym terenie na 4 sztuki. Problemem jest to, że w związku z ASF dziki są wyganiane z lasu i się przemieszczają. W tej chwili siedzą na polach – żołędzie w lesie są przez te zwierzęta nieruszone – mówi Mirosław Pyra.
Podobne zapewnienia usłyszeliśmy od Gerarda Gielecińskiego, prezesa KŁ „Kruk”:
– Na wszystkie zgłoszenia reagujemy na bieżąco. W wypłacie odszkodowań nie mamy zaległości ani żadnych sytuacji newralgicznych. W przypadku małych szkód rolnicy proszą tylko o pilnowanie plantacji, co też realizujemy. Odstrzał planowany i sanitarny mamy zrealizowany w około 50%.
- Hodowcy bydła mlecznego z terenu gmin Stężyca, Ryki i Trojanów skarżą się, że przez dziki tracą paszę dla krów
Józef Nuckowski
Najważniejsze tematy