Tak trudnych czasów dla hodowców jeszcze nie było
Patrycja i Mariusz Liszewscy zgodnie uważają, że tak trudnych czasów dla branży trzody chlewnej jeszcze nie było. Nie tylko afrykański pomór świń zabija gospodarstwa, ale także ceny dyktowane przez obce korporacje małym producentom świń. Pod pretekstem wirusa przepisami wymusza się inwestycje, co skutkuje wygaszaniem produkcji zwierzęcej. Liszewscy podkreślają, że wiele gospodarstw musiało zaprzestać produkcji trzody chlewnej, gdyż jest ona nierentowna.
– My jeszcze trwamy, ponieważ uruchomiliśmy sprzedaż w ramach rolniczego handlu detalicznego, dzięki czemu zbywamy konsumentom półtusze świń ubitych w okolicznej ubojni. W ten sposób sprzedaż zapewnia godziwy dochód. Gospodarując rodzinnie, tworzymy zgrany zespół, w którym dzielimy prace gospodarskie. Warto podkreślić, że małe, rodzinne gospodarstwa utrzymujące zwierzęta, jak nasze, zapewniają pełen dobrostan, gdyż budynki dostosowane są do potrzeb grup technologicznych. Zapewniamy nadzór nad stadem i indywidualne podejście do każdej sztuki – mówią rolnicy.
Jak dodaje Patrycja Liszewska, bardzo ważna jest dla nich bioasekuracja, dlatego gospodarstwo jest w pełni ogrodzone i dostosowane do wymogów, aby uchronić chlewnie przed wirusem ASF.