A było już tak dobrze.... Maksymalne ceny za tuczniki sięgające 9,5 zł/kg żywca i ponad 12 zł/kg w klasie E dawały rolnikom nadzieję na odbudowanie budżetów zniszczonych przez ostatnie dwa lata bardzo niskich cen wieprzowiny. Niestety w tej branży, to co dobre trwa bardzo krótko.
Najpierw krajowi skupujący za cel obrali sobie zrównanie stawki polskiej z niemiecką, bo o dziwo u nas świnie przez pewien czas były droższe niż za Odrą. Później przyszło pierwsza obniżka o 10 eurocentów/kg wbc i wczoraj kolejna o taką samą kwotę. W efekcie zamiast 9,5 zł/kg żywca mamy niespełna 8 zł/kg. Ktoś mógłby powiedzieć, że to i tak dużo. Może i ma racje. Jednak po wielu miesiącach głodowych stawek za żywiec i bardzo wysokich cen pasz, długo trzeba otrzymywać wysokie stawki, by znowu stanąć na nogi. Niestety wiele wskazuje, że przyjdzie nam na to jeszcze poczekać.
Winny eksport?
Oficjalnie mówi się, ze dostawcy europejscy tracą rynki eksportowe właśnie poprzez wysokie cen wieprzowiny. Tutaj mamy błędne koło. Gdy mieliśmy 1% nadprodukcji wieprzowiny i świetne wyniki eksportowe rolnicy przymierali głodem, bo za świnie płacono przysłowiowe grosze. Gdy teraz niemal w całej Europie produkcja wieprzowiny się kurczy, to stała się nagle zbyt droga by wygrać z dostawcami zza Oceanu.
W efekcie wszystko to czego Hiszpanie czy Duńczycy nie sprzedadzą do China wyląduje gdzie?....oczywiście w Polsce, a dokładniej we wszelkiej maści sieciach handlowych zlokalizowanych w naszym kraju.