Wiele mówi się o opłacalności produkcji trzody chlewnej, często operując przy tym konkretnymi kwotami. Wartości te dają punkt odniesienia, gdzie jesteśmy ze swoją produkcją. Ważnym pytaniem jest, czy możemy podać takie dane, jeśli chodzi o własne gospodarstwo. Teoretycznie przy obecnym cyfrowym rozwoju i dostępności różnych narzędzi tylko czas potrzebny do wprowadzania danych może nas ograniczać przed ich gromadzeniem, późniejszą analizą i rozliczeniem finansowym produkcji. Często o ten czas wszystko się rozbija.
Ile czasu potrzeba na zbieranie danych produkcyjnych?
Czy mamy jednak czas na to, aby produkując przy tak niestabilnych cenach, pozwolić sobie na niewiedzę? Czy mamy czas na to, aby pracując z żywymi zwierzętami, pozwolić sobie na zbyt późną reakcję na to, co dzieje się w chlewni? Większość z nas odpowie – nie.
Teraz zadajmy sobie pytanie, ile czasu potrzebujemy na zbieranie danych produkcyjnych? W przypadku fermy tuczowej zdarzenia, które mogą wystąpić każdego dnia to: padnięcia, dostawa warchlaków, sprzedaż tuczników, leczenie, dostawa paszy. W praktyce przez większość dni wystąpią jedno lub dwa z nich. Na to, by je odnotować potrzebujemy bardzo niewiele czasu. Najlepiej, jeśli stanie się to rutyną. Codziennie podczas obchodu sprawdzamy, co dzieje się w chlewni i zapisujmy, co stwierdziliśmy. Warto podkreślić, że nie ma złych form zapisu. Może to być zeszyt, Excel czy aplikacja mobilna. Każda forma, która jest dla nas najwygodniejsza, jest dobra. Ważne co dla nas jest smart. To naprawdę niewiele kosztuje.
Jeśli zaczynamy przygodę ze zbieraniem danych i analizą, to zacznijmy od najbardziej podstawowych, ale również ważnych rzeczy i takich, które w największym stopniu wpływają na ekonomikę. Szczegółowymi danymi oraz kosztami pośrednimi produkcji świń zajmiemy się w drugiej części, w październiku.