Rosjanie zaminowują ukraińskie pola. Ciągnik wyleciał w powietrze
Mimo wojny ukraińscy rolnicy starają się siać i nawozić uprawy. Niestety, wiele pól zostało zaminowanych przez rosyjskie wojsko, co bardzo utrudnia prace polowe. W minionym tygodniu koło Charkowa jeden z ciągników wyleciał w powietrze...
Wojna w Ukrainie bardzo mocno uderza w tamtejsze rolnictwo. Rosyjscy okupanci za cel obrali sobie m.in. gospodarstwa rolne i maszyny rolnicze. Niszczą je, by w ten sposób pogłębić kryzys żywnościowy nie tylko w Europie, ale i na świecie. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Mało tego, armia rosyjska zaminowuje ukraińskie grunty rolne. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denisenko ocenił, że aktywna faza rozminowywania będzie trwała przez co najmniej kilka lat. Oczywiście, wojsko ukraińskie na bieżąco stara się namierzyć, w których regionach mogą być podłożone miny, ale nie jest to proste zadanie.
Ciągnik wyleciał w powietrze na minie
Pułapki zastawione przez rosyjskiego agresora stanowią ogromne niebezpieczeństwo dla rolników wjeżdżających na pola ciężkim sprzętem.
W minionym tygodniu Internet obiegł film z wojny w Ukrainie, na którym widać, jak koło Charkowa ciągnik MTZ Belarus wjechał na rosyjską minę i wyleciał w powietrze. Na szczęście solidna konstrukcja maszyny uratowała życie rolnikowi.
- Odsłonięte koło i zawieszenie zachowało się jak w rasowym wojskowym pojeździe minoodpornym, pozwalając całej energii wybuchu ujść na boki i w górę. Dzięki temu traktor nie uległ przewróceniu, a traktorzysta ocalał i mógł nakręcić ten filmik – oceniają na swoim Facebooku eksperci Militarium - portalu militarnego.
A tractor hit a mine in Kharkiv Oblast. https://t.co/65JjIfRRel pic.twitter.com/X8WGC2fLL5
— Rob Lee (@RALee85) March 24, 2022
Magazyny ze środkami ochrony roślin też są zaminowane
Była wiceminister rolnictwa Ukrainy Vladyslava Magaletska w rozmowie z Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym przyznała, że tylko na zachodzie kraju ukraińscy rolnicy mają jakikolwiek dostęp do środków produkcji. Reszta farmerów praktycznie jest pozbawiona narzędzi do pracy lub możliwości jej wykonywania.
- Wszystko to co znajduje się we wschodniej części Ukrainy zostało zbombardowane, a magazyny środków ochrony roślin są zaminowane. Ludzie po prostu nie mogą z nich korzystać, bo do nich strzelają - mówiła minister Magaletska.
Ukraińskim rolnikom brakuje paliwa, nasion, nawozów i pestycydów
Roman Slaston, dyrektor generalny Ukraińskiego Klubu Agrobiznesu ocenił, że gdyby sytuacja była normalna, rolnicy naprawialiby teraz maszyny, siali zboża i nawozy.
Niestety, zamiast tego wielu z nich naprawia dziś czołgi i sprzęt wojskowy albo walczy na froncie. Gospodarze angażują się także w kopanie rowów przeciwczołgowych. Według Slatsona praktycznie wszyscy rolnicy pomagają żołnierzom. Przekazują swoje zapasy jako darowiznę, oddali też paliwo, które miało być wykorzystane na siew i prace polowe.
Zaznacza, że na terenach znajdujących się pod kontrolą rządu ukraińskiego głównym problemem dla rolników jest to, że nie mają wystarczającej ilości oleju napędowego. Potrzebują również nasion, nawozów i pestycydów.
- Jeśli walki nie skończą się najpóźniej do 1 kwietnia, to będą duże problemy i masowy nieurodzaj – ocenia sytuację Slaston.
Siew zbóż pod rakietami
Oczywiście, Ukraińscy rolnicy pomimo braku środków produkcji i zaangażowania w działania wojenne, robią wszystko, by przeprowadzić niezbędne wiosenne prace polowe i wykonać zasiewy. Pracują na polach nawet pod rosyjskimi rakietami.
- Na tle wojny w Ukrainie pojawiła się panika na światowych rynkach przez zboża. Ceny zbóż osiągnęły najwyższy w historii poziom. Kryzys żywnościowy na całym świecie jest nieunikniony, a my jesteśmy zmuszeni rozpocząć wiosenne prace polowe pod rakietami agresora – po prostu nie ma innego wyjścia – zaznacza Komitet Rady Najwyższej Ukrainy ds. Polityki Rolnej.
Na poniższym zdjęciu widać zestrzeloną rakietę na polach w pobliżu Nikołajewa.
„Nie mamy wyboru. Musimy iść i siać tam, gdzie to możliwe”
Były już minister rolnictwa Ukrainy Roman Leszczenko powiedział, że w świetle działań wojennych prace polowe będą przeprowadzane tam, gdzie to jest możliwe.
- Generalnie wypracowujemy taki mechanizm: gdzie możemy siać, gdzie sytuacja na to pozwala – wychodzimy i pracujemy. Zasialiśmy pszenicę, jęczmień, mamy pszenice ozimą. Nie wycofujemy się, bo to jest kwestia żywności – podkreślił Leszczenko.
oprac. ksz
Najważniejsze tematy