Z artykułu dowiesz się
- Jaką rolę w orkiestrze ma kapelmistrz ?
- Jak przebiegały urodziny Gminnej Orkiestry Dętej przy OSP w Czajkowie ?
- Ile osób liczy Gminna Orkiestra Dęta przy OSP w Czajkowie ?
Z artykułu dowiesz się
Na spotkanie umawiamy się w czajkowskim Domu Kultury. Na piętrze spora sala, w niej – ze trzydzieści krzeseł z pulpitami, szafy pełne instrumentów, gabloty z pucharami, z którymi wiążą się przepiękne wspomnienia. Już czekają na mnie trzy młode dziewczyny i dwóch przemiłych panów.
Aleksandra, 23-latka, studiuje i pełni funkcję prezesa orkiestry. Wybrano ją rok temu. Mówi, że raczej rządzą wspólnie, bo przy tak licznej grupie nie do pomyślenia jest jednoosobowe zarządzanie. Gra na trąbce. Ma licencjat z resocjalizacji, a przez rok studiowała też grę na trąbce na Akademii Muzycznej w Poznaniu.
Krzysztof jest kapelmistrzem.
– To ten, co stoi z przodu i macha, bo nie potrafi grać – mówi o sobie żartobliwie.
Dyrygowanie nie jest jednak łatwe – kapelmistrz musi dbać, by wszystkie instrumenty brzmiały jak jeden organizm. Krzysztof przygodę z orkiestrami zaczął, grając na sakshornie tenorowym. To on głównie uczy młodych muzyków wstępujących w szeregi orkiestry.
Sławek, z zawodu rolnik, szczęśliwy mąż i ojciec, dobry duch orkiestry. Do gry przekonał go Stanisław Kaczmarek – nieżyjący już wieloletni prezes orkiestry, przez czajkowskich muzyków nazywany „Dziadzią”. Sławek mówi, że choć nie zawsze dopisuje zdrowie i czas, stara się czynnie uczestniczyć w życiu orkiestry.
Marta, również 23-latka, studiuje geodezję i gra w orkiestrze na trąbce. Nauczył ją tego Krzysztof. Zaczepnie pytam, czy na trąbce i jej trzech guzikach można wygrać więcej niż kilka dźwięków. Okazuje się, że można zagrać prawie wszystko.
Martyna skończyła pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną. Pracuje w przedszkolu. Przez kilka lat była instruktorką mażoretek. Dziś w orkiestrze gra na saksofonie sopranowym i jest tamburmajorką. Zabawna nazwa, ale funkcja poważna. Martyna w ręku dzierży buławę, którą rytmicznie ruszając, nadaje rytm podczas przemarszu orkiestry.
– Nikt się nie buntuje. Każdy wie, jak ważny jest to przedmiot w orkiestrze. Gwarantem sukcesu każdej orkiestry jest jej zgranie. Wzajemne słuchanie się i poczucie odpowiedzialności za drugą osobę. Będąc członkami orkiestry, zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy częścią czegoś większego – mówi Martyna.
Ich dzieje wystarczyłyby na hollywoodzki scenariusz. Ponoć kiedy do Wielkopolski w 1939 roku wkroczyli hitlerowcy i zmienili ją w Kraj Warty, orkiestra próbowała w oryginalny sposób ocalić instrumenty. Zakopała je w piasku pod sceną remizy, gdzie miały czekać na lepszą przyszłość.
Sławek z sentymentem wspomina nieżyjącego już kapelmistrza Romana Gmerka, który działał w latach 1982–2002. Jego osoba sprawiła, że przybywało muzyków i częściej koncertowano. Roman Gmerek wypożyczał muzykom swoje prywatne instrumenty oraz własnoręcznie przepisywał dla nich nuty.
Dziś w orkiestrze gra 41 osób, mimo że Czajków to najmniej liczna gmina w powiecie ostrzeszowskim i jedna z najmniejszych w Wielkopolsce. Aż dziw bierze, skąd tylu chętnych do grania.
– Zapisy do orkiestry funkcjonują trochę na zasadzie reakcji łańcuchowej. Z klasy zapisze się jedna osoba, zaraz po niej przychodzi kolejna i kolejna. Ktoś zabierze ze sobą na próbę brata, inny kolegę – mówi Marta.
– Poza tym co roku organizujemy akcję naboru młodych muzyków – mówi Ola i dodaje, że ten liczny skład to także efekt niesamowitej atmosfery panującej w zespole.
Na próby przychodzą raz w tygodniu – w piątki na 19.00. Próba trwa przynajmniej dwie godziny, czasem dłużej.
– Przychodzimy, raczej nie plotkujemy na początku, no, może czasem zaczniemy piętnaście minut później. Nie mogę pozwolić na rozluźnienie, bo jak potem zapanować nad całą grupą? – mówi kapelmistrz Krzysztof.
– Trudno nie rozmawiać, gdy w orkiestrze wszyscy jesteśmy ze sobą związani. To nie są powierzchowne relacje, to wieloletnie przyjaźnie scementowane ogromną ilością wspólnych wspomnień. Można powiedzieć, że próba jest dla nas słodkim obowiązkiem. Czasami człowiek jest zmęczony, lecz wizja piątkowej próby sprawia, że krew szybciej płynie – mówi Martyna.
Przy tak dużej liczbie orkiestrantów jeden utwór ćwiczą czasem całe tygodnie. Bo raz nie ma tych dwojga, innym razem czworga kolejnych. Zanim trafi się próba, na której są prawie wszyscy, mija trochę czasu. Za to kiedy już przećwiczą, grają tak, że chcą ich wszędzie.
Grają na festynach, dożynkach, świętach kościelnych i państwowych. Na weselach i pogrzebach. Zdarzają się także nietypowe koncerty. Sześć lat temu wystąpili na imprezie, którą zorganizował duży lokalny przedsiębiorca. Mieli okazję zagrać w pałacu książąt Radziwiłłów w Antoninie, gdzie koncertował sam Fryderyk Chopin. Jeżdżą na przeglądy organizowane przez Polski Związek Chórów i Orkiestr, ale też związki, stowarzyszenia, inne orkiestry czy gminy. Od 2011 roku czajkowscy muzycy organizują Powiatowy Przegląd Orkiestr Dętych, na którym goszczą orkiestry z Polski i zagranicy. Poza granicami kraju grali już kilkukrotnie w Niemczech i Chorwacji. Od sześciu lat organizują także Orkiestrową Akcję Krwiodawstwa. Wydali już trzy płyty: „Na dobry początek” w 2013 roku oraz „Czajkowskie kolędowanie” i „100-lecie czajkowskich dęciaków” w 2020 roku. W ich repertuarze są i Wodecki, i Chopin.
Sukcesów na koncie mają wiele, jednak za najważniejsze uznają zajęcie pierwszego miejsca w konkursie „Show Parady” podczas 44. Festiwalu Orkiestr Dętych w Sławnie w 2012 roku, trzecie miejsce w konkursie parady marszowej w ramach Regionalnego Przeglądu Orkiestr OSP w Ciechocinku w 2014 roku oraz zdobycie brązowego medalu podczas XXIV Ogólnopolskiego Festiwalu Orkiestr OSP w Częstochowie w 2017 roku.
Mówią, że receptą na sukces jest ciężka praca, systematyczność, zaangażowanie, ale też potężne wsparcie urzędu gminy, władz powiatowych i wojewódzkich, lokalnych sponsorów oraz wiernych słuchaczy. Dziewczyny mówią, że to wszystko nie byłoby również możliwe bez obecnego kapelmistrza Krzysztofa Sowy.
W 2014 roku zaskoczyło ich zaproszenie na obchody Święta Niepodległości w Warszawie. Grali przed prezydentem Bronisławem Komorowskim. I choć okazja poważna, to i w takich momentach zdarzają się sytuacje anegdotyczne.
– Jechaliśmy do Warszawy i koleżanka nagle w połowie drogi zdała sobie sprawę z tego, że nie zabrała klarnetu. Z kolei towarzysząca nam mażoretka pojechała w dwóch lewych butach. I tak wystąpiła – opowiadają.
Bywa, że orkiestra leczy niemal dosłownie. Kiedy któregoś roku jeden z nich złamał nogę, poszli pod jego dom i tam dali półgodzinny koncert.
– Byliśmy kiedyś w Kazimierzu Dolnym na Międzynarodowym Festiwalu Orkiestr Dętych. Postanowiliśmy zafundować sobie rejs statkiem po Wiśle. Mieliśmy akurat ze sobą instrumenty. W którymś momencie ktoś wyciągnął klarnet, ktoś trąbkę i zaczęliśmy grać. Organizatorom festiwalu tak spodobał się ten pomysł, że na stałe wprowadzili muzyczne rejsy do harmonogramu festiwalu – mówią moi rozmówcy.
Są stulatką z coraz większą werwą i apetytem na życie. Wiemy, że pójdą po sukces choćby w dwóch lewych butach. Pod batutą Krzysztofa na pewno dadzą radę.
fot. Karolina Kasperek, archiwum
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 43/2022 na str. 47. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Karolina Kasperek
redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"
Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.
Najważniejsze tematy