- Kiedy pojawiły się pierwsze wzmianki o OSP w Kawczynie
- W jakich okolicznościach powstał pomnik Świętego Floriana w Kawczynie
- Czego najbardziej potrzebują kawczyńscy druhowie?
Jestem siostrą czterech strażaków oraz dobrą znajomą pozostałych druhów z OSP Kawczyn. Chłopaki z OSP uznawani są w okolicy za bardzo pomocnych i przyjacielskich. Biorą udział nie tylko w akcjach pożarniczych, ale również służą pomocą we wszystkich przedsięwzięciach społecznych na terenie całej gminy. Biorą także czynny udział w życiu naszej parafii Niegosław. Nigdy nie odmawiają również pomocy mieszkańcom. (...) wykazują się zawsze dużym optymizmem i radością, którą potrafią „zarażać”. Jedyną rzeczą, jaka spędza im sen z powiek, jest brak odpowiedniej remizy, bez której nigdy nie otrzymają specjalistycznego wozu strażackiego.
Kurzeraja, Langeraja
Mail o takiej treści przyszedł na naszą redakcyjną pocztę jakiś czas temu. Okazało się, że autorka jest siostrą Radosława Graja, prezesa kawczyńskiej straży. Pojechaliśmy. Strażacka siostra miała dużo racji. Szybko okazało się, że niewiele będziemy rozmawiać o gaszeniu pożarów. Spotkanie zdominował temat przedsięwzięć społecznych, a młodzi druhowie okazali się pasjonatami lokalnej historii.
– Pierwsze wzmianki o straży są z 1946 roku. Oficjalnie założono ją w 1948. A miejscowość? Ma 257 lat. Wiemy, że przed wojną nazywała się Neuerbach. Najprawdopodobniej przyjechali tu Niemcy mieszkający wcześniej w miejscowości Erbach. Ale najciekawsze jest to, że nasz Erbach dzieli się na dwie ulice – Kurzeraję – z niemiecka krótką ulicę, na której domy stoją bardzo blisko siebie, i Langeraję – długą, z domami w większych odległościach – opowiada druh Bartosz Niezborała, wójt gminy Drawsko.
Wiem już, że Kawczyn krótko po wojnie nosił nazwę Kwieciszewo. Nikt nie ma pojęcia dlaczego. A potem – z równie niewiadomych powodów – został Kawczynem. Jubileusz sprzed dwóch lat, kiedy jednocześnie świętowali 70-lecie istnienia straży, skłonił ich do szukania informacji o wiosce i jej mieszkańcach. Gromadzili je w ramach projektu w programie Wielkopolska Odnowa Wsi. Przeszukiwali księgi, archiwa, nawet napisali mail do niemieckiego Erbach, ale nie otrzymali odpowiedzi. Jeszcze tylko nie przeszukali ksiąg parafialnych.
Projekt przewidywał też rewitalizację cmentarza ewangelickiego. Odnowili kilka grobów, na nagrobkach daje się odczytać nazwiska. Teraz zastanawiają się, czy budynek, który stoi przy cmentarzu i jest starą strażnicą, mógł pełnić kiedyś funkcję kaplicy.
Skąd ten Florian?
We wsi, w miejscach, o których historii da się powiedzieć coś więcej, postawili tablice z informacją. Przeczytamy na nich o szkole, wsi, straży. Ale najważniejszym miejscem jest chyba działka, na której stoi zabytkowy Florian.
– To jeden z niewielu w Polsce w takim stanie. Ludzie we wsi wspominali, że powstał przed drugą wojną światową po jakimś wielkim pożarze. Wiemy, że tuż po wojnie został odrestaurowany. Teraz chcemy się nim zająć ponownie, już na poważnie. Myślimy o odnowieniu i może wykupieniu działki, na której stoi – opowiadają chórem.
W ubiegłym roku odnaleźli kronikę szkoły podstawowej. To w niej odkryli, że Kawczyn był kiedyś Kwieciszewem. Pokazują swoją, strażacką. W niej – odbitki przedwojennych zdjęć w kolorze sepii, ze strażą, w której obok siebie stoją najprawdopodobniej Niemcy i Polacy. Ale po tej straży nie został im żaden przedwojenny sprzęt. Mają za to w kronice powojenne dokumenty wypełnione pismem noszącym jeszcze ślady kaligraficznej musztry. W rubrykach wpisy o 20-złotowych wpłatach na fundusz ochrony przeciw-pożarowej.
Proszą o pomoc
Głowę zaprząta im historia i – trochę mniej przyjemnie – współczesna codzienność.
– Mamy nowy wóz, ale mały. A wyjeżdżamy do pożarów bardzo często – w zeszłym roku było ich czterdzieści. Czasem było tak, że wracaliśmy z akcji i po kilku minutach wysyłano nas do nowej – mówi Marcin Fałat, naczelnik straży.
Jego nazwisko brzmi znajomo? Tak, tak, Marcin przyznaje się, że znany malarz noszący to samo nazwisko, Julian, to jego rodzina. Ale nie zgłębiał jeszcze genealogii.
Teraz mają absolutnie historyczny projekt. Chcą we wsi zbudować remizę. Mają plan, żeby stała się gminnym centrum kultury. Byłby w tym sens, bo dla kultury robią sporo. Z wiedzą jeżdżą też na prelekcje do szkół i przedszkoli. Ale budowa remizy to koszt przynajmniej 300 tys. zł. Mają już wart 10 tys. zł projekt. Wójt, który uczestniczy z nami w spotkaniu i jest członkiem straży, wie, że takich, a nawet mniejszych pieniędzy w budżecie gminy nie znajdzie jeszcze długo. Dlatego kawczynianie zorganizowali zbiórkę na portalu zrzutka.pl pod hasłem „Budujemy remizę dla OSP Kawczyn”.
– Uzbieraliśmy już około tysiąca złotych. Ale mamy też inne sposoby. 15 lutego planujemy zrobić wieczorek, a w sierpniu – festyn strażacki. Pieniądze, które zbierzemy, przeznaczymy na remizę – opowiada Emil Jackowski, druh i jednocześnie sołtys.
Ten blaszany garaż to właściwie wszystko, co, poza samochodem, posiada kawczyńska OSP. Są tak twórczą grupą, że zasługują na siedzibę z prawdziwego zdarzenia
Już dowiedli, że zasługują na pomoc. W ciągu ostatnich 3 lat zdążyli wygrać kilka tysięcy w programie Wielkopolska Odnowa Wsi, zajmując pierwsze miejsca w konkurencji z setkami innych wiosek. Mieli pomysł na „Jeden dzień w sołectwie” i na potrawę regionalną. We wsi działa prężnie klub piłkarski Kosa Kawczyn. Ma nawet swój hymn. Taką energię trzeba wesprzeć. Trzeba, żeby straż w Kawczynie miała coś więcej niż biedny blaszany garaż, w którym ledwo mieści się ich fiat ducato. Dorzućcie im kolejnego dukata!
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek