- Jak powstała Ochotnicza Straż Pożarna w Koszęcinie
- Ilu druhów zrzesza obecnie jednostka
- Jak druhowie uczestniczą w życiu lokalnej społeczności
Tu działa jednostka OSP, z której niezwykle dumni są mieszkańcy, co da się zauważyć na podstawie relacji druhów i tutejszego społeczeństwa. Myśmy trafili do Koszęcina dzięki sugestiom strażaków z Opolszczyzny.
Przedsiębiorczy i pracowici
Ponad 100 lat temu, a dokładnie w 1902 r., została powołana straż pożarna w Koszęcinie, choć grupa ochotników zatrudnionych u właściciela ziemskiego już w latach 1860–1870 stworzyła swoistą obronę przed klęskami żywiołowymi, w tym gaszenie pożarów. Wg starych zapisków i publikacji wynika, że członkami tej organizacji byli miejscowi kupcy, urzędnicy i rzemieślnicy, którzy żyli, pracowali i mieszkali w Koszęcinie. Każdy z nich posiadał wszystkie niezbędne akcesoria w razie alarmu. Zawsze gotowy był m.in. rower, trąbka sygnałówka, pas i hełm skórzany z tzw. klapą do ochrony szyi. W razie zagrożenia strażak energicznie się przyodział w mundur, siadał na rower i pędząc ulicami Koszęcina trąbił sygnałówką umówiony sygnał na alarm. Używana wówczas konna sikawka z początków XX w. stoi do dziś na terenie OSP. Z biegiem lat przybywało sprzętu, zmieniali się ludzie, zmieniały standardy. Jednak tak jak przed laty, najważniejszy jest człowiek i jego bezpieczeństwo, nad którym czuwają druhowie.
– Prowadzimy działalność gospodarczą i tym sposobem pozyskujemy część środków na swoje utrzymanie – mówi naczelnik Rafał Ulfik. – Posiadaliśmy 2 autobusy turystyczne, którymi świadczyliśmy usługi, ale 2 lata temu byliśmy zmuszeni je sprzedać. Dziś nadal organizujemy wycieczki, lecz taborem z wynajmu, a koordynatorem jest prezes Ryszard Sobala.
– Nasza jednostka zrzesza 69 druhów, w tym 57 czynnych, wśród których jest 29 ratowników, mamy również mieszaną MDP – mówi naczelnik. Nie rozumiem, skąd ta różnica 29 na 57 czynnych. – Nie wszyscy czynni mogą uczestniczyć w pewnych akcjach – mówi opiekun MDP Marceli Gluch. – Jako przykład podam, że druh może jechać do akcji jako kierowca samochodu, lecz nie może z różnych względów uczestniczyć w akcji ratowniczo-gaśniczej. Wśród tych 29 jest 10 z przygotowaniem kpp. To są osoby z doskonałą wiedzą, bo tu liczą się sekundy i nie ma czasu na zawahanie. W każdą środę organizujemy spotkania doszkalające, poszerzamy wiedzę, zagłębiamy się w tematy, a gdy sami nie potrafimy ich rozwikłać, zwracamy się o pomoc do Komendy Powiatowej w Lublińcu. Tam są fachowcy, którzy zawsze udzielą rady.
- Od lewej: Sylwester Krzyżowski, Adam Wandzich, Sebastian Ulfik, Rafał Ulfik, Maciej Szybka i Marcin Górecki
– Poważny chrzest bojowy przeszliśmy w 2008 r., gdy w okolicach wystąpiła trąba powietrzna, która pochłonęła 2 ofiary śmiertelne – dodaje Marceli Gluch. – Zrównała z ziemią wszystko co napotkała, domy mieszkalne, budynki gospodarcze oraz kilkanaście hektarów lasu. Długo my i inne jednostki borykaliśmy się z usuwaniem jej skutków.
Czynny udział w życiu lokalnej społeczności
– Współpracujemy ze szkołami, jeździmy do przedszkoli lub przedszkolaki przyjeżdżają do strażnicy. To jeden ze sposobów nawiązania kontaktów i zachęcenia do wstępowania w nasze szeregi – mówi pan Marceli. – Jesteśmy organizatorami bądź współorganizatorami festynów, Dnia Dziecka, Cietrzewiska. Uczestniczymy we wszystkich uroczystościach państwowych, jak i kościelnych. Staramy się zawsze brać czynny udział w życiu tutejszej społeczności. Bardzo dobrze nam się układają stosunki z urzędem gminy, radą, wójtem, a także mieszkańcami Koszęcina. Tu należą się ukłony i podziękowania dla wójta Zbigniewa Seniówa, rady gminy, sponsorów i mieszkańców, bo co byśmy zrobili bez ich zaangażowania i pomocy. To m.in. dzięki nim dysponujemy trzema samochodami, 2 mercedesami i fordem. Zakupiony w 2015 r. mercedes był dofinansowany z FOŚiGW, PZOSP, GZOSP, ale do pełnej kwoty zabrakło 200 tys. zł i musieliśmy wziąć kredyt, w spłacie którego pomogła gmina. Specjalizujemy się w ratownictwie wypadkowo-technicznym. Kilka lat temu został wymieniony zestaw do ratownictwa drogowego również z dofinansowaniem gminy i KRSG. Jesteśmy w posiadaniu zestawu rozszerzonego, dzięki któremu możemy z najnowocześniejszego auta uwolnić poszkodowanego. Ogólnie w ciągu roku jesteśmy dysponowani do ok. 70–80 zdarzeń. A bez właściwego sprzętu i dobrego taboru nie bylibyśmy skuteczni.
- Rozszerzony zestaw do ratownictwa drogowego
Ciągły rozwój dla dobra mieszkańców
– Wiele spraw załatwiamy we własnym zakresie – mówi naczelnik. – Trudno ze wszystkimi potrzebami zwracać się do wójta z prośbą o pomoc. Np. organizujemy drewno opałowe z wiatrołomów z własnych środków. Piszemy programy, które realizujemy i z tego również pozyskujemy pewne fundusze. Dzięki dofinansowaniu sponsorów wydajemy kalendarze, które rozprowadzamy wśród mieszkańców. Staramy się iść do przodu i wciąż się rozwijać dla dobra i bezpieczeństwa ludzi, którzy na nas liczą. Jeżeli środki pozwolą, mamy w planach ocieplenie budynku i odnowienie elewacji.
Małgorzata Wyrzykowska
Zdjęcia: Małgorzata Wyrzykowska