Jan Onyśków - rolnik, który rzeźbi, piecze i produkuje własne wino
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Jan Onyśków - rolnik, który rzeźbi, piecze i produkuje własne wino

23.02.2020autor: Karolina Kasperek

Często piszemy o twórcach ludowych i innych ciekawych ludziach, kiedy jeszcze tworzą i są w pełni sił. Ale wśród nas żyją przecież i ci, którzy przez lata współtworzyli kulturalny krajobraz, a dziś mogą karmić nas już tylko swoim doświadczeniem i mądrością. Po nią pojechaliśmy do Wichowa i rozmawialiśmy tam z Janem Onyśków – twórcą ludowym, rolnikiem i amatorem kulinariów.

Z artykułu dowiesz się

  • Jak Jan Onyśków zaczął rzeźbić
  • Czym jeszcze poza rolnictwem się pasjonował
  • Do jakich krajów jeździ wino własnej roboty Pana Jana
Proszę, w 2014 roku dostaliśmy w Szreniawie pod Poznaniem pierwsze miejsce w kategorii „Wypiek bożonarodzeniowy”. Wie pani, dyrektor zawołał mnie i poprosił, żebyśmy już nie sprzedawali tyle tych naszych ciasteczek, bo za dużą konkurencję robimy – mówi Jan i pokazuje oprawiony dyplom.

r e k l a m a
A po chwili przynosi z kuchni reklamówkę, w której pobrzękuje metal. Zaglądam, a tam kilka-dziesiąt aluminiowych foremek w kształcie połówek orzecha włoskiego. To z nich wychodziły bezkonkurencyjne orzeszki. Połówki kruchych ciasteczek spajała pyszna orzechowa masa. Gospodarz zdradza, że te foremki dawno temu ściągał gdzieś z Ukrainy.

Aniołek z wachlarzem

Jan ma 80 lat. Mówi, że był i rolnikiem, i krawcem, i stolarzem, i rzeźbiarzem. A jego historia zaczyna się w małym Głęboczku pod Tarnopolem. To przedwojenne Kresy, a dziś – Ukraina.

Głęboczek był dużą wioską – 1060 numerów. Ukrainiec mieszkał obok Polaka, a czasem Polak dawał schronienie Żydowi. Rodzice Jana w czasie wojny w stodole przez pół roku ukrywali małżeństwo lekarzy ze Lwowa z dwunastoletnią córką. Nie znali nawet ich imion. Któregoś dnia rodzina powiedziała, że musi iść dalej. Jan nie wie, co się z nimi stało. A potem przyszedł styczeń 1944 roku.

11 stycznia będziem pamiętali, gdy do Głęboczka bandery wpadali, i tak pobili, tak pomordowali, nasze zagrody popiołami starli – śpiewa na całkiem żwawą melodię o wydarzeniach, które pamięta.

Choć kiedy uciekał z rodziną z Głęboczka, miał ledwie cztery lata. Na dowód niezwykłej pamięci przytacza swoją jedyną wycieczkę na Ukrainę.

To było siedemnaście lat temu. Weszliśmy do muzeum i widzę obraz. Pytam dyrektor, ale ona mówi, że nie wie, skąd go mają. A ja na to, że to obraz Matki Boskiej z naszego kościoła. Pamiętam, jak wisiał w bocznym ołtarzu. Matka Boska z Dzieciątkiem, a Dzieciątko miało lilijkę. Trzy aniołki, a jeden z wachlarzem – mówi i wzrusza się.

Z Głęboczka uciekli do Borszczowa, a potem w Lubelskie, do wsi Biszcza. Stamtąd w grudniu 1945 roku trafili do Wichowa na Ziemiach Odzyskanych. Zamieszkali w zabudowaniach starego pałacu. Janek tuż po wojnie zachorował na ciężkie zapalenie opon mózgowych, a potem nauczył się w rok po niemiecku, bo w ich domu jeszcze przez dwa lata mieszkała niemiecka rodzina.

Dobrze się nam razem żyło. Niemka była akuszerką, nie było tu wtedy lekarzy. Jej mąż zginął w czasie wojny, a potem wyszła za Polaka – wspomina Jan.

Krawiec rekordzistą

Jako dziecko nauczył się prowadzenia pasieki. Sam budował ule. Skończył podstawówkę, trafił do technikum, ale szybko z niego zrezygnował. Nie wrócił do niego. Zamiast tego trafił do warsztatu krawieckiego. Skończył kurs i przez kolejne dziesięć lat szył płaszcze, marynarki, spodnie.

Miarę zdejmowałem. Ale, oczywiście, nie ze wszystkiego – żartuje i ubolewa, że kiedyś to z dużo lepszych materiałów szyto.

Nieźle mu szło, ale wolał pracę przy pszczołach i w polu. Doczekał się tam nawet niemałych sukcesów.

PGR w niedalekim Chodkowie był najlepszy w całym Zielonogórskiem. A ja postanowiłem udowodnić, że jestem jeszcze lepszy. Była u mnie komisja. I okazało się, że zbieram 5 ton z hektara – wspomina i pokazuje dyplom przyznany w 1973 roku uchwałą Rady Ministrów.


  • Jan przed drzwiami domu i jednocześnie zakładu krawieckiego ze swoimi klientkami. Nie szyły u niego sukienek, ale możliwe, że przyszły zdjąć miarę do jesiennego płaszcza
Jan z żoną i figurkami, które rzeźbił całe lata. Zajączki przypadały do gustu szczególnie Niemcom. Ale i brytyjskim żołnierzom, którzy przychodzili na lokalne jarmarki
  • Jan z żoną i figurkami, które rzeźbił całe lata. Zajączki przypadały do gustu szczególnie Niemcom. Ale i brytyjskim żołnierzom, którzy przychodzili na lokalne jarmarki
Miały być z tego nie lada emerytury. Dziś po tamtym sukcesie został mu tylko kawałek papieru i wspomnienie.

Na dobre zarzucił krawiectwo, ożenił się i poświęcił pracy na roli i przy pszczołach. Sto dwadzieścia uli i setki litrów miodu były jego prawdziwą dumą. Któregoś roku ojciec Jana wyjechał na krótki pobyt do sanatorium w Dukli. I wrócił z całym tartakiem.

Ojciec pojechał się leczyć, a wrócił z kompletem maszyn. Zaczął się nowy etap w moim życiu. Zacząłem od przecierania desek. A potem, w przerwach, zacząłem rzeźbić: talerze, dzbanki, figurki, niewielkie meble. I tak już od 1974 – opowiada.

autor Karolina Kasperek

Karolina Kasperek

redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"

Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Jak założyć własną winnicę?

Teren pod winnicę powinien być starannie przygotowany, tym bardziej, że plantacja będzie prowadzona przez wiele lat. Ma to ogromny wpływ zarówno na korzenie roślin, jak i same krzewy.

czytaj więcej

Świat widziany z drugiej strony szkła - niezwykłe malarstwo Janiny Walczak-Budzicz

Rodowita zakopianka, artystka ludowa i działaczka społeczna. Poetka, publicystka i malarka. Janina Walczak-Budzicz znana jest przede wszystkim z popularnych na Podhalu obrazów malowanych na szkle.

czytaj więcej

OSP Mchówek liczy już 75 lat, ale w 2019 "zaczynali wszystko od zera"

W 1948 r. we wsi Mchówek w powiecie włocławskim, gmina Izbica Kujawska, została powołana do życia ochotnicza straż pożarna. W skład zarządu tworzonej wówczas jednostki weszli prezes Tadeusz Ruciński, naczelnik Szczepan Nawrocki oraz zastępca naczelnika Józef Zieliński.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)