Z artykułu dowiesz się
- Kiedy stosować górne dawki zabiegu T3?
- Jakie czynniki wpływają na ochronę kłosa w zbożach?
- W jaki sposób przeprowadzić test kopertowy?
Z artykułu dowiesz się
W tej chwili można mieć obawy o zdrową końcówkę sezonu. Zboża ozime są wykłoszone i obecnie jest tak naprawdę ostatni dzwonek na ochronę kłosa. Za niespełna miesiąc ruszą żniwa jęczmienia ozimego. Za półtora miesiąca będzie dojrzewać pszenica ozima i szczególnie o odmiany jakościowe tego gatunku można i trzeba zadbać. Jest powód, bo w ostatnich dniach popadało, a to sprzyja fuzariozie kłosów.
Oczywiście, wegetacja zbóż jarych, które także wymagają ochrony, przebiega w innym tempie. Jęczmień jary w stosunku do ozimego kłosi się i dojrzewa prawie o miesiąc później. U pszenic to przesunięcie jest około 10–15-dniowe. Jak zatem i w jakim optymalnym momencie przeprowadzić skuteczny zabieg T3 chroniący kłosy i ziarniaki przed sprawcami fuzariozy kłosów, septoriozy plew, grzybami czerniowymi, a także przed rozwojem na kłosach mączniaka prawdziwego, brunatnej plamistości liści czy rdzy żółtej?
Ogólne zasady zabiegów w umownym terminie T3 są znane. W pszenicy ozimej, która wymaga szczególnej ochrony kłosa, jest to stosunkowo łatwe do oceny i wykonania zabiegu. Pszenica (również jęczmień) jest gatunkiem samopylnym i nie musimy się martwić tym, że wykonując zabieg w okresie kłoszenia lub tuż po wykłoszeniu zakłócimy proces zapylania. Jednak idealnym momentem na zabieg w pszenicy jest ten, kiedy pierwsze z wyrzuconych pylników zaczynają opadać. Oprysk w tym momencie pokryje także pylniki, które stają się zarówno pożywką, jak i źródłem infekcji dla najgroźniejszej w tym momencie choroby – fuzariozy kłosów. Jeżeli na kłosach tych gatunków są wyrzucone pylniki, oznacza to, że zapylenie nastąpiło wcześniej i zabieg fungicydowy w tym momencie nie zaszkodzi w ich rozwoju generatywnym.
W zbożach obcopylnych, takich jak żyto i pszenżyto, okno zabiegowe jest okrojone. Oprysk na choroby kłosa w tych gatunkach musimy wykonać najlepiej przed ich kwitnieniem (kiedy kłos zaczyna wychodzić z pochwy i jest jeszcze na to czas w gatunkach jarych), ewentualnie po kwitnieniu. Oprysk żyta i pszenżyta w momencie kwitnienia powoduje najczęściej obniżkę plonowania, bo zabiegi wykonane środkami ochrony roślin, ale także dokarmiania dolistnego zbóż, mogą powodować sklejanie pręcików powodując problemy w zapylaniu.
Ochrona fungicydowa kłosów w momencie, kiedy widzimy już objawy chorobowe, jest spóźniona. Dlatego niezwykle ważna jest umiejętna ocena zagrożenia i znajomość biologii grzybów. Tutaj bardzo pomocny jest tzw. test kopertowy (torebkowy), który opisujemy na stronie 19. Z całą pewnością kłosy wymagają ochrony w terminie ich kwitnienia, a nawet wcześniej – w pełni kłoszenia, jeżeli występuje w tym okresie przekropna pogoda i utrzymuje się duża wilgotność powietrza. Jak wiemy, w większości rejonów z opadami było krucho, ale w ostatnich dniach maja popadało.
Jeżeli wykonanie zabiegu T3 utrudniają warunki pogodowe (deszcz) i musimy go przesunąć o kilka dni, powinniśmy stosować górne, zalecane przez producentów dawki fungicydu. W okresach upałów i silnego nasłonecznienia zabiegi fungicydowe i wszystkie inne powinniśmy aplikować w terminach popołudniowych, w nocy i wcześnie rano, pod warunkiem jednak, że nie ma rosy i liście są suche.
Biorąc to wszystko pod uwagę, ochronę kłosów możemy realizować w pszenicy elastycznie od momentu, kiedy kłosy zaczynają wysuwać się z pochew liściowych, ale najpóźniej do fazy dojrzałości wodnej ziarna (BBCH 71). Decyzje o zabiegach są oczywiście trudne. Powinny uwzględniać pogodę, podatność odmian, poziom nawożenia azotem, gęstość łanu i systematyczną obserwację roślin. Do tego trzeba dopasować wybór preparatu i wybrać idealne okno (termin) oprysku. Termin trzeba pogodzić z opisaną wcześniej fizjologią roślin zbożowych (gatunków samopylnych – pszenica, jęczmień; i obcopylnych – żyto, pszenżyto). Pamiętajmy też, że kłos możemy chronić zarówno w dwu-, jak i trzyzabiegowym systemie ochrony fungicydowej.
Jeżeli technologia ochrony zakłada wykonanie w sezonie dwóch zabiegów fungicydowych, rolę ochrony kłosa spełnia zabieg T2. W takiej sytuacji opóźniony T2 chroniący kłos powinniśmy wykonać w okresie, kiedy kłos zaczyna wychodzić (wychylać) z pochwy i pojawiają się pierwsze ości. W takim systemie polecane są produkty, których bazą są triazole, a dodatkową substancją strobiluryna, ewentualnie grupa SDHI.
W systemie trzyzabiegowym zabieg T3 na choroby kłosa pszenicy wykonujemy w umownej fazie kwitnienia (moment wyrzucania pylników, a najlepiej kiedy pierwsze z nich zaczynają opadać), co zwykle ma miejsce między 10 a 20 czerwca. Tutaj można użyć produktów z dwoma dobrymi triazolami albo mieszaninę triazolu ze strobiluryną lub/i substancją SDHI.
Stosując zabieg na kłos, chronimy także górne liście – zwłaszcza flagowy i podflagowy. Dlatego używane fungicydy powinny wykazywać działanie ograniczające inne choroby, jak brunatną plamistość liści, septoriozy, rdze, mączniaka prawdziwego. Zadanie to dobrze spełniają: triazole, strobiluryny i preparaty z grupy SDHI. Najlepsze produkty do ochrony kłosa zawierają w swym składzie substancje z dwóch, nierzadko z trzech wymienionych grup chemicznych.
Przy omawianiu zagrożenia chorobami kłosa i wykonaniu ochrony, dla większości rolników priorytetem są odmiany jakościowe pszenic, ale fuzariozy kłosów nie omijają pozostałych gatunków zbóż. W tym ostatnim okresie rozwoju w życie groźna jest rdza brunatna, mączniak prawdziwy, septorioza paskowana liści, ale jeżeli w czerwcu jest nadmiar deszczu – realne jest zagrożenie żyta także fuzariozą kłosów. W życie zabieg najpóźniej powinniśmy wykonać pod koniec kłoszenia i koniecznie przed pyleniem. W pszenżycie w późniejszych fazach groźna jest septorioza paskowana liści, septorioza plew, no i oczywiście fuzarioza kłosów. Zabieg chroniący przed fuzariozą można teoretycznie wykonać – podobnie jak w pszenicy – w czasie kwitnienia pszenżyta. Teoretycznie, bo każda odmiana pszenżyta jest inna. W niektórych odmianach więcej jest genetyki z żyta, w innych z pszenicy. Niemniej, przy zabiegach na kłos najbezpieczniej jest traktować pszenżyto jak żyto.
Fuzarioza kłosów nie oszczędza też jęczmienia, choć z uwagi na wcześniejsze dojrzewanie niż pozostałych gatunków, jęczmień najczęściej unika porażenia. Większe zagrożenie w ostatnim etapie rozwoju stanowi w nim rynchosporioza i plamistość siatkowa, dlatego najczęściej drugi i ostatni zabieg fungicydowy w jęczmieniu zaleca się stosować na krótko przed kłoszeniem. Jeżeli jednak w czerwcu wystąpią deszcze i będzie duże zagrożenie fuzariozą kłosów – patogena trzeba zwalczać.
Często w okresie, kiedy powinniśmy wykonać ochronę kłosa, jest upalnie. Pamiętajmy wtedy o właściwym doborze środków, tak aby ich substancje czynne były dopasowane do warunków termicznych. Optymalnym przedziałem temperatur do wykonywania zabiegów fungicydowych w zbożach jest 15–20°C, chociaż każda substancja aktywna ma właściwy sobie optymalny zakres skutecznego działania. Oczywiście, łatwo znaleźć takie optimum termiczne wykonując zabieg w godzinach popołudniowych, pod wieczór, a jeżeli jest bardzo upalnie – w nocy.
Bezwzględnie trzeba wziąć pod uwagę także wilgotność powietrza. Na to najczęściej nikt nie patrzy, a jest to bardzo ważna informacja, aby ustalić optymalny wydatek cieczy roboczej na hektar. Najlepiej, aby w czasie zabiegu, zwłaszcza niższymi dawkami cieczy roboczej, wilgotność wynosiła co najmniej 60%. Maksymalną ilością cieczy, którą mogą przyjąć w oprysku rośliny pszenicy bez wystąpienia zjawiska ociekania cieczy na glebę, jest ok. 220 l/ha. Dlatego w ochronie fungicydowej pszenicy nie powinno się stosować więcej niż 200 l cieczy roboczej z zasadą im większa wilgotność powietrza, tym mniejszy wydatek cieczy roboczej na hektar. Do ochrony samego kłosa i górnych liści dobre rezultaty da mniejsza kropla (kłania się dobór dysz) i można w takim przypadku dodatkowo zredukować ilość cieczy roboczej. Kłos i liście flagowe dobrze kryją krople z rozpylaczy dwustrumieniowych. Biorąc pod uwagę, że w tym okresie nie chodzi o głęboką penetrację łanu, można zredukować ilość cieczy roboczej. Tylko w sytuacji, kiedy łan jest nierówny, trzeba zwiększyć nieco ilość cieczy roboczej, aby dokładnie pokryć opryskiem ustawione na różnych piętrach kłosy.
Bardzo przydany w ocenie zagrożenia fuzariozą kłosów jest test kopertowy, który propaguje i zasady jego wykonania często przypomina rolnikom prof. dr hab. Marek Korbas z Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu. Instrukcję można znaleźć w wielu publikacjach, a zakłada ona w czasie trwania całej fazy kłoszenia zbóż pobieranie kilkudziesięciu kłosów z różnych miejsc pola. Pobrane kłosy należy rozłożyć na zwilżonej wcześniej gazecie, potem ją złożyć i umieścić w papierowej torebce. Taki pakunek umieszczamy w foliowej torebce i zostawiamy w ciemnym miejscu. Testowane kłosy oceniamy po 96 godzinach (po 4 dobach) od jego rozpoczęcia, ale wcześniej po 2–3 dniach powinniśmy sprawdzić wilgotność gazety i w razie potrzeby uzupełnić ją skrapiając gazetę wodą.
Jeżeli po 96 godzinach stwierdzimy na kłosach obecność białej watowatej grzybni z różowym odcieniem, buraczkowe zabarwienia na plewach lub obecność pomarańczowych grudek, to bezzwłocznie powinniśmy wykonać zabieg przeciwko fuzariozie kłosów. Test może nam wskazać zagrożenie innymi sprawcami chorób. Zbrunatnienia i zbrązowienia plew w górnej części mogą oznaczać septoriozę plew. Pożółkłe plewy i obecność wewnątrz plewy żółtego lub pomarańczowego proszku może wskazywać na problem z rdzą żółtą.
Jeżeli jednak po 96 godzinach trwania testu kłos zblednie, nie będzie grzybni, zbrunatnień lub zżółknięć – test powtarzamy. W trakcie kłoszenia powinniśmy wykonać kilka takich testów i zdecydowanie warto to robić zamiast stosować ochronę kłosa profilaktycznie – „na oko”. Dzięki prostemu testowi jesteśmy w stanie trafić z zabiegiem w optymalnym dla jego skuteczności terminie, a przy braku zagrożenia fuzariozą – sporo zaoszczędzić na ochronie.
Taki test przygotowałem z kłosów pszenicy zebranych na Panoramie Pól Timac Agro w Śremie (po 3-dniowych opadach w końcu maja na poziomie 27 mm) i za tydzień przedstawię rezultaty tego testu. W trakcie spotkania polowego (31 maja) zboża były w nienagannym zdrowiu, ale zobaczymy, co kryło się na kłosach.
fot. Marek Kalinowski
Artykuł kazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 24/2022 na str. 18. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Marek Kalinowski
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i szef działu „Agroporady”
<p class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; font-size: medium; font-family: Cambria;">Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i szef działu „Agroporady”.</p>
Najważniejsze tematy