- Jak przebiegała w tym roku wegetacja buraków cukrowych na plantacjach prowadzonych w Leopoldowie?
- Jaki szkodnik najbardziej zagraża burakowi cukrowemu ?
- Czy warto postawić na uprawę buraków ?
– To nie jest dobry rok dla buraków cukrowych – mówi Marcin Baj. Ta roślina zajmowała w bieżącym sezonie w jego gospodarstwie 40 ha. Jest uprawiana w tradycyjnej płużnej technologii. – Dziś zaczęliśmy kopać (czyli 25 września – red.). Nie spodziewam się, aby plon przekroczył 60 t/ha. A ceny są porównywalne do ubiegłorocznych – stwierdza plantator.
Niemalże 180 dni wegetacji
Jak przebiegała w tym roku wegetacja buraków cukrowych na plantacjach prowadzonych w Leopoldowie? Materiał siewny został umieszczony w glebie najszybciej jak to było możliwe, między 3 a 6 kwietnia. Plantacji zabrakło więc niewiele do osiągnięcia pełnych 180 dni wegetacji. Na większych wzniesieniach, czyli w miejscach gdzie gleba jest wiosną przesuszona, a także w miejscach występowania zmienności glebowej, nasiona zostały wysiewane gęściej, co 15 cm w rzędzie. Na pozostałych stanowiskach co 18 cm.
– Wschody były równomierne, obsada praktycznie stuprocentowa – mówi plantator.
Niestety, po wschodach mocno się ochłodziło. W maju przyszły silne przymrozki.
– W przypadku rzepaku wystąpiły szkody spowodowane chłodami. Co do buraków następstwem majowych mrozów było znaczące spowolnienie wzrostu – mówi Marcin Baja.
– Terminy zabiegów zaczęły się nakładać i to był problem. Natomiast plusem tej sytuacji była niska presja szarka komośnika. Początkowo pojawił się w dużym nasileniu. Ten pierwszy atak udało się powstrzymać. Gdy szykowałem się na kolejny, nastąpiło ochłodzenie. Chrząszcz przeniósł się w cieplejsze rejony albo chłody bardzo mocno spowolniły jego rozwój – ocenia Marcin Baj.
W ostatnich latach szarek komośnik to na Lubelszczyźnie duży problem w uprawie buraków. Żerował na plantacjach Marcina Baja zarówno w 2018, jak i 2019 r. W pierwszym roku było tak źle, że skutki jego nalotu pan Marcin porównuje do żerowania szarańczy. W kolejnym, straty były już znacznie mniejsze. Rolnik podkreśla, że codzienna lustracja pola w przypadku plantatorów buraka cukrowego na terenach zagrożonych nalotami szarka to obowiązek.
– Kolejna sprawa to powtarzane zabiegi insektycydowe wokół pola. Skuteczny jest najzwyklejszy perytroid w połączeniu z bardzo dobrym adiuwantem, pozwalającym skutecznie pokryć opryskiwaną powierzchnię. Oprysk należy wykonywać w dzień, gdy szkodnik jest aktywny i żeruje.Należy zwracać uwagę na temperaturę powierza.
– Im jest cieplej, tym szkodnik jest bardziej aktywny. Przy stosunkowo niskiej temperaturze jest niemrawy, przemieszcza się na powierzchni gruntu. Gdy robi się cieplej, jego aktywność rośnie, zaczynają się naloty. Rolnik stosuje też pułapki feromonowe, ale, jak tłumaczy, nie w celu zwalczania szkodnika, tylko uzyskania informacji o jego obecności oraz skali tej obecności.Wracamy do tegorocznego sezonu. Po chłodach nastąpił deficyt opadów. Buraki słabo budowały masę. Poza tymi w zagłębieniach, gdzie mogły korzystać z wilgoci i gdzie rozwój przebiegał prawidłowo.
– Następnie przyszły deszcze. Mogło się wydawać, że dzięki nim nastąpi wyrównanie rozwoju – mówi pan Marcin. Ale wraz z deszczami pojawił się problem gnicia korzeni buraka cukrowego. Rozwojowi zgnilizn sprzyjają utrzymujące się wysokie temperatury w połączeniu z dużą wilgotnością. Na porażenie zgniliznami nie ma skutecznych środków zwalczających rozwój infekcji. – Buraki o małym przekroju zgnilizna potrafiła objąć w całości, większe zabliźniały się i odbudowywały – mówi plantator.
- Buraki w końcówce ciepłej jesieni budują jeszcze masę i plon cukru. Korzenie na wczesne dostawy we wrześniu to nieco mniejszy plon i niższa polaryzacja niż kopane w październiku. Zbiór w Leopoldowie ruszył 25 września
Chwościk niebezpieczny dla buraka cukrowego
Zdaniem naszego rozmówcy, największym w tym roku problemem w jego, a także okolicznych plantatorów buraka cukrowego, stał się chwościk. Niestety, pogoda sprzyjała tej chorobie wywoływanej przez grzyb Cercospora beticola. Atakuje on buraki zwykle w lipcu lub na początku sierpnia. Sygnałem do wzmożenia obserwacji buraków cukrowych są pierwsze objawy choroby na liściach buraków ćwikłowych. Zwykle chwościk pojawia się na nich znacznie wcześniej niż na buraku cukrowym.
– Już w ub. roku miałem z nim spory problem. Obiecałem sobie, że w tym roku tak dopilnuję plantację, żeby chwościka na tyle, na ile to możliwe powstrzymać. Lustrowałem plantacje co drugi dzień, wykonałem trzy zabiegi na chwościka używając w sumie zamiennie pięciu różnych substancji czynnych. Pierwszy z zabiegów przeprowadziłem na dobrych kilka dni przed otrzymaniem alertu z cukrowni. I mimo to nie udało się ochronić plantacji – mówi Marcin Baj.
– Po tych trzech zabiegach wypadałoby wykonać kolejny. Ale podliczyłem wszystkie koszty i stwierdziłem, że nie ma sensu – stwierdza rolnik.
Plantator pytany o przyczyny, zastanawia się nad odpornością na choroby rekomendowanych przez cukrownie odmian.
– Może hodowla odmian poszła w złym kierunku? Warto też rozważyć możliwość uodpornienia się patogenu na stosowane środki. Liście jeszcze z zeszłego sezonu wysłałem do badań do specjalistycznego laboratorium w Szwajcarii, żeby uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego nie można sobie z patogenem poradzić korzystając z fungicydów dostępnych w Polsce. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że miałem otrzymać dane porównywalne z antybiogramem w przypadku człowieka. Niestety, firma upadła, wszystkie wyniki przepadły i trzeba by zaczynać wszystko od początku – opowiada pan Marcin.
- Marcin Baj podkreśla, że sezon nie był dobry dla buraków cukrowych. W czasie naszej wizyty plantator pesymistycznie zakładał, że plon nie przekroczy 60 t/ha. Mylił się. 2 października otrzymaliśmy informację, że średni plon wyniósł 60,11 t/ha, polaryzacja 15,2% przy zanieczyszczeniu 8,72%
Co dalej z burakami
Nasz rozmówca zastanawia się, jaką rośliną można zastąpić buraki cukrowe.
– Z informacji, które do mnie docierają wynika, że średnia polaryzacja w przypadku odebranych już przez cukrownię buraków to ok. 13,5%. Nie słyszałem, żeby ktoś w okolicy był zadowolony z plonowania buraka. Niskie ceny, wysokie koszty niezbyt nieskutecznej ochrony, to wszystko nie nastawia pozytywnie. Do tego mamy podatek od cukru i obawy o wycofanie dopłat do uprawy buraka – wylicza Marcin Baj.
– Proszę się więc nie dziwić, że poważnie szukam alternatywy dla buraka cukrowego.
Krzysztof Janisławski
Zdjęcia: Krzysztof Janisławski, Pixabay