r e k l a m a
Partnerzy portalu
Strona główna>Artykuły>Uprawa>Rynek zbóż>Ceny zbóż spadają. Sprzedawać czy czekać? Rolniczy temat, odc. 34
Ceny zbóż spadają. Sprzedawać czy czekać? Rolniczy temat, odc. 34
27.01.2023autor: Bartłomiej Czekała
Sytuacja na krajowym rynku zbóż jest trudna i z każdym dniem trudniejsza. Rolnicy przerażeni niskimi cenami skupu organizują protesty, minister rolnictwa zlecił ARiMR sondę telefoniczną by sprawdzić rzeczywiste zapasy zbóż w rolniczych magazynach, a komisarz Wojciechowski zapowiada rekompensaty dla producentów zbóż. Ile zboża wjechało do Polski z Ukrainy? Czy handlowcy kupują ziarno od rolników? Do jakich poziomów mogą spaść ceny zbóż? Czy je sprzedawać, czy jeszcze czekać? Na te pytania odpowiada gość programu "Rolniczy temat" dr Juliusz Urban, ekspert ds. rynków rolnych top agrar Polska.
Bartłomiej Czekała: Juliusz sporo się dzieje w tym temacie i mam wrażenie, że mamy trochę też taki chaos informacyjny. Chciałby, żebyśmy ten nasz program też wykorzystali do tego, żeby zrobić taki lejek dla naszych widzów i wybrali to, co ważne film zarówno w zakresie tego, co się działo na rynkach, tego co teraz się dzieje i tego, co się może wydarzyć w przyszłości. Ale po kolei zacznijmy może od tego co się wydarzyło w poprzednim roku i w ostatnich miesiącach, czyli jak to naprawdę jest z tym importem ziarna z Ukrainy jest. Co wiemy na pewno, co możemy potwierdzić. Zalewa nas to ziarno z zagranicy czy też nie i jaki to ma oczywiście wpływ na rynek?
Dr Juliusz Urban: No rzeczywiście, sytuacja z importem z Ukrainy jest pokazywana z różnych stron. Wiemy na pewno, i to z dokumentów Komisji Europejskiej, i to nie z danych z listopada, tylko ze świeżutkich z 22 stycznia, że ponad 1,25 mln ton kukurydzy w tym sezonie wjechało z Ukrainy na teren Polski i wiemy również, że prawie 580 tys. ton pszenicy wjechało do Polski i to są fakty pokazywane przez Komisję Europejską i jej organ DG AGRI.
Bartłomiej Czekała: A jak z kanałem przerzutowym? Jest tłok na granicach, jest dużo wagonów, jest dużo samochodów? Firmy duże kupują, handlują, idzie to do portu? Jak Ty to oceniasz z perspektywy przebiegu handlu w tej chwili?
Dr Juliusz Urban: Sporo kukurydzy jedzie do portów i rzeczywiście tutaj saldo jest zdecydowanie mniejsze. Natomiast kukurydza także przez drogi kolejowe jest transportowana do Niemiec, co zresztą już nie tylko odbija się na polskim rynku w sposób bezpośredni, ale i przytyka Wschodnie Niemcy, gdzie firmy paszowe dość mocno ograniczają zakupy. A przypomnę, że zwykle tak się to działo, że zboża ze wschodu Polski były przemieszczane z centrum kraju, a powiedzmy te z obszarów do 150 km od granicy niemieckiej były eksportowane do Niemiec poprzez różne firmy na kołach. Dzisiaj te możliwości odejścia się zwężają, więc rzeczywiście jesteśmy ściśnięci na polskim rynku. To jest też spotęgowane obniżającymi się cenami na giełdach światowych, no bo przecież zasadniczo importerzy, widząc spadki cen nie kupują z dużym wyprzedzeniem. Po co dzisiaj kupować coś, co jutro będzie tańsze? A przecież i tak wchodzimy już w miesiące coraz bliższe naszym nowym zbiorom.
Bartłomiej Czekała: Rolnicy są zdesperowani i załamani niskimi cenami skupu. W połowie stycznia zorganizowali kilka protestów w całym kraju. Teraz na początku lutego planowane są kolejne, w tym blokada granicy z Ukrainą. Politycy z kolei dociskani też przez rolników mówią o tym, że może jakiś skup interwencyjny będzie, może rekompensaty. Szczegóły mamy poznać 30 stycznia na posiedzeniu ministrów rolnictwa Unii Europejskiej. Minister Kowalczyk mówi, że ma plan, pomysł, ale powie o nim 30 stycznia. Natomiast jak ty to oceniasz? Jakie są w ogóle możliwości w tej chwili jakiejkolwiek regulacji czy interwencji na rynku poza skupem interwencyjnym, który może się zdarzyć wtedy, kiedy cena zbóż sięgnęłaby 101 euro. No ale nawet gdyby tak się wydarzyło, no to nikt się nie zdecyduje na sprzedaż zboża po takiej cenie, prawda?
Dr Juliusz Urban: Za bardzo nie chciałbym brnąć w dywagacje polityczne, bo co siedzi w głowach polityków - to trudno gdybać. Wiemy, że w tej chwili odbywa się faza badania ilości zapasów zmagazynowanych przez gospodarstwa. Być może też na kanwie informacji, które powszechnie są przekazywane, że około 70% starych zbóż, czy zbóż poprzednich żniw jest złożone w magazynach gospodarstw i firm handlowych. To może tutaj chcielibyśmy mieć prawidłowe, rzetelne dane. Ich oczywiście nie mamy. Więc może temu służy to badanie, a może swego rodzaju wstrzymaniu nadmiernej, oczekiwanej obecnie podaży zbóż przez chwilę na rynek. Co do interwencji, to wiemy, że rzeczywiście ta jest oparta na dotychczasowej, utrzymującej się od wielu wielu lat cenie interwencyjnej i mieć miejsca nie może. Jakiegoś rodzaju dopłaty za zboże zmagazynowane też trudno mi sobie wyobrazić, bo znowu byłoby to pytanie o nierówne traktowanie podmiotów. Przecież mamy rolnicze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, ale również firmy handlowe, które udrożniły w pewnym momencie rynek kupując zbyt drogo zboża w porównaniu do dzisiejszych cen i też nad nimi wisi brzemię upadłości.
Obejrzyj całą rozmowę w programie "Rolniczy temat"!
Dr Juliusz Urban: No rzeczywiście, sytuacja z importem z Ukrainy jest pokazywana z różnych stron. Wiemy na pewno, i to z dokumentów Komisji Europejskiej, i to nie z danych z listopada, tylko ze świeżutkich z 22 stycznia, że ponad 1,25 mln ton kukurydzy w tym sezonie wjechało z Ukrainy na teren Polski i wiemy również, że prawie 580 tys. ton pszenicy wjechało do Polski i to są fakty pokazywane przez Komisję Europejską i jej organ DG AGRI.
r e k l a m a
Dr Juliusz Urban: Sporo kukurydzy jedzie do portów i rzeczywiście tutaj saldo jest zdecydowanie mniejsze. Natomiast kukurydza także przez drogi kolejowe jest transportowana do Niemiec, co zresztą już nie tylko odbija się na polskim rynku w sposób bezpośredni, ale i przytyka Wschodnie Niemcy, gdzie firmy paszowe dość mocno ograniczają zakupy. A przypomnę, że zwykle tak się to działo, że zboża ze wschodu Polski były przemieszczane z centrum kraju, a powiedzmy te z obszarów do 150 km od granicy niemieckiej były eksportowane do Niemiec poprzez różne firmy na kołach. Dzisiaj te możliwości odejścia się zwężają, więc rzeczywiście jesteśmy ściśnięci na polskim rynku. To jest też spotęgowane obniżającymi się cenami na giełdach światowych, no bo przecież zasadniczo importerzy, widząc spadki cen nie kupują z dużym wyprzedzeniem. Po co dzisiaj kupować coś, co jutro będzie tańsze? A przecież i tak wchodzimy już w miesiące coraz bliższe naszym nowym zbiorom.
Bartłomiej Czekała: Rolnicy są zdesperowani i załamani niskimi cenami skupu. W połowie stycznia zorganizowali kilka protestów w całym kraju. Teraz na początku lutego planowane są kolejne, w tym blokada granicy z Ukrainą. Politycy z kolei dociskani też przez rolników mówią o tym, że może jakiś skup interwencyjny będzie, może rekompensaty. Szczegóły mamy poznać 30 stycznia na posiedzeniu ministrów rolnictwa Unii Europejskiej. Minister Kowalczyk mówi, że ma plan, pomysł, ale powie o nim 30 stycznia. Natomiast jak ty to oceniasz? Jakie są w ogóle możliwości w tej chwili jakiejkolwiek regulacji czy interwencji na rynku poza skupem interwencyjnym, który może się zdarzyć wtedy, kiedy cena zbóż sięgnęłaby 101 euro. No ale nawet gdyby tak się wydarzyło, no to nikt się nie zdecyduje na sprzedaż zboża po takiej cenie, prawda?
Dr Juliusz Urban: Za bardzo nie chciałbym brnąć w dywagacje polityczne, bo co siedzi w głowach polityków - to trudno gdybać. Wiemy, że w tej chwili odbywa się faza badania ilości zapasów zmagazynowanych przez gospodarstwa. Być może też na kanwie informacji, które powszechnie są przekazywane, że około 70% starych zbóż, czy zbóż poprzednich żniw jest złożone w magazynach gospodarstw i firm handlowych. To może tutaj chcielibyśmy mieć prawidłowe, rzetelne dane. Ich oczywiście nie mamy. Więc może temu służy to badanie, a może swego rodzaju wstrzymaniu nadmiernej, oczekiwanej obecnie podaży zbóż przez chwilę na rynek. Co do interwencji, to wiemy, że rzeczywiście ta jest oparta na dotychczasowej, utrzymującej się od wielu wielu lat cenie interwencyjnej i mieć miejsca nie może. Jakiegoś rodzaju dopłaty za zboże zmagazynowane też trudno mi sobie wyobrazić, bo znowu byłoby to pytanie o nierówne traktowanie podmiotów. Przecież mamy rolnicze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, ale również firmy handlowe, które udrożniły w pewnym momencie rynek kupując zbyt drogo zboża w porównaniu do dzisiejszych cen i też nad nimi wisi brzemię upadłości.
Obejrzyj całą rozmowę w programie "Rolniczy temat"!
Bartłomiej Czekała
Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, szef zespołu PWR Online
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a