Z artykułu dowiesz się
- Rzepak próbuje się odbić
- Pszenica dołuje nawet, gdy giełdy stopują
- Złoty stabilny i słaby
Z artykułu dowiesz się
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:Rzepak, który ostro w poprzednim tygodniu zareagował na kolejną próbę podważania sensu istnienia biopaliw z surowców roślinnych, używanych także do produkcji żywności, wczoraj odreagował i wrócił do kursów bliskich 550 €/t. W efekcie mamy tygodniowy wzrost o 10 euro/t. Tak jak to pisałem w zeszłym tygodniu, perspektywa wycofania się z produkcji biodiesla pochodzącego z rzepaku jest dość odległa, bo wyznaczona na rok 2030, a do tego czasu świat zapewne dotkną jeszcze ze dwa kryzysy, więc nie martwmy się tym za bardzo do przodu. I ten dystans czasowy przyniósł odbicie notowań. Niestety za chwilę z tabel giełdowych zniknie luty, jednak na szczęście majowe notowania są niewiele tańsze. Czy jest szansa na podejście rzepaku jeszcze wyżej? Na pewno zaraz na początku lutego tak, ale na duże wzrosty bym nie liczył. Chociaż odbijająca się do góry cena ropy naftowej może dać także wsparcie rzepakowi. Wnikliwi, analizujący wykres notowań z lat ubiegłych zauważą zapewne analogię i opierając się na niej, zwłaszcza na poprzednim sezonie, pokuszą się o prognozy czekających sporych wzrostów. Jednak przypomnę, że skok kursów w poprzednim roku zbiegł się z wybuchem wojny, a w świetle aktualnego dobrego pokrycia surowcowego w rzepak w Europie, możemy raczej liczyć na wypłaszczenie się wykresu i nawet mniejsze skoki niż w niedoborowym sezonie 2020/21. |
Pszenica na Matifie w ciągu tygodnia nawet zyskała parę euro, ale ten wzrost nastąpił praktycznie w jeden dzień, w ostatni czwartek. Rynek krajowy nie ma szansy tak szybko reagować, zwłaszcza, że i eksport mocno cierpi na braku większego ssania na światowym rynku i ostrej rywalizacji. Warto zwrócić tu uwagę na rosyjską próbę wyłączenia z przejrzystości rynkowej handlu z największym importerem pszenicy Egiptem. Rosja nie tylko hamuje ukraiński eksport, poprzez działania spowalniające kontrole statków w korytarzu zbożowym, dodatkowo próbuje nakładać szczególne warunki w transakcjach sprzedaży do Turcji i Egiptu. Rozliczenie za zboże w rublach ma przecież doprowadzić do tego, że cały świat handlowy nie będzie miał wiedzy, ile to zboże faktycznie kosztuje. O kursie rubla decydują bowiem raptem ze dwa wielkie rosyjskie banki, a o prawdziwej analizie jego kursu wymiany na dolara, choćby przeliczeniowo już w ogóle zapomnijmy. Przed wojną przyzwyczailiśmy się do analizowania cen przetargów zbóż organizowanych przez egipski GASC, a dziś otrzymujemy tylko informacje o wolumenach kupionych, a jakże z Rosji. Nie ma więc szans na analizę cen eksportowych. To już tylko krok do handlu wymiennego, jak to było w czasach zamierzchłych.
W rozmowach o krajowym rynku pojawiają się pytania kiedy rynek się odbije. Przy tak zapchanym rynku krajowym mam obawy o realność innego zapytania: jak daleko to spadnie? Spróbujmy więc przeanalizować dłuższy okres w notowaniach pszenicy na Matifie.
Przyglądając się ostatnim dwudziestu latom możemy odrzucić notowania z lat 2002–2007 jako zbyt odległe. Rok 2008 był pierwszym dużym skokiem cen i dlatego popatrzmy, co się stało zaraz po tym szczycie. Ceny dramatycznie spadły opierając się o 120 €/t. Do roku 2014 mieliśmy jeszcze dwie hopki cenowe w pobliże poziomów aktualnych notowań, a więc 280 €/t, ale po nich notowania zawsze wracały w okolice 200 euro/t. I teraz jeśli odrzucimy także ze wszech miar nienormalny, bo wojenny rok 2022, to w okresie 2014–2021 notowania wibrowały w korytarzu 150–200 €/t . I to w takim obszarze może wylądować pszenica, raczej ok. 200 €/t niż 150, ale jednak taki spadek cen jest bardzo realny. Jedyna szansa w zwykłej przekorności rynku, który nie raz już pokazywał, że jak większość myśli tak, to dzieje się inaczej. I jeszcze w tym, że przetwórcy nie kupują na długo do przodu. |
Złotówka w stosunku do europejskiej waluty nieco tylko osłabiła się w ciągu tygodnia. Tak nieznaczny spadek wartości nie przynosi jednak dodatkowych zmiennych dla rzepakowego i zbożowego handlu. Może tylko warto zwrócić uwagę, że silniejszy dolar powoduje jeszcze większe ograniczenie pola manewrów naszym eksporterom na dolarowym rynku u największych importerów pszenicy. Za to lepiej wróży cenom paliw, ale te niestety bardziej dostają impuls do podwyżek od drożejącej ostatnio ropy naftowej.
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy