Z artykułu dowiesz się
- Dlaczego hodowcy zrezygnowali z systemu uwięziowego w oborze?
- Dlaczego rolnicy wolą Bobmana zamiast wozu paszowego?
- Jak wykorzystywany jest drugi Bobman w gospodarstwie hodowców?
Z artykułu dowiesz się
Wówczas to bowiem gospodarze postanowili, że rozbudują i udoskonalą swoją oborę. Nietypowy to jednak obiekt, który jest połączeniem dawnej uwięziówki i nowej, wolnostanowiskowej części. O podobnym rozwiązaniu pisaliśmy już na naszych łamach. Wzorując się bowiem na projekcie Jacka Mocarskiego, podobne rozwiązanie zastosował Jacek Bielski z Mroczek. Na czym ono konkretnie polega? Otóż, budując nową, wolnostanowiskową oborę Mocarscy postanowili wykorzystać starą oborę, która praktycznie znalazła się wewnątrz obiektu. Centralne miejsce nowego budynku zajmuje korytarz paszowy, do którego z jednej strony przylega część legowiskowa dla krów laktacyjnych, z drugiej zaś, jedna ze ścian podłużnych starej obory ze stropem. Całość pokryto nowym dachem z otwartą, przezroczystą kalenicą.
Przez lata, w starej części nowej obory funkcjonowały tradycyjne stanowiska uwięziowe, które służyły sztukom zasuszonym oraz młodzieży.
Nie dziwi zatem, że hodowcy ten stan rzeczy postanowili zmienić i jednocześnie zwiększyć skalę produkcji mleka w gospodarstwie. I tak ponad 3 lata temu w gospodarstwie zrealizowano kolejne budowlane przedsięwzięcie, które rozpoczęło się od zlikwidowania stanowisk uwięziowych. W ich miejscu powstał funkcjonalny korytarz paszowy. Po jednej jego stronie zaplanowano kojce dla młodszych sztuk, utrzymywanych na słomie (do około pół roku życia), po przeciwległej, już na posadzce szczelinowej, kojce dla starszej młodzieży. Swoje miejsce znalazła tutaj także porodówka z monitoringiem.
Jak już wspomniałam, obora została również rozbudowana poprzez jej przedłużenie. Tam gdzie kiedyś się kończyła, dziś spotykają się i łączą w jeden dwa korytarze paszowe: główny i starej obory.
Jeden Bobman wykorzystywany jest do przesuwania i podgarniania paszy na stole paszowym, drugi przeznaczony jest do usuwania odchodów poprzez wciskanie ich w ruszta oraz czyszczenia i dezynfekcji mat legowiskowych.
Dysponując takim urządzeniem podgarnięcie paszy zajmuje hodowcy zaledwie kilka minut, więc nawet 7-krotne w ciągu dnia podgarnianie TMR-u nie stanowi żadnego kłopotu i sprzyja większemu pobraniu paszy przez krowy. A te są tutaj wysoko wydajne, gdyż każda sztuka daje średnio ok. 10 tys. kg mleka w laktacji.
O dodatkowy dochód państwo Mocarscy zadbali korzystając z dopłat z tytułu podwyższonego dobrostanu krów mlecznych utrzymywanych grupowo. Wnioskując o taką dopłatę, hodowcy musieli oczywiście spełnić określone warunki, poprzez zwiększenie powierzchni bytowej, co oznacza, że powierzchnia odpasowo-ruchowa w oborze z wydzielonymi legowiskami musi wynosić co najmniej 4 m2, a legowiska co najmniej 2,1 m długości i 1,1 m szerokości.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 50/2022 na str. 42. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Beata Dąbrowska
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy