- Dlaczego hodowcy zrezygnowali z robota na rzecz hali udojowej
- Czym charakteryzują się materace wodne dla krów
- Jak sprawdzają się one w gospodarstwie?
Cieliczki z własnego odchowu
Na przełomie grudnia i stycznia hodowcy zasiedlili nową oborę o wymiarach 36 x 42 m. W przybudówce znajdującej się po środku szczytu budynku o wymiarach 13 x 16 m zamontowano halę udojową GEA 2 x 12 stanowisk typu bok w bok, zmieściły się tam też pomieszczenia socjalne ze schładzalnikiem mleka.
– Aby koszt zasiedlenia nowej obory był jak najniższy, to odpowiednio wcześniej zakupiliśmy małe cieliczki, które sami odchowywaliśmy. Te zaczęły się cielić, dosłownie już na drugi dzień po przyjściu do nowego obiektu. Zakup jałówek cielnych czy też krów pierwiastek byłby dużo bardziej kosztowny. Obecnie mamy prawie 100 krów, a chcemy dojść do 150. W nowej oborze będą przebywały tylko krowy, a młodzież hodowlana w starszych budynkach inwentarskich – powiedział Tadeusz Koc.
Woleli halę od robotów
Hala udojowa to sprzęt z wyższej półki, posiada maksymalne wyposażenie łącznie z zabudową z blachy kwasoodpornej.
– Myśleliśmy początkowo o robotach udojowych, ale zrezygnowaliśmy, bo to nie jest tak, że przy robotach jest znacznie mniej pracy, po prostu są to inne obowiązki. Na pewno pod roboty trzeba mocno przeselekcjonować krowy pod względem budowy wymienia, a dobór buhajów pod kątem przydatności córek do doju automatycznego warto rozpocząć na kilka lat przed planowanym zakupem robota – oznajmił Radosław Koc, dodając, że sam obserwował jak u innego hodowcy robot podłączał kubki udojowe, gdzie przy strzyku usytuowanym niestandardowo bo pod ukosem, kubek został podłączony dopiero za 10 razem, a pozostałe 3 strzyki były już w tym czasie dojone.
Stoły paszowe mają szerokość ponad 4 m. TMR zadaje wóz paszowy Euromilk z dwoma pionowymi ślimakami o pojemności 14 m3. Krowy dojne podzielono na dwie grupy żywieniowe. Każda z nich dostaje oddzielny TMR, wydajniejsza na produkcję 35 l mleka dziennie, a mniej wydajna na 24 l.
- Agata i Tadeusz Kocowie gospodarują wraz z synem Radosławem (drugi z lewej) i synową Ewą. Pomaga też syn Dominik (pierwszy z lewej), na co dzień uczęszczający do liceum. Dwaj kolejni synowie to studenci: Jacek i Paweł. Rolnicy ze wsi Koce Schaby (pow. wysokomazowiecki, gm. Ciechanowiec) uprawiają 80 ha własnych oraz 30 ha dzierżawy. Zasiewy kukurydzy zajmują 30 ha, kolejne 30 ha to zboża, a 50 ha użytki zielone. Stado bydła mlecznego liczy 240 sztuk, w tym 95 krów. Mleko dostarczają do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem w ilości ok. 60 tys. litrów miesięcznie. Średnia wydajność liczona z oceny wynosi ok. 9500 kg mleka.
Na korytarzach gnojowych i w poczekalni zastosowano ruszta betonowe. Legowiska wyłożono dość ciekawymi i jeszcze rzadko spotykanymi materacami.
– U nas krowy mają łóżka wodne, bo nawet na fakturze ten produkt opisano jako łóżko wodne. Niektórzy dziwią się, że w ogóle jest takie rozwiązanie, ale nam sprawdzają się bardzo dobrze. Przede wszystkim są wygodne dla krów. Zewnętrzna część takiego materaca to tworzywo sztuczne, a wnętrze wypełnia wkład wodny, który pod naciskiem dopasowuje się do ciała krowy – wyjaśnił Tadeusz Koc.
25 lat ze SHiUZ-em, a 4 pokolenia z Mlekovitą
Rolnicy chwalą sobie współpracę ze Stacją Hodowli i Unasienniania Zwierząt w Bydgoszczy, a zwłaszcza z przedstawicielem Wiesławem Boguckim, u którego zamawiają nasienie buhajów. Tadeusz Koc sam wykonuje zabiegi inseminacji już od 25 lat. Wtedy też rozpoczął ocenę użytkowości mlecznej. Z kolei do Mlekovity mleko z tego gospodarstwa dostarczane jest od zawsze, czyli od czterech pokoleń. Ojciec pana Tadeusza przed 30 laty był największym dostawcą Mlekovity z gminy Ciechanowiec. Nigdy nie myśleli o zmianie mleczarni, bo dla nich liczy się lojalność i stabilność.
– Zawsze mieliśmy wypłatę na czas i zawsze była to wypłata przyzwoita, a mamy znajomych, którzy w innych mleczarniach mieli pozamrażane wypłaty. Najgorzej jak się rolnikowi wywinduje wysoką cenę, która potem mocno spada. My nie chcemy skoków tylko stabilizacji, a taka jest w Mlekovicie – zakończył Tadeusz Koc.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski