- Jak hodowcy zachęcają krowy do podchodzenia do stołu paszowego
- Dlaczego bydło czerwono-białe nie jest utrzymywane razem z czarno-białym?
- Dlaczego bydło montbeliarde nie sprawdziło się w systemie rusztowym
Wspólna inwestycja
Jakże ogromne było zadowolenie rodziców, gdy okazało się, że gospodarstwo ma nie tylko godnych następców, ale jeszcze z pasją i głową pełną pomysłów. Bez wahania – jak wspominali Renata i Janusz Chęciowie – wsparli i pomogli młodym w inwestycji, jaką była budowa nowej obory. Dziś, oficjalnie seniorzy i młodzi prowadzą odrębne gospodarstwa i produkcję mleka, jednak w praktyce – wszyscy wspólnie, zgodnie i z zaangażowaniem opiekują się całym stadem. A to małe nie jest, liczy bowiem już ok. 300 sztuk bydła, w tym 110 krów mlecznych. I właśnie z myślą o zwiększeniu pogłowia, poprawą dobrostanu zwierząt i możliwością korzystania z nowoczesnych technologii, w 2011 roku w gospodarstwie oddano do użytkowania oborę wolnostanowiskową.
– Zakładaliśmy, że w nowym obiekcie, pod jednym dachem będziemy utrzymywali całe stado. Okazało się jednak, że szybko się ono rozrastało i dziś w oborze bezuwięziowej przebywają tylko krowy mleczne – wyjaśniała Ewa Chęć.
Obora uwięziowa zmieniona na cielętnik
Wysłużoną, uwięziową oborę hodowcy zaadaptowali na cielętnik. Wygospodarowano tam również miejsce dla krów, które mają problemy z przystosowaniem się do poruszania na posadzce szczelinowej oraz dla krów wycielonych, co usprawnia prace przy odpajaniu cieląt. Te bowiem przez pierwszy miesiąc życia odpajane są mlekiem pełnym.
– Taki system wymaga wiele pracy, która jednak rekompensowana jest zdecydowanie wyższymi przyrostami i lepszą zdrowotnością cieląt – stwierdziła Ewa Chęć.
Dodatek paszy treściwej zachęca krowy do podchodzenia do stołu paszowego
Obora państwa Chęciów to tradycyjny obiekt bezuwięziowy, podzielony korytarzem paszowym na dwie części: większą i mniejszą, w której to pierwotnie przebywać miała młodzież, a dziś zajęta jest już przez krowy dojne. Zmiana ta nieco utrudniła żywienie stada, bowiem w tej części (w przeciwieństwie do większej) nie ma stacji paszowych i z tego powodu hodowcy zdecydowali się 4 razy dziennie posypywać PMR paszą treściwą, a następnie (przeciwdziałając sortowaniu) przemieszać i podgarniać paszę.
- W oborze hodowcy zdecydowali się na rusztowy system utrzymania krów oraz dojarnię wyposażoną w halę udojową autotandem 2 x 4 stanowiska, w której dój stada zajmuje ok. 2,5 godziny
- Cielne jałowice oraz krowy zasuszone przebywają w odrębnym budynku, przy którym hodowcy zorganizowali wygodny wybieg
Niewielką ilością paszy treściwej posypywany jest też mix dla krów mających możliwość korzystania ze stacji, co – jak potwierdził Kamil Chęć – dodatkowo zachęca krowy do podejścia do stołu paszowego, a tym samym zwiększa pobranie paszy.
Skład PMR-u
PMR sporządzany jest w wozie paszowym o pojemności 17 m3, firmy Strautmann, a w jego skład wchodzi: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, mokre wysłodki buraczane i ok. 3,5–4 kg paszy treściwej na sztukę. Wysłodki zakiszane są tutaj w dwóch rękawach po 250 ton paszy każdy, co pokrywa roczne na nie zapotrzebowanie.
Krowy rozdzielone umaszczeniem
W oborze zauważyliśmy nietypowy podział stada. Większą część zajmuje bowiem bydło o umaszczeniu czerwono- białym, mniejszą czarno -białe sztuki.
– Zaobserwowaliśmy, że czarno-białe krowy zdecydowanie dominują w stadzie i przeganiają pozostałe od stołu paszowego czy stacji, stąd też takie właśnie rozwiązanie – wyjaśniała Ewa Chęć
- Renata i Janusz Chęciowie, wspólnie z synem Kamilem i jego żoną Ewą, prowadzą rodzinne gospodarstwo mleczne w miejscowości Poniatówka (gmina Leśniowice, powiat chełmski). Rolnicy uprawiają łącznie 350 ha gruntów ornych i 50 ha łąk. 60 ha zajmuje zwykle uprawa kukurydzy (na kiszonkę i ziarno), 130 ha stanowi pszenica konsumpcyjna, 30 ha jęczmień, na 80 ha uprawiany jest rzepak, a pozostałe grunty przeznaczone są pod buraki cukrowe. Państwo Chęciowie są dostawcami mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Krasnymstawie, do której sprzedają łącznie ok. miliona litrów mleka rocznie. Janusz Chęć jest także przewodniczącym rady nadzorczej krasnostawskiej spółdzielni.
Bydło montbeliarde nie sprawdziło się na rusztach
Renata i Janusz Chęciowie utrzymywali głównie bydło rasy simental i montbeliarde oraz mieszańce tych ras. Kiedy powstała nowa obora młodzi hodowcy zakupili do niej sztuki rasy montbeliarde, które – jak przyznali – nie sprawdziły się jednak.
– Były to krowy duże i okazało się, że w rusztowym systemie utrzymania nie do końca dobrze sobie radziły, dlatego zdecydowaliśmy się pójść w kierunku hf-a. Pomimo że w naszej oborze dominują jeszcze sztuki mieszańcowe, to systematycznie wypierane są przez hf-a – poinformował Kamil Chęć, który sam zajmuje się inseminacją stada. „Wspomaga” go w tym, utrzymywany w gospodarstwie buhaj rasy holsztyńsko-fryzyjskiej, do którego dopuszczane są trudne do zacielenia sztuki.
– Bardzo chcielibyśmy, aby główną, utrzymywaną przez nas rasą był hf z jego mlecznym potencjałem, do tego potrzeba jednak czasu – zgodnie przyznali na koniec hodowcy.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska