- Jakie są zalety utrzymywania zwierząt na głębokiej ściółce?
- Jakie jest roczne zapotrzebowanie na słomę w gospodarstwie?
- Jakie korzyści płyną z pastwiskowania krów?
Jak postanowił młody hodowca, tak też uczynił i zrealizował nie lada przedsięwzięcie – wybudował bezuwięziową oborę, na głębokiej ściółce, którą w grudniu ubiegłego roku odwiedziliśmy – była dopiero co zasiedlona.
Dla lepszej wydajności i długowieczności
– Pomimo tak popularnych dziś posadzek szczelinowych nie jestem ich zwolennikiem. Kiedy przed budową podpatrywałem obory ściołowe spodobały mi się przede wszystkim dlatego, że krowy mają wygodę i są bardzo czyste. Jednak głównym argumentem za głęboką ściółką był ten, że sprzyja on długowieczności zwierząt – stwierdził Robert Kowalczyk i szybko dodał, że owszem, zakup słomy jest kosztowny, jednak długowieczność jest elementem wydajności i dlatego uznał, że lepiej płacić za słomę, niż kupować drogie jałówki.
Hodowcy nie zraził też większy nakład pracy związany z usuwaniem obornika. Podkreśla, że nawożenie obornikiem jest nieporównywalne z nawożeniem gnojowicą, o czym przekonał się praktykując obydwa sposoby na słabej klasy ziemiach.
– Nie bez znaczenia był też koszt inwestycji – twierdzi Robert Kowalczyk. – Gdybym zdecydował się na budynek rusztowy koszt byłby większy o 150 tys. złotych.
Nowa obora to budynek o bezsłupowej konstrukcji, o wymiarach 26 x 37 m. Podzielony jest szerokim na 5 m korytarzem paszowym. Po jednej stronie zaplanowano część dla krów laktacyjnych z rusztowym korytarzem spacerowym; po przeciwległej – dla młodzieży, sztuk zasuszonych oraz cielętnik. Podłużne ściany boczne – wykonane z gotowych elementów – wznoszą się na wysokość 2 m. Pod okapem zamontowano specjalistyczne kurtyny. Dach wykonano z płyty warstwowej o grubości 6 cm, a wysokość budynku w kalenicy to 8,5 m.
- W dojarni z halą udojową typu rybia ość 2 x 5 stanowisk, hodowca zdecydował się dokarmiać krowy paszą treściwą
Potrzebuje około 200 balotów na rok
Część legowiskowa (przeznaczona maksymalnie dla 50 krów) obniżona jest w stosunku do korytarza spacerowego o 70 cm, co pozwoli (według założeń) na przechowywanie obornika przez 6 miesięcy.
Całość zużywanej w gospodarstwie słomy hodowca musi zakupić. Nie uprawia bowiem ani hektara zbóż. Jak prognozuje, zapotrzebowanie to wynosić będzie około 200 balotów rocznie.
Podczas naszej grudniowej wizyty w nowej oborze przebywało 30 krów mlecznych.W najbliższym czasie pan Robert planował zakup 10 sztuk, by możliwe było rozliczenie inwestycji z Agencją.
– Oceniam, że obecnie wydajność kształtuje się na średnim poziomie ok. 7 tys. litrów mleka od sztuki – przyznał hodowca. – Stado mam jeszcze niewyrównane, ale… wszystko przede mną.
Co ciekawe, hodowca nie inseminuje zwierząt.
- Preferuję bowiem zakup dobrego buhaja, z dobrej obory, który wymieniany jest każdego roku. Przebywa on w kojcach z jałówkami, a gdy trzeba zacielić daną krowę, przeganiana jest ona wraz z buhajem do odrębnego kojca. W mojej opinii korzystniej jest wydać kilka tysięcy złotych i mieć pewność zacieleń niż nieskutecznie inseminować – twierdzi Robert Kowalczyk.
Inspiracje z Irlandii
Nowy obiekt wyposażono w dojarnię, z halą udojową typu rybia ość 2 x 5 stanowisk, w której krowy dokarmiane są paszą treściwą, w ilości około 1 kg na sztukę podczas każdego doju. Takie rozwiązanie młody hodowca podpatrzył na praktykach w Irlandii i dzięki któremu zwierzęta chętnie wchodziły do doju bez konieczności podganiania.
– Niestety, jeszcze nie mam wozu paszowego, dlatego całość pasz treściwych zadawana jest wyłącznie w dojarni. Na stół paszowy trafia jedynie śruta kukurydziana w ilości 1 kg na każdy z dwóch odpasów dziennie – tłumaczył rolnik.
Z pobytu w Irlandii na grunt swojego gospodarstwa młody hodowca przeniósł również żywienie pastwiskowe bydła.
- Pastwisko jest najtańszym i najzdrowszym systemem żywienia bydła mlecznego. Co prawda w Irlandii sezon ten trwa znacznie dłużej, niemniej uważam, że warto pastwiskować, bo zielonka jest tanią i dobrą paszą, a już szczególnie, gdy ma się 15 ha użytków zielonych położonych przy oborze – stwierdził Robert Kowalczyk, który dostęp do ruchu na świeżym powietrzu zapewnia swoim krowom cały rok. –
Nawet w uwięziówce wypuszczałem krowy na wybieg w okresie zimy, bo ma to dobroczynny wpływ na ich rozród. Zimno krowom nie straszne pod warunkiem że nie ma wiatru i deszczu.
- Robert Kowalczyk (wspólnie z rodzicami) prowadzi gospodarstwo w miejscowości Gaczyska w gminie Baranowo.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska