- Czy w małych gospodarstwach można uzyskać dobre wyniki związane z wydajnością mleczną?
- Kiedy rolnik osiągnął najwyższą wydajność i ile ona wynosiła?
- Jaki jest aktualny koszt badania użytkowości mlecznej?
W stadzie Józefa Jagielskiego od wielu lat prowadzona jest ocena użytkowości mlecznej, a osiągane średnie wydajności laktacyjne różnią się w zależności od danego roku, bo, jak podkreślił hodowca, rok rokowi nierówny, a chodzi głównie o warunki klimatyczne, mające ogromny wpływ na jakość zebranych pasz objętościowych, co ma decydujące przełożenie na mleczność krów. Najwyższą średnią wydajność z obory rolnik osiągnął w roku 2016 pozyskując 10 539 kg mleka przy bardzo dobrych parametrach 4,63% tłuszczu i 3,34% białka, co w stadzie nieprzekraczającym 10 krów należy uznać za rewelacyjny rezultat. Jednak to co nie podoba się Józefowi Jagielskiemu, to wzrost stawek za ocenę użytkowości mlecznej.
Droższe usługi w trudnym czasie
– Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka podniosła nam hodowcom ceny za kontrolę użytkowości mlecznej i to w bardzo trudnym czasie dla rolnictwa. Susza znacznie obniżyła plony i dużo pasz łącznie z sianokiszonką będziemy musieli dokupić. Nie wiem czy w ogóle uda się zakupić świeże wysłodki buraczane, bo popyt na nie jest bardzo duży. Na razie skarmiamy wysłodki suszone, ale te są bardzo drogie – powiedział Józef Jagielski. – Jeszcze w 2016 roku za ocenianą krowę metodą A8 płaciłem 15,67 zł netto na dwa miesiące, a teraz jest to już 20,42 zł netto, czyli 22,34 zł brutto, po drodze było kilka podwyżek, a ta ostatnia wyniosła ok. 2 zł – kontynuował hodowca pokazując fakturę i dodając, że kiedyś fajne było to, że nie płaciło się za krowy, które aktualnie były zasuszone, a dziś stawkę trzeba zapłacić od każdej sztuki także tej zasuszonej. Rolnik jednocześnie podkreślił, że w PFHBiPM pracują wspaniali ludzie, a są nimi zootechnicy, którzy najwięcej pracują i najmniej z tego wszystkiego mają.
- Ze względu na suszę słoma stała się jedną z podstawowych pasz
Mieszane stado krów mlecznych
W gospodarstwie, które położone jest zaledwie 500 m od muzeum Marii Dąbrowskiej, wszak to właśnie tu w Russowie urodziła się ta wybitna powieściopisarka, pracuje pan Józef, jego żona Jadwiga oraz synowa Joanna. Zaś syn Piotr pracuje także poza gospodarstwem i będzie tak co najmniej jeszcze przez 6 lat, bo tyle brakuje seniorom do wieku emerytalnego.
– Nasze gospodarstwo jest zbyt małe, aby utrzymały się z niego dwie rodziny, nawet wysoka wydajność krów oraz wydawałoby się dochodowa produkcja warzyw, w dzisiejszych czasach, to zbyt mało aby utrzymać się z samego gospodarstwa liczącego 10 ha własnych i 10 ha dzierżaw – powiedział Józef Jagielski.
- Jałówki na dalszym planie po buhaju hf odmiany czerwono-białej, a ta na pierwszym planie po buhaju nrf (norweskim czerwonym)
W stadzie występują sztuki różnych ras, są hf-y obu odmian barwnych, a także mieszańce z simentalem w typie mlecznym, czy też rasą norweską czerwoną. Zabiegi unasienniania wykonuje inseminator Andrzej Filipowicz.
W tym roku ze względu na bardzo duży deficyt siana i sianokiszonki, spowodowany suszą, zamiast tych pasz krowy otrzymują siano i wysłodki buraczane. Kiszonka z kukurydzy również podawana jest w mniejszych ilościach niż było to w poprzednich latach. To niestety odbije się negatywnie na wydajności, a jednocześnie podniesie koszty żywienia, bo więcej pasz pochodzi z zakupu.
- Trzon parku maszynowego tworzą 3 ciągniki: świetnie zachowany Ursus C-330 z roku 1987 oraz Zetor o mocy 75 KM i 115-konny John Deer
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski