- Jaką zaletę posiada hala udojowa typu bok w bok w stosunku do hali typu rybia ość?
- Jak działa robot Lely Discovery 120 Collector usuwający odchody?
- Czy materace słomiano-wapienne na piasku spełniają swoją rolę?
To czwarte pokolenie Foltynowiczów zajmujące się produkcją mleka, a na horyzoncie widać już następcę, którego hodowcy upatrują w swoim młodszym 6-letnim synu Mikołaju.
– Dziadek Wojciech był powstańcem wielkopolskim, służył także w pułku ułanów wielkopolskich i za swoje zasługi marszałek Józef Piłsudski nadał mu to gospodarstwo w roku 1921. Ja jestem trzecim pokoleniem, a syn Grzegorz czwartym zajmującym się hodowlą bydła mlecznego, samą ocenę użytkowości mlecznej prowadzimy już od prawie 50 lat – oznajmił Mieczysław Foltynowicz.
Nie przeinwestować, to priorytet
Foltynowiczowie przy budowie obory zwracali uwagę na koszty, dlatego roboty udojowe nie wchodziły w grę. Zakupili używaną, ale dobrze wyposażoną halę udojową DeLaval typu bok w bok 2 x 6 stanowisk, ma ona atestowane mierniki mleka, które przydają się nawet przy próbnych udojach w ramach oceny użytkowości mlecznej. Dój to domena kobiet, zatem wykonują go Anna i jej teściowa Bożena. To co najbardziej podoba się hodowczyniom, to łatwy dostęp do wymion oraz szybkie, swobodne wejście i wyjście krów, w stosunku do dojarni typu rybia ość. Dój trwa ok. 1 godziny, mleko trafia do schładzalnika o pojemności 5,2 tys. l.
Aby uniknąć kłopotów organizacyjnych, obora posiada dwa niezależne od siebie wejścia na halę udojową, jak i dwa wyjścia, co pozwoli bez komplikacji podzielić krowy produkcyjne na 2 grupy żywieniowe. To hodowcy chcą zrobić już niebawem, bo jak oznajmili, mija okres przyzwyczajania się bydła do nowego obiektu i teraz przyszedł czas na wprowadzanie ulepszeń. Betonowe silosy kiszonkarskie oraz utwardzenie terenu dookoła obory rolnicy wykonali całkiem niedawno, za pieniądze uzyskane jako zwrot inwestycji budowy obory w ramach PROW.
– W tych niepewnych wolnorynkowych czasach staramy się jak najmniej inwestować za kredyty, a jak najwięcej przy udziale własnych środków. Miesięczna rata kredytu w wysokości 5–6 tys. zł przy miesięcznej sprzedaży mleka wynoszącej 65 tys. l jest do zaakceptowania. Jednak kilka razy wyższa to już znaczna przesada, a pełna automatyzacja z robotami udojowymi pociąga za sobą takie konsekwencje – oznajmiła Anna Foltynowicz.
- Hala udojowa 2 x 6 stanowisk typu bok w bok
Korytarze gnojowe muszą być czyste
Nie oznacza to jednak, że Foltynowiczowie są przeciwnikami automatyzacji, nic bardziej mylnego. Wszak są szczęśliwymi użytkownikami robota do usuwania odchodów z pełnej posadzki oborowej Lely Discovery 120 Collector. Jest on znacznie mniej popularny niż jego poprzednik czyszczący posadzki rusztowe, ale hodowcy nie żałują, że wybrali taki system usuwania odchodów, będący alternatywą dla ruszt czy też różnego rodzaju zgarniaczy.
– Ten robot zamiast zgarniać odchody, zbiera je i usuwa, a właściwie zasysa, a następnie deponuje w wyznaczonym do tego miejscu. Umożliwia to zachowanie podłogi w czystości i zapobiega przebywaniu racic w odchodach, co przy tradycyjnych zgarniaczach jest nieuniknione. Ponadto nie robi zamieszania w stadzie, krowy w ogóle nie zwracają na niego uwagi, jest dla nich bardzo przyjazny. Jego szerokość to 1,2 m, zatem korytarz gnojowy o szerokości 3,6 m czyści w trzech przejazdach. Na dobę wyjeżdża 25 razy w wyznaczoną trasę. Można powiedzieć, że pracuje non stop, ma tylko przerwy na ładowanie – oznajmił Grzegorz Foltynowicz, dodając, że w stacji ładowania następuje również zrzut obornika do zbiornika podręcznego (podziemnego) o pojemności 10 tys. l, a następnie gnojowica jest przepompowywana do zbiornika głównego (naziemnego) o pojemności 1 tys. m3.
Lely Discovery 120 Collector wykorzystuje wodę w celu rozcieńczenia odchodów i pompę próżniową umożliwiającą magazynowanie gnojowicy w zbiorniku. Spryskuje powierzchnię wodą w przedniej i tylnej części urządzenia. Spryskiwanie w przedniej części umożliwia lepsze zasysanie odchodów, a w tylnej, zapewnia lepszą czystość i przyczepność posadzki oraz łatwiejsze zbieranie obornika podczas kolejnego przejazdu.
- Robot do czyszczenia pełnych posadzek w oborach
Materace są uzupełniane co 3 tygodnie
Obora wolnostanowiskowa o wymiarach 48 x 25,8 m użytkowana jest od półtora roku. Co miesiąc rolnicy notują wzrost produkcji mleka, obecnie średnia laktacyjna wydajność wynosi 10 tys. kg mleka. Dla krów dojnych przeznaczono 86 boksów legowiskowych ścielonych sieczką słomy wymieszaną z wapnem i wodą. Są to tzw. materace słomiano-wapienne, co ciekawe, umieszczone nie na betonie, a na piasku.
– Materace te są naturalne i bardzo wygodne, dopasowują się do ciała krowy, zatem zwierzęta chętnie się na nich kładą i odpoczywają. Wapno to dezynfekcja, słoma to wygoda, a piasek pod spodem zamiast betonu, to również legowisko cieplejsze i elastyczniejsze, a co najważniejsze, suchsze – oznajmił Grzegorz Foltynowicz, dodając, że materace uzupełniane są co 3 tygodnie, zatem nie jest to zbyt pracochłonny system ściołowy.
Po drugiej stronie stołu paszowego, szerokiego na 5 m, utrzymywane są jałówki, tu obornik wypychany jest za pomocą ciągnika wyposażonego w ładowacz czołowy.
- Legowiska z materacami słomiano-wapiennymi
Dodatkowo opasają bo wolą sprzedać duże
Dawka TMR powstaje w wozie paszowym Sgariboldi Panda o pojemności 12 m3. To maszyna z dwoma ślimakami pionowymi pracująca tu od 5 lat. W skład TMR-u zadawanego krowom dojnym wchodzą: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka z trawy i z lucerny, wysłodki buraczane, młóto browarniane, a także pasza treściwa.
Krowy dokarmiane są paszą treściwą za pomocą dwóch stacji paszowych DeLaval. Pierwiastki są premiowane na stacji paszowej już od wydajności 24 l/dzień, a wieloródki od poziomu 27 l mleka na dzień.
Gospodarze nie narzekają na brak paszy, wręcz przeciwnie, dlatego dodatkowo opasają swoje buhajki do wag ciężkich, gdyż uważają, że sprzedaż małych cieląt jest nieopłacalna. Opasy korzystają z zaadaptowanej stodoły, ale już niebawem przejdą do obory, z której kiedyś korzystały krowy. Obecnie ten budynek przechodzi modernizację obejmującą m.in. wymianę uwięziowych legowisk na wolnostanowiskowe kojce.
- Ania i Grzegorz Foltynowiczowie (na zdjęciu z tatą Mieczysławem), mają dwóch synów: Adama i Mikołaja, wspomagani przez rodziców Bożenę i Mieczysława gospodarują na 58 ha (35 ha własnych i 23 ha dzierżawy) we wsi Elżbietków
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia:Andrzej Rutkowski