- Dlaczego hodowcy wybrali halę udojową GEA EuroClass 800
- Czym są urządzenia CowScout
- Dlaczego rolnicy postawili na odchów i sprzedaż jałówek
– Przy budowie obory chciałem zamontować halę typu rybia ość 2x3, gdyż w obiektach, które wówczas zwiedziłem pracowały właśnie takie urządzenia. Ostatecznie zdecydowałem się na trochę większą halę 2x4. Planowana maksymalna obsada miała wynieść 40 do 50 krów, ale każdego roku przybywało ponad 10 sztuk i hala nagle zrobiła się za mała – mówi Andrzej Wójcik.
Dój skrócony o połowę
Przebudowa starej hali udojowej została rozpoczęta w 2017 roku. Powstały wówczas ściany i nowy dach pomieszczenia do doju. Nową dojarnię uruchomiono w połowie ubiegłego roku.
– W starej dojarni doiliśmy kilkanaście krów mniej i każdy dój trwał średnio 4 godziny. W nowej, dój skrócił się o połowę i trwa około 2 godzin – mówi hodowca.
Przy wyborze nowej hali hodowcy byli ograniczeni wielkością budynku.
– Najlepiej, jeśli dój odbywa się od tyłu krowy, dlatego myślałem o hali bok w bok, która musi mieć inne wyjście, na co nie mieliśmy miejsca. Ostatecznie wybraliśmy halę firmy GEA EuroClass 800, gdzie krowy dojone są od tyłu, ale stoją pod pewnym kątem. Dzięki temu rozwiązaniu, pomimo małego rozmiaru hali, udój prowadzony jest szybko. Ponadto dojarnia wyposażona jest już w pomiar ilości i przewodności mleka dojonego od każdej krowy. Niedawno zdecydowaliśmy się na zakup urządzeń CowScout, które pozwalają na dodatkową identyfikację zwierząt oraz pomagają w wykrywani rui, na czy mi najbardziej zależało. Większa ilość sztuk wiąże się z większą ilością pracy w polu, co skutkuje tym, że mamy mniej czasu na obserwację stada – mówi Andrzej Wójcik.
- Dzięki nowej hali udojowej czas doju skrócił się o połowę
- Krowy w gospodarstwie państwa Wójcików otrzymują pełny PMR
Od 2005 roku w gospodarstwie pracuje wóz paszowy. Obecnie jest to maszyna samojezdna z firmy Sano o pojemności 16 m3.
– Od 3 lat sporządzamy TMR 2 razy dziennie. Mamy tylko jedną grupę żywieniową. Może nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale w przypadku takiego usytuowania hali udojowej nie mamy możliwości podziału stada. Wcześniej krowy premiowane były z dwóch stacji paszowych, które przy zwiększeniu stada nie do końca spełniały swoją rolę. Zrezygnowaliśmy więc z premiowania, a paszę ze stacji dodaliśmy do wozu paszowego. Nie widzę żadnych problemów w związku z rezygnacją ze stacji paszowych. Żeby zamontować teraz takie urządzenia w odpowiedniej ilości musielibyśmy zrezygnować z kilku stanowisk dla krów, a tego nie chcemy – mówi hodowca.
- Edyta i Andrzej Wójcikowie (na zdjęciu z prawej, z kierownikiem działu Skupu SM Ryki – Krzysztofem Rzeńcą) z Łaznowskiej Woli, w gminie Rokiciny, gospodarują na 130 ha, z czego blisko połowę stanowią grunty własne.
W skład miksu wchodzi: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, młóto browarniane, śruta sojowa, śruta rzepakowa, śruta zbożowa i mieszanka paszowa uzupełniająca.
Państwo Wójcikowie, ze względu na ograniczoną ilość miejsca w oborze nie powiększają już stada krów, co nie oznacza, że nie starają się uzyskać jak największej ilości odchowanych jałówek.
– Chciałbym skupić się na odchowie młodzieży i dobrostanie stada, aby w przyszłości zwiększyć sprzedaż jałówek. W roku 2017 po raz pierwszy sprzedaliśmy 8 jałówek, a 2018 roku było to już 10 sztuk. Nie możemy powiększyć stada krów, więc chcemy rozwijać sprzedaż jałówek – mówi Andrzej Wójcik.
Józef Nuckowski