Z artykułu dowiesz się
- Jak hodowcy udało się po kosztach zbudować oborę uwięziową dla 120 sztuk bydła?
- Z jakiego paszowozu korzystają rolnicy i co wchodzi w skład TMR-u?
- Na co szczególnie zwracać uwagę, utrzymując krowy w oborze uwięziowej?
Z artykułu dowiesz się
Niemal w każdym zakątku panował wszechobecny porządek i czystość, którego utrzymanie nie ułatwia uwięziowa i "kombinowana" obora, która powstała z trzech starych pomieszczeń i jednego dobudowanego. Początkowo starą jednorzędową oborę uwięziową państwo Wojewódzcy powiększyli (poprzez zlikwidowanie jednej ściany poprzecznej) i połączyli ją z dawnym garażem i stodołą, by ostatecznie – w 2017 roku – dobudować nową część z kolejnymi stanowiskami. W efekcie tych działań powstała przejazdowa obora z odpowiednio szerokim korytarzem paszowym, do którego z obu stron przylegają (za wyjątkiem części przeznaczonej na porodówkę) ścielone słomą stanowiska. Jedynie w najstarszej części pozostał rząd legowisk z wąskim, przyściennym korytarzem paszowym.
Justyna i Wojciech Wojewódzcy utrzymują obecnie stado liczące 120 sztuk, w tym 75 krów mlecznych.
Wcześniej zwiększanie pogłowia odbywało się poprzez zakup głównie pierwiastek (również importowanych). Ostatni zakup odbył się w ubiegłym roku, kiedy do gospodarstwa trafiło 11 jałówek. Dziś hodowcy mogą pochwalić się już wyłącznie własnym materiałem hodowlanym, który wchodzi do stada sukcesywnie go odmładzając. A stado jest tutaj wysoko wydajne, bowiem jego średnia wydajności wynosi ok. 10,5 tys. kg mleka od sztuki, a poziom ten utrzymuje się od lat.
– Nie ukrywam, że wciąż bardzo zależy nam na zwiększaniu wydajności, której bez odpowiedniego potencjału genetycznego, wspartego jak najlepszym żywieniem nie da się uzyskać – zaznacza hodowca, który w rozrodzie wykorzystuje m.in. buhaje oferowane przez SHiUZ Bydgoszcz. Jałówki kryte są nasieniem seksowanym.
– Obecnie, jeszcze intensywnie wymieniamy sztuki na młodsze, ale mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mogli dodatkowo zarabiać na sprzedaży jałówek – mówi gospodarz.
Uzyskanie tak wysokiej wydajności w uwięziowym systemie utrzymania wymaga nie tylko wiedzy, ale i większego nakładu pracy. Gospodarze użytkują poziomy wóz paszowy Peecon, o pojemności 12 m3, który – co wynika z układu obory – do najstarszej jej części nie jest w stanie wjechać. Tam wykonana w nim pasza dostarczana jest małą ładowarką.
Dawka w paszowozie zbilansowana jest na produkcję 25 litrów mleka, wydajniejsze sztuki premiowane są z ręki, trzy razy dziennie, gotową mieszanką pełnoporcjową z firmy Wipasz o zawartości 24% białka. Zadanie to ułatwia grupowanie poszczególnych krów w danym okresie fizjologicznym.
Mieszanina w paszowozie składa się z: kiszonki z kukurydzy, sianokiszonki, własnej paszy treściwej, sporządzonej na bazie własnych zbóż, śruty sojowej, rzepakowej, mielonej mokrej kukurydzy, słomy oraz koniecznych dodatków paszowych.
Jak bardzo precyzyjne jest tutaj żywienie, najlepiej świadczyć mogą wyniki rozrodu, którym zarządza, odwiedzający oborę regularnie raz w tygodniu lekarz weterynarii. Brakowanie z powodu jałowości jest rzadkością. Nieco gorzej z rozrodem jest oczywiście latem, a by zminimalizować stres cieplny obora wyposażona jest w system wentylatorów mechanicznych. W najgorętszym okresie, by zwiększyć efekt chłodzenia, do obory wstawiany jest dodatkowo duży wentylator podłogowy.
75 krów na uwięzi to również duże wyzwanie co do doju. Okazuje się, że jednak z tym zajęciem państwo Wojewódzcy doskonale się zorganizowali. Dój przewodówką z 11 aparatami udojowymi zajmuje dwóm osobom zaledwie 1,2 godziny.
Kilkanaście hektarów zbóż, nie pokrywa zapotrzebowania gospodarstwa na słomę, którą trzeba uzupełnić jednak z zakupu.
– W oborze uwięziowej konieczna jest zwiększona troska o nogi i racice krów – mówi gospodarz, który regularnie, 2 razy w roku, przeprowadza profesjonalną korekcję racic, a zabiegi profilaktyczne wykonuje już samodzielnie, na bieżąco, w przypadku zauważenia jakichkolwiek anomalii.
– Niestety, w ostatnim czasie bardzo rozprzestrzeniła się zanokcica – podkreśla hodowca, który podejrzewa, że choroba wprowadzona do stada została wraz z zakupionymi zwierzętami.
Kiedy zwiedzałam gospodarstwo, niemal na każdym kroku widać było, jak wiele przeprowadzono tutaj inwestycji. Na solidnie utwardzonym placu, za oborą, w ubiegłym roku powstał zadaszony i osłonięty z dwóch stron jałownik na głębokiej ściółce.
– Na okres zimy zabezpieczam przed mroźnymi wiatrami plandeką jeszcze jedną stronę jałownika, tak że zwierzęta czują się tutaj doskonale i nawet silne mrozy im nie są straszne – tłumaczy pan Wojciech. – Marzy nam się nowa obora – zdradził nam pan Wojciech – mamy czworo dzieci, córki; Kamilę, Weronikę, Ewelinę i syna Jakuba, który – jak mamy nadzieję – może pozostanie na gospodarstwie, bo już dziś chęci i zamiłowania do pracy mu nie brakuje. Tak więc, gdy tylko w w przyszłości zapadnie decyzja o kontynuowaniu, tego, co na codziennie robi to na pewno będziemy skutecznie zmotywowani do budowy, już wolnostanowiskowej obory.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 51-51/2022 na str. 78. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Beata Dąbrowska
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy