Pełna automatyzacja, dobrostan i inne zalety obory na medal u rolnika z Podlasia
07.09.2022
– Chciałem, żeby obora była wysoka i jasna, ale głównym priorytetem było zmniejszenie pracochłonności – mówi Maciej Gołębiewski. Pełna automatyzacja obory dzięki robotom: udojowemu, podgarniającemu paszę i do czyszczenia posadzki rusztowej oraz systemowi zarządzania stadem ułatwia pracę i sprzyja dobrostanowi. Zobaczcie oborę laureata konkursu "Obora na medal" w kat. od 70 do 100 krów!
Z artykułu dowiesz się
Gospodarstwo laureata konkursu
Jaką wentylację wykorzystano w oborze
Układ obory sprzyjający profilaktyce
Bramki selekcyjne kierujące stadem
Żywienie krów mlecznych
Ciepło z odzysku
System zarządzania stadem
Przyjazna praca z trzema robotami: opinia eksperta
Jesteśmy w Głęboczku w woj. podlaskim, gdzie 8 lat temu Maciej Gołębiewski przejął po rodzicach gospodarstwo wraz z ok. 35 krowami, utrzymywanymi w oborze uwięziowej.
Dziś dysponuje oborą wolnostanowiskową na łącznie ponad 70 krów, w której postawił na robota udojowego i posadzkę rusztową. Oba te elementy zdecydowanie ograniczyły czas codziennej obsługi zwierząt. Z kolei do poprawy ich dobrostanuprzyczyniają się m.in. stosunkowo duże wloty powietrza, znaczna kubatura budynku i wygodne legowiska. A wszystko to za dość przystępną kwotę.
r e k l a m a
Dobra wentylacja dzięki dodatkowym wentylatorom
Obora o wymiarach 28 × 56 m została zasiedlona w marcu 2020 r. po ok. 10 miesiącach prac. Budynek ma stalową konstrukcję, z dwoma rzędami słupów podporowych, które zostały rozmieszczone co 6 m i ściany podłużne żelbetowe o wysokości 1,4 m. Nad nimi znajduje się – regulowany elektrycznie oknami przesuwnymi z poliwęglanu – otwór nawiewny o wysokości do 2,75 m. Otwory wywiewne to podłużne szczeliny w kalenicy budynku, którą stanowi łukowy świetlik (o szerokości 2,6 m) znajdujący się na wysokości 10 m od posadzki.
– W początkowym projekcie był świetlik kominowy. Nie zdecydowałem się niego po rozmowie z kolegą, który narzekał na pracę siłowników do regulacji szczeliny wywiewu. Przestały pracować pod wpływem zamarzającego śniegu. Obawiałem się tego ze względu na dość surowy klimat w naszym regionie – argumentuje hodowca.
Dodatkowo rolnik zdecydował się (już po naszej wizycie w gospodarstwie) na trzy dodatkowe wentylatory sufitowe o średnicy 5 m, z których dwa włączają się automatycznie. Trzeci nad porodówką włączany jest ręcznie w miarę potrzeb. Koszt tej dodatkowej inwestycji to ok. 60 tys. zł.
Wygoda i higiena to dobra profilaktyka
Obora jest podzielona na dwie części – dla młodzieży i krów dojnych. Dzieli je stół paszowy o szerokości 5,1 m. Pierwsza grupa ma do dyspozycji rząd pojedynczych legowisk o szerokości 3 m i korytarz spacerowy o szerokości 3,5 m. Z kolei krowy mają łącznie trzy rzędy legowisk, w tym jeden podwójny o szerokości łącznie 5 m (każdy po 2,5 m) i pojedynczy przy ścianie podłużnej obory o szerokości 3 m. Do tego dochodzi korytarz paszowy o szerokości 4 m i spacerowy o szerokości 3 m. Łącznie w budynku zamontowano dla zwierząt 111 stanowisk, w których obrębie hodowca zdecydował się na materace lateksowe o grubości 4 cm. Higiena i dodatkowa profilaktyka związana ze stosowaniem kredy na legowiskach (raz w tygodniu) procentuje stosunkowo dobrą średnią lks u krów – wynosi przeciętnie ok. 190 tys./ml mleka. Z myślą o dobrostanie krów rolnik zamontował też czochradło.
Zwierzęta poruszają się po posadzce rusztowej, którą czyści robot (co ok. 4 godz.). Gnojowica trafia do znajdującego się pod nią zbiornika o pojemności 2 tys. m3 i głębokości 2,7 m z mieszadłem o mocy 7,5 kW, które pracuje w trybie automatycznym. Robot podgarnia też paszę na stole paszowym z ukośną drabiną paszową (rusza co ok. 3 godz.).
Bramki selekcyjne kierują do doju, później do stołu paszowego
W oborze pracuje robot udojowy firmy GEA. Hodowca pomimo dodatkowych kosztów podjął decyzję o ruchu krów w systemie kierowanym, który uważa za bardziej efektywny w stosunku do wolnego. Zwierzęta poruszają się w systemie najpierw dój, później stół paszowy. Jego zasadniczym elementem jest wydzielony obszar z dwiema bramkami selekcyjnymi kierującymi krowy do poczekalni, separatki lub obszernej porodówki z głęboką ściółką.
– Dzięki takiemu rozwiązaniu mogę przepędzać wycielone krowy bezpośrednio do udoju, a po nim bramki selekcyjne skierują daną sztukę z powrotem na porodówkę. Ponadto umiejscowienie porodówki tuż obok robota pozwala na wstępne przyuczenie jałówek do boksu udojowego w tzw. trybie treningowym, a więc bez doju, z symboliczną porcją paszy treściwej – mówi Gołębiewski.
Jedna grupa żywieniowa w oborze
W oborze funkcjonuje jedna grupa żywieniowa, która otrzymuje TMR na produkcję 28 l mleka/dzień. Pasza jest przygotowywana w wozie paszowym o pojemności 13 m3 z poziomym systemem tnąco-mieszającym. Struktura zasiewów podporządkowana jest bazie paszowej. Na ok. 70 ha rolnik uprawia ok. 30 ha kukurydzy i 25 ha traw przeznaczonych na kiszonkę oraz 15 ha jęczmienia. W dawce pokarmowej zwierząt dodatkowo znajdują się takie pasze z zakupu jak m.in. poekstrakcyjna śruta sojowa i rzepakowa, mieszanka paszowa uzupełniająca mineralna, związki buforowe czy wiążące mikotoksyny. Pasza podgarniana jest za pomocą robota, który przemierza stół paszowy średnioco ok. 2,5 godziny. Dodatkowo krowy premiowane są paszą treściwą w robocie udojowym w ilości do 5,5–6 kg/szt./dzień.
Ciepło z mleka ogrzewa wodę w poidłach
Z robotem udojowym współpracuje chłodnica mleka oraz zbiornik buforowy. Mleko płynące do zbiornika przepływa przez chłodnicę, przez którą z kolei przepływa woda zasilająca poidła. – W ten sposób mleko jest wstępnie schładzane i potrzebuję mniej energii elektrycznej na uzyskanie docelowej temperatury 4°C. W sezonie letnim mleko po wstępnym schłodzeniu ma temperaturę ok. 15°C, a w zimowym ok. 8°C. W obiegu jest więc ciepła woda, która całkowicie eliminuje problem zamarzania poideł, a przede wszystkim – jest chętniej pobierana przez bydło, szczególnie zimą – zaznacza hodowca z Głęboczka.
System zarządzania stadem alarmuje o problemach
Gołębiewski wykorzystuje do zarządzania stadem system m.in. z wykrywaniem rui i monitoringiem przeżuwania (pojedynczych krów i grup).
– Praca jest łatwiejsza i mamy o wiele więcej informacji, w tym szczególnie w zakresie przeżuwania i aktywności ruchowej krów. System przetwarza informacje, przekłada je na status zdrowotny zwierząt i alarmuje w przypadku wykrycia anomalii. Jestem z niego zadowolony – mówi Gołębiewski i zaznacza, że w nowej oborze poprawiły się wskaźniki rozrodu, a wielokrotny udój, tj. ok. 2,6 razy wejścia do robota na dobę (dój trwa średnio 6,5 minuty) przyczynił się do poprawy wydajności z 28 do 31 l mleka/szt./dzień.
Zgodnie z deklaracją rolnika inwestycja pochłonęła łącznie ok. 2,4 mln zł, co przekłada się po przeliczeniu na ok. 21 tys. zł na stanowisko. Z drugiej jednak strony hodowca postanowił wykorzystać część zadaszenia (o wymiarach 20 × 8 m) w szczytowej części obory na magazyn, w którym przechowuje najpotrzebniejsze środki do produkcji, czy część parku maszynowego.
– Obora jest oddalona od głównego siedliska o ok. 250 m i mam pod ręką wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Pod dachem przechowywany jest też wóz asenizacyjny o pojemności 18 m3 – dodaje Gołębiewski. W przyszłości planuje budowę betonowych silosów na kiszonki. Celem jest też poprawa wydajności mlecznej krów.
Przyjazna praca z trzema robotami
– Oborę dla łącznie ponad 70 krów obsługują tylko dwie osoby, na co pozwala pełna automatyzacja – zaznacza prof. Piotr Wójcik z Instytutu Zootechniki PIB w Balicach, członek komisji konkursu "Obora na medal".
Jak zauważa ekspert, w oborze wykorzystywany jest system robotów obejmujący jeden robot udojowy, robot do podgarniania paszy na stole paszowym oraz kolejny do czyszczenia posadzki rusztowej. Ponadto hodowcy mają do dyspozycji zaawansowany system zarządzania stadem, który umożliwia monitoring i kierowanie produkcją nawet poza budynkiem.
W efekcie tego prezentowana obora staje się bardziej przyjazna i efektywnie zarządzana przy akceptowalnych kosztach inwestycyjnych.