- ile wynoszą aktualne kursy rzepaku na Matifie?
- jak zapasy rzepaku wpływają na rynek bieżący?
- ile musiałby kosztować rzepak żeby zgromadzone zapasy się uruchomiły?
- a jakie są szanse na takie wzrosty cen?
- ile może kosztować rzepak w żniwa?
- jak jest obecnie wyceniana pszenica na Matifie?
- jakie są relacje cen krajowych do notowań giełdowych?
- dlaczego ceny obecnie rosną?
- co działać może pro wzrostowo na ceny zbóż?
- a jakie są realne kierunki cen zbóż w żniwa?
- jaki jest kurs złotego?
- jak złotówka może wpływać na ceny w żniwa i zaraz po?
Rzepakowe odliczanie zaskakuje
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:Aktualne wzrosty notowań rzepaku na Matifie dla niektórych są sporym zaskoczeniem. Wydaje się, że najbardziej jednak zaskakują przetwórców, którzy co prawda bardzo dużo już widzieli, ale takich zapasów krajowych nie mieli okazji oglądać jeszcze nigdy dotychczas. Zaskakujące dla przetwórców, poza samymi wzrostami cen, przy przecież suto zastawionym rzepakowym stole jest jeszcze jedno.
|
A mianowicie to, że w gruncie rzeczy wszyscy zgadzają sią z liczbami, bo: –
Co Pan będzie dyskutował? Zebrano tyle, przywieziono tyle, przerobiono tyle, a reszta wynosząca ok. 1 mln t gdzie jest? Ktoś na tym towarze siedzi –
zdają się, mówić aktywni uczestnicy rynku. I w gruncie rzeczy mają rację.
Tyle że, podobnie jak w futbolu nazwiska na boisku nie grają, tylko decyduje aktualna dyspozycja wszystkich graczy i pomysł na rozegranie całej partii. Tak samo jest na rzepakowym rynku, pomimo sporych zapasów i komfortowej sytuacji w zaopatrzeniu, strażnikiem jeszcze większych dyskontów do Matifu, przecież dziś na tzw. „niemieckich warunkach”
jest to minus 30 €/t, jest fizyczna podaż surowca. Pomimo tak nadmiernych zapasów sprzedaż odbywa się spokojnie, a największe partie zgromadzone głównie w magazynach średnich i mniejszych firm skupowych wciąż czekają chyba na cud. Uważa się powszechnie, że tym cudem musiałyby być ceny powyżej 3 tys. zł/t, to ponad połowę więcej niż obecnie, więc szanse są marne.
Marne dlatego, że nawet obecne ceny i Matif są w aspekcie takich nadwyżkowych bilansów zaskakująco wysokie. Ale jeśli rozmawiamy o cudach, to przecież by się one tak nie nazywały, gdyby były codziennym zjawiskiem. Największe zamieszanie w głowach wszystkich rzepakowców zrobiły jednak właśnie niecodzienne wzrosty Matifu, nawet powyżej 1000 €/t. Gdyby dziś rzepak skoczył choćby do połowy tej wartości, a złotówka przed wyborami spadła do 4,80 zł/euro, to mielibyśmy może nie 3, ale blisko 2,5 tys. zł/t. A wtedy rzepakowe odliczanie nie byłoby już tak bolesne zarówno dla rolników, jak i właścicieli drogo kupionego ubiegłorocznego rzepaku. Ale to są tylko właśnie takie rzepakowe odliczania, a szanse na tak duże wzrosty połączone czasowo z tak słabą walutą są raczej minimalne. Raczej musimy pogodzić się z perspektywą cen poniżej 2 tys. zł/t.
Pszenica jedzie do portów, w kraju mniej
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Place portowych parkingów są rozgrzane nie tylko przez upały, ale także przez ciągły ruch dużej ilości tirów stale przywożących zboże na eksport. A ten będzie zapewne rekordowy, a gdybyśmy nie stracili pierwszych miesięcy po żniwach, to okazałoby się, że może i nowego portu nam nie trzeba. wystarczyło sprzedawać na bieżąco. To oczywiście kamyczek do ogródka, tych co sprzedawać mogli, tylko chcieli drożej, no ale je jeźdźmy po tych, którzy i tak co rano patrząc do lustra sami sobie robią wyrzuty i żeby najzwyczajniej w świecie nie zwariować, szukają różnych wytłumaczeń.
Sam wielokrotnie byłem w takiej sytuacji, że musiałem jako handlowiec tu i teraz podejmować sytuacje o sprzedaży, lub powstrzymaniu się od niej i wiem jakie to jest trudne i jak mocno się potem, człowiek widząc już wszystkie konsekwencje tym gryzie. Teraz warto się przyglądnąć, czy obecne odbicie cen ma charakter krótkotrwałym, czy będzie to kontynuowany trend. Bilanse USDA mają zwykle opóźnienie, bo tezy je wspierające są przygotowywane odpowiednio wcześniej, więc możemy liczyć, że w lipcowym raporcie wystąpią korekty szacunków, odzwierciedlające straty suszowe. To mechanizm mogący zadziałać pro podwyżkowo na giełdy.
Na wzrosty cen krajowych obecnie wpływ wywiera mniejsza podaż, a przecież firmy, zwłaszcza te paszowe liczyły na szeroka dostępność towaru, który jak nie kupią dziś, to za tydzień. Młynarze teraz tez już nie są tak bardzo pewne dobrej jakości zboża z nowych zbiorów i tym samym ceny na krajowym podwórku wzrosły nawet bardziej, niżby na to wskazywał ruch cen na eksport.
Jest to jednak spowodowane sporym zapasem średnich cen w kraju w stosunku do Matifu, bo zaczęliśmy już średnio dochodzić do 20% niższych cen w kraju jak na Matifie. Zapas spory więc i dzielić się z rynkiem było czym. tak działa mniejsza okresowa podaż, ale w żniwa?
jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić kolejnego zatrzymania sprzedaży i choć rolnicy na potęgę budują magazyny, to i tak jakaś podaż nastąpi i samo to sprowadzić może na nas obniżki. Dlatego dobrze, że obecnie ceny rosną, będzie z czego opuszczać, żeby nas żniwne zanadto nie zszokowały.
Złoty może poratować
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Złotówka jeszcze bardziej się umacnia, a dziś rano do dolara ma już naprawdę blisko do 4 zł, bo od rana kursy mamy 4,6–4,7 zł/USD. Mocny złoty obecnie ustawia nas w sytuacji trudniejszej dla cen krajowych (choćby rzepaku), ale i trudniejszej w eksporcie.
Z tych wartości wypływa jednak nadzieja, i to nadzieja na podwyżki cen, bo rosnące prawdopodobieństwo osłabienia kursów narodowej waluty daje nam jednocześnie perspektywę wzrostu cen zbóż i rzepaku w przyszłości. A historia uczy, że przed wyborami, w całym tym publicznym obrzucaniu się zgniłymi pomidorami przez konkurujących o głosy polityków, kurs złotego raczej spadać będzie.
Juliusz Urban
Komentarz z poprzedniego tygodnia przeczytasz tutaj!