Nie jest łatwo oszacować ile rzepaku pozostaje jeszcze na wolnym rynku i czy rzeczywiście ten rynek jest naprawdę wolny. W poprzednich latach ilości rzepaku pozostającego na nowe zbiory były wyliczane na ok. 200–300 tys. t, jak pojawiała się ilość dochodząca do 500 tys. to była już alarmująca dla rynku informacja, która wieściła przetwórcom bardzo spokojny start, a rolnikom gorsze ceny i brak promocji wynikających z wcześniejszych dostaw.
Dużo rzepaku, ale unieruchomiony
Tak się dzieje już dziś, gdy ceny skupu rzepaku ze starych zbiorów są u niektórych przetwórców wyższe od cen rzepaku starego. Wszystko to z powodu zapasów, które obecni na V Ogólnopolskiej Giełdzie Rzepaczano–Zbożowej przetwórcy te pozostające na nadchodzący sezon określili na 800 tys. t do nawet 1 mln t.
Według nich rzepak znajduje się zarówno w gospodarstwach, jak i firmach handlowych i to szczególnie te mniejsze firmy zajmujące się skupem popadły w spore kłopoty. Bo zmagazynowany przez handlowców rzepak jest często kupiony po 3000 zł/t i obecna jego sprzedaż automatycznie powodowałaby ogromną stratę, tym większą im większa jest składowana partia starego surowca.
Dlatego handlowcy rzepak wciąż trzymają i cóż tu ukrywać liczą na jakiś cud, który ich poratuje. Choć jeśli obecnie skalkulować wszystkie koszty to ten rzepak musiałby być sprzedany sporo powyżej 3000 zł/t, ale twierdzą, że nie mają wyjścia, bo automatycznie położyliby swoje firmy.