- Jakie są alternatywy dla kastracji chirurgicznej?
- Jakie są zalety immunokastracji?
- Dlaczego Niemcy zmieniają przepisy dotyczące kastracji?
Pierwotnie zakaz kastracji prosiąt bez zastosowania znieczulenia miał wejść w życie z początkiem 2019 roku. Niemieccy hodowcy nie byli jednak na niego gotowi i odroczono go o dwa lata. W najbliższej przyszłości planowane są w tym kraju liczne nowe przepisy poprawiające dobrostan świń, gdyż konsumenci coraz gorzej postrzegają intensywny chów trzody chlewnej. Dlatego władze robią wszystko, aby poprawić wizerunek produkcji zwierzęcej oraz warunki utrzymania. Wielu rolników zastanawia się więc, czy chów nadal ma sens, czy też lepiej się z niego wycofywać, bo to dopiero początek inwestycji, które będą musieli ponieść, aby sprostać rosnącym wymogom dobrostanu. Ze względu na wyśrubowane normy już teraz coraz więcej gospodarzy likwiduje stada. Należy się spodziewać, że w przyszłości w Niemczech będzie coraz mniej chlewni. Obawa jest też taka, że rolnicy zamiast kastrować świnie u siebie, mogą przestawić się na cykl otwarty i kupować wykastrowane prosięta przywożone z zagranicy.
Kolejny przepis wymagający inwestycji może dobić gałąź produkcji zwierzęcej
Nie wiadomo, czy naszych rolników będą czekały podobne zakazy. W sytuacji gdy producenci trzody chlewnej odczuwają skutki afrykańskiego pomoru świń, bardzo niskich cen żywca i rosnących cen surowców paszowych, kolejne przepisy wymagające inwestycji mogłyby całkowicie dobić tę gałąź produkcji zwierzęcej. Unia Europejska nie narzuca członkom Wspólnoty prawnego obowiązku przeprowadzania kastracji w znieczuleniu. Te wymagania zawarte są w Deklaracji Brukselskiej, która była podpisywana dobrowolnie przez niektóre kraje Unii Europejskiej. Polska jej nie podpisała, a nasze prawo przewiduje, że w pełnym znieczuleniu należy przeprowadzać kastrację u prosiąt powyżej 7. dnia życia.
Kastracja chirurgiczna jest najpowszechniejszą metodą pozbycia się knurzego zapachu mięsa i agresji u knurów, niesie jednak ze sobą ryzyko różnych powikłań, które przyczyniają się do zahamowania tempa wzrostu oraz wystąpienia infekcji.
Jest także zabiegiem stresującym i bolesnym dla zwierząt, wpływającym negatywnie na ich dobrostan. To, z jakimi skutkami kastracji będziemy mieli do czynienia, zależy przede wszystkim od terminu przeprowadzania zabiegu. Najczęściej wykonuje się go w pierwszych dniach życia prosiąt, bez stosowania środków znieczulających.
Obecnie nie ma idealnego rozwiązania dla kastracji prosiąt w znieczuleniu. Można tuczyć świnie bez kastracji, co kosztuje rolników mniej wysiłku i dodatkowej pracy, ale zbyt na takie zwierzęta jest mocno ograniczony, a poza tym trzeba się liczyć z niższą ceną płaconą za takie tuczniki. Zwierzęta niewykastrowane są też agresywniejsze, co zwiększa zagrożenie dla nich samych, jak i dla obsługi.
Trzeba również liczyć się z niższą wybojowością, gdyż zwierzęta mają pozostawione jądra, które w rzeźni traktowane są jako odpad.
Przemysł przetwórczy nie zawsze może wykorzystywać poszczególne elementy tuszy takich knurów w taki sam sposób jak kastrowanych ze względu na zmianę ich właściwości. Z uwagi na możliwość wystąpienia zapachu knura mięso może zostać uznane za niezdatne do spożycia przez ludzi i odrzucone w rzeźni. Niewykastrowane świnie tuczy się jednak do niższej masy ubojowej, co mogłoby być pewnym rozwiązaniem, gdyż rotacja w gospodarstwach byłaby większa, a rynek szybciej wchłaniałby nadwyżki.
Jakie są alternatywy dla kastracji chirurgicznej?
Alternatywą dla kastracji chirurgicznej może być immunokastracja, która polega na podawaniu knurkom specjalnego preparatu w identyczny sposób jak podaje się szczepionki przeciwko chorobom zakaźnym. Szczepienia prowadzą do okresowego ograniczenia pracy jąder u knurów, przez co substancje odpowiedzialne za nieprzyjemny zapach mięsa oraz niepożądane zachowania są u tuczników praktycznie wyeliminowane. Immunokastracja pozwala też wykorzystać potencjał knurków do szybkiego tempa wzrostu i lepszego wykorzystania paszy. Wyniki odchowu uzyskiwane po kastracji za pomocą szczepienia są podobne jak przy tuczu knurków.
Wśród zalet tej metody wymienia się też niższy poziom stresu, zwłaszcza w porównaniu z tym powodowanym kastracją na porodówce, brak negatywnego wpływu na mięso i bardzo niskie ryzyko zapachu knurzego. Jednocześnie może to być najbardziej opłacalna ekonomicznie metoda, pod warunkiem że ubojnie nie będą obniżały ceny za zaszczepione tuczniki. Okazuje się bowiem, że zakłady mięsne różnie oceniają taki surowiec.
Clemens Tönnies, współwłaściciel największej ubojni trzody chlewnej w Niemczech, uważa, że każdy rolnik musi znaleźć dla siebie odpowiednie rozwiązanie i mieć swobodę w podejmowaniu decyzji, ale jednak jest nieco sceptyczny w stosunku do immunokastracji i najbardziej byłby za znieczuleniem miejscowym.
Twierdzi, że jego ubojnia nie preferuje tuczników poddanych szczepieniu, ale też nie będzie ich dyskryminować i będzie takie sztuki skupować od rolników. – Kluczowe jest, aby konsument nadal otrzymywał wysoką jakość wieprzowiny. Żadne mięso o wyczuwalnym zapachu knura nie może trafić na rynek, gdyż nie znajdzie akceptacji u odbiorców – mówi Clemens Tönnies.
Zalety i wady immunokastracji
Zwierzęta poddane immunokastracji są szczepione preparatem Improvac dwa razy. Pierwsze szczepienie przeprowadza się pomiędzy 8. a 11.–12. tygodniem życia, a drugie nie później niż 4 tygodnie przed ubojem. Termin drugiego szczepienia jest ważny. Im bliżej uboju zaszczepimy tuczniki, tym dłużej zachowują się one jak pełnowartościowy samiec, a to wpływa na uzyskiwane lepsze wyniki tuczu. Niższe jest pobranie paszy na kilogram przyrostu i wyższa mięsność. Jeśli wykonamy zabieg 6–7 tygodni przed ubojem, wówczas nastąpi wcześniejsza kastracja.
W przypadku złego podania szczepionki musimy liczyć się z konfiskatą tuszy w ubojni. Ponadto istnieje potencjalne ryzyko samowstrzyknięcia preparatu przez osobę wykonującą zabieg, dlatego ważne jest zachowanie szczególnej ostrożności.
Niemniej do zalet immunokastracji można z pewnością zaliczyć zmniejszone upadki na porodówce i mniej problemów w odchowie prosiąt. Trudno jednak ocenić, jak taką metodę zaakceptują konsumenci, którzy mogą się obawiać, że jest to forma leczenia hormonalnego i z tego powodu postrzegać takie mięso jako gorszej jakości. Może się okazać, że najbardziej przyjazny dla zwierząt zabieg, preferowany też przez organizacje zajmujące się dobrostanem zwierząt, nie będzie z takim entuzjazmem akceptowany przez przemysł mięsny i konsumentów. Toczy się też dyskusja w Unii Europejskiej, czy Improvac powinien pozostać dopuszczony w rolnictwie ekologicznym.
- Urządzenie do znieczulenia wziewnego prosiąt podczas zabiegu kastracji
Kastracja ze znieczuleniem jest kosztowna i czasochłonna
Kolejnym rozwiązaniem jest zabieg chirurgiczny w znieczuleniu wziewnym (izofluran) z jednoczesnym podawaniem leków przeciwbólowych. Izofluran to środek stosowany do znieczulenia i ma silne działanie usypiające. Ten sposób kastracji jest czasochłonny i kosztowny, gdyż do wykonania zabiegu potrzebny jest lekarz weterynarii. Istnieje możliwość, aby rolnik odbył specjalny kurs i uzyskał certyfikat dopuszczający do samodzielnego przeprowadzania zabiegu w znieczuleniu wziewnym izofluranem. Podczas szkolenia szczególny nacisk kładzie się na obserwację zwierząt i rozpoznawanie bólu, aby uniknąć cierpienia świń. Rolnicy muszą wykastrować co najmniej 200 knurków w znieczuleniu wziewnym pod nadzorem lekarza weterynarii.
Do wykonywania takiej kastracji potrzebne są też specjalne urządzenia, które w Niemczech kosztują od 8500 do 9500 euro. Znieczulenie wziewne jest, zdaniem specjalistów, jednak tańsze niż postulowane przez rolników znieczulenie iniekcyjne, zwłaszcza jeśli rolnik posiada uprawnienia do jego wykonania. W porównaniu ze znieczuleniem iniekcyjnym wiąże się też z krótszą fazą wybudzania prosiąt.
Głównie krytykowane jest ze względu na bezpieczeństwo użytkownika. Niemieccy rolnicy obawiają się, że w przypadku niewłaściwego podawania izofluran może być niebezpieczny dla ich zdrowia, ale według ekspertów jest to raczej mało prawdopodobne. Jeśli chodzi o zabieg chirurgiczny w znieczuleniu miejscowym, istnieją duże wątpliwości prawne dotyczące takiej metody kastracji przeprowadzanej przez rolników i dlatego obecnie nie jest ona dozwolona w Niemczech. Zdaniem władz nie daje bowiem gwarancji wyeliminowania bólu, co jest wymagane przez prawo.
Uważa się też, że powoduje dużo większy stres u zwierząt i nie ma dopuszczonego odpowiedniego leku do takiego znieczulenia prosiąt. Trudno jest sprawdzić, czy znieczulenie miejscowe zostało prawidłowo podane. W związku z tym stosowanie znieczulenia miejscowego nie jest obecnie alternatywą ani realnym rozwiązaniem na najbliższą przyszłość. Tej metodzie kastracji sprzeciwiają się także przedstawiciele obrońców praw zwierząt. Aby rolnik mógł stosować znieczulenie miejscowe, najpierw należałoby więc zmienić ustawę o dobrostanie zwierząt.
Przewodniczący Federalnego Stowarzyszenia Weterynaryjnego prof. Karl-Heinz Waldmann uważa, że szczepienie jest dobrym rozwiązaniem i najbardziej poleca właśnie tę metodę immunokastracji. Natomiast Joachim Rukwied, prezes Niemieckiego Związku Rolników, twierdzi, że potrzebne są wszystkie cztery rozwiązania, w tym znieczulenie miejscowe, zwłaszcza w przypadku mniejszych gospodarstw.
Knurki genetycznie zmodyfikowane nie wymagają kastracji
W Instytucie Genetyki Zwierząt Gospodarskich należącym do Instytutu im. Friedricha Loefflera (FLI) w Niemczech świnie zostały zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, że pomimo męskiego zestawu chromosomów rozwijają się u nich żeńskie cechy płciowe. Może to stanowić przyszłą alternatywę dla kastracji prosiąt, która ma na celu zapobieganie nieprzyjemnemu zapachowi mięsa niekastrowanych tuczników. Naukowcy usunęli z genomu część genów na chromosomie Y, czyli na męskim chromosomie płciowym. – Zmodyfikowane zwierzęta nadal mają chromosomy X i Y, co znaczy, że są genetycznie płci męskiej, ale zewnętrznie nie można ich odróżnić od samic – wyjaśnia dr Björn Petersen z Instytutu Genetyki Zwierząt Gospodarskich. Nie są całkowicie identyczne z loszkami – mają po prostu znacznie mniejsze narządy płciowe i są bezpłodne. Z pewnością nie da się wyników tych badań przenieść w najbliższej przyszłości do produkcji trzody chlewnej, ale wskazują one pewien możliwy kierunek.
Dominika StancelewskaZdjęcie: Agrarheute