r e k l a m a
Partnerzy portalu
Hodowla gęsi w miejsce produkcji świń? Zbyt jest nieograniczony
30.10.2019autor:
Wiele gospodarstw rolnych, głównie na wschodzie Polski myśli o zaprzestaniu produkcji świń ze względu na wirus ASF. Minister rolnictwa sugeruje, że rolnicy mogą przebranżowić się np. na hodowlę gęsie. Zwłaszcza, że zapotrzebowanie na gęsinę jest duże.
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski stwierdził między innymi, że przywracanie produkcji trzody chlewnej jest trudne ze względu na niską opłacalność tej działalności oraz rozprzestrzeniający się wirus afrykańskiego pomoru świń. W związku z tym mniejsi hodowcy powinni rozważyć możliwość przebranżowienia.
r e k l a m a
– Szanujemy decyzje rolników, ale tych, którzy utrzymywali niewielką liczbę świń, niebędącą głównym źródłem dochodu staramy się zachęcić do ewentualnego przestawienia na inny typ produkcji. Nie ma tutaj cudownych recept, ale jest na przykład znakomicie rozwijająca się w Polsce hodowla gęsi i nie mam na myśli potężnych ferm. Na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Kujawach, była tradycja utrzymywania przydomowych stad do 50, 100, czy 200 sztuk. Zbyt na gęsinę jest nieograniczony, gdyż każdą ilość możemy wyeksportować do Niemiec. Także wszystkie dobre polskie restauracje przez cały rok mają gęsinę w swoim menu, więc może na tę produkcję trzeba się przestawiać – powiedział Jan Krzysztof Ardanowski.
Nieprzychylni ekolodzy
Największym problemem, który zaczyna przerastać Europę, jest obecnie afrykański pomór świń. Minister rolnictwa wspomniał o trudnościach z odstrzałem dzików w strefach ASF.
– Nie jest żadną tajemnicą, że mamy problem z odstrzałem dzików ze względu na opór myśliwych i nie wiem z czego wynikające działania organizacji ekologicznych. Przecież nie chcemy wybić dzików w całej Polsce. Histeria, jaka miała miejsce wiosną po zapowiedzi masowych odstrzałów była absolutnie niepotrzebna. Tempo przyrostu tych zwierząt jest takie, że jeśli choroba ustanie, to one się rozmnożą najpóźniej w ciągu 2 lat i wszystko wróci do stanu wyjściowego. Natomiast bez redukcji dzików nie da się powstrzymać afrykańskiego pomoru świń. Na terenach zapowietrzonych chcemy utworzyć pas, żeby choroba nie przeniosła się dalej na zachód – podkreślał minister rolnictwa.
Jego zdaniem, w Niemczech organizacje ekologiczne chwalą rząd i myśliwych za organizację odstrzału, a te same organizacje w Polsce twierdzą, że są to nieetyczne zachowania. Myśliwi z kolei uważają, że będą działać na własną szkodę, bo jak wybiją dziki, to nie będą mieli na co polować. Szef resortu dodał, że niechęci do polowań w Polsce nie można złamać ustawą.
– Najbliższy czas będzie spokojniejszy pod względem ognisk, ale nie można popełnić błędu z zeszłego roku. Za chwilę kukurydza zejdzie z pól, jest przyspieszenie wegetacji o około 3 tygodnie i lepszego momentu na odstrzał niż puste pola nie będzie. Myśliwi muszą jednak chcieć w tym pomóc, bo nie ma możliwości wykorzystania wojska, straży granicznej czy policji, gdyż te formacje nie do tego są powołane. One mogą te działania jedynie wesprzeć. Mam wsparcie ministra Błaszczaka na pomoc wojsk terytorialnych do przeczesywania lasów, do zabezpieczania terenu, ale odstrzału muszą dokonywać myśliwi – powiedział Jan Krzysztof Ardanowski.
Modernizacje dzięki funduszom
W spotkaniu w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, oprócz ministra rolnictwa, starosty wysokomazowieckiego i wojewody podlaskiego, uczestniczył także Krzysztof Jaroma, producent trzody chlewnej z miejscowości Nowe Stojło w gminie Suchowola. Gospodarz opowiedział o tym, jak środki unijne wpłynęły na rozwój jego gospodarstwa.
– Produkcję trzody chlewnej rozpoczęliśmy w 2000 roku, a przygodę z funduszami unijnymi 3 lata później od programu SAPARD. Korzystanie z tego typu funduszy było nowością i początki były trudne, ale otrzymane środki były bodźcem do dalszego rozwoju w kierunku produkcji świń. Skorzystaliśmy z Sektorowego Programu Operacyjnego (SPO). Później jeszcze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Dostaliśmy dofinansowanie ze środków na różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej. Początkowo ubiegałem się o wsparcie jako młody rolnik, korzystając z 60% dofinasowania. Gdy przestałem być już młodym rolnikiem, uzyskałem wsparcie w wysokości 50% inwestycji, co także jest bardzo znacznym zastrzykiem finansowym dla gospodarstwa – opowiadał Krzysztof Jaroma.
Rolnik stwierdził, iż dzięki funduszom unijnym udało się mu praktycznie całkowicie zmodernizować gospodarstwo, przeistaczając je w typowo jednokierunkowe, nastawione na produkcję trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Fundusze pozwoliły całkowicie odnowić park maszynowy, wybudować nową chlewnię i unowocześnić dwa inne budynki inwentarskie. Dużym hamulcem w rozwoju gospodarstwa było pojawienie się w 2014 roku w województwie podlaskim afrykańskiego pomoru świń.
– ASF najbardziej podciął skrzydła rolnikom. Pomimo wszystko pozostaliśmy przy produkcji trzody chlewnej i dalej ją rozwijamy mając nadzieję, że nasz syn przejmie gospodarstwo i będzie to kontynuował – powiedział gospodarz.
Krzysztof Jaroma posiada gospodarstwo o powierzchni ponad 60 ha. Cały areał przeznaczony jest pod zasiew zbóż. Zebrane ziarno w 85% zabezpiecza zapotrzebowanie na zboże paszowe dla zwierząt. Roczna sprzedaż tuczników wynosi około 1700 sztuk. Pogłowie macior to 90 loch rasy pbz x wbp. Krycie w większości odbywa się za pomocą inseminacji. Loszki na remont stada pochodzą z własnej hodowli.
– Ze względu na ASF, chcąc uniknąć ewentualnego zagrożenia, sami produkujemy żeński materiał hodowlany. W tym celu używamy nasienia knurów rasy wbp lub pbz, natomiast do krycia towarowego nasienia knurów duroc, duroc x pietrain oraz pietrain – uzupełnił Krzysztof Jaroma.
- Od lewej: Krzysztof Jaroma, Bogdan Zieliński – starosta wysokomazowiecki, Jan Krzysztof Ardanowski i Bohdan Paszkowski – wojewoda podlaski
Józef Nuckowski
Zdjecie główne: Pixabay
Zdjęcie w tekście: Józef Nuckowski
Zdjecie główne: Pixabay
Zdjęcie w tekście: Józef Nuckowski
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a