- O które obostrzenia dotyczące bioasekuracji rolnicy mają największe pretensje ?
- O co postuluje stowarzyszenie "Wieprzowina polska" ?
- Dlaczego w walce z ASF nadal mamy do czynienia z małym zaangażowaniem kół łowieckich ?
Wzmocnione środki bezpieczeństwa biologicznego w gospodarstwach utrzymujących świnie w strefach ASF weszły w życie wraz z nowym rozporządzeniem Komisji Europejskiej 21 kwietnia 2021 roku, jednak póki co nie ma krajowych wytycznych odnośnie do ich stosowania. W ministerstwie rolnictwa trwają prace nad implementacją tych przepisów do prawa krajowego. W związku z tym Inspekcja Weterynaryjna przekonuje, że przepisy nie będą egzekwowane do końca października 2021 roku.
Jak podkreślała podczas konferencji w Śmiglu Katarzyna Wawrzak z Biura Zdrowia i Ochrony Zwierząt z Głównego Inspektoratu Weterynarii, nowe przepisy unijne ustanawiające szczególne środki zwalczania afrykańskiego pomoru świń tak naprawdę obowiązują, a Inspekcja bierze na siebie ewentualne konsekwencje odroczenia na pewien czas wymogu ich egzekwowania.
– Jeszcze w marcu dopracowywany był ostateczny kształt unijnego rozporządzenia i zapisów, jakie się w nim znajdą, więc nie mieliśmy szansy przygotować rolników do wymogów, które weszły w życie 21 kwietnia. Ponieważ w listopadzie odbędzie się kontrola Komisji Europejskiej pod kątem zwalczania ASF w naszym kraju, podjęto decyzję, aby dać rolnikom czas na dostosowanie się do nowych wymagań do końca października bieżącego roku. Przede wszystkim chcieliśmy, by obrót zwierzętami wciąż funkcjonował normalnie, gdyż nowe zasady mogłyby utrudnić przemieszczanie świń pomiędzy strefami – wyjaśniała Katarzyna Wawrzak.
Przestrzeganie zwiększonych zasad bioasekuracji jest dużym obciążeniem dla rolników
Nowe przepisy dotyczą rolników, którzy produkują świnie w strefach ASF i przemieszczają je poza te obszary. Nie obowiązują jedynie gospodarstw, które nie wprowadzają świń na rynek, czyli utrzymują je na użytek własny, lub gdy świnie są przemieszczane w obrębie tego samego obszaru objętego ograniczeniami, z wyjątkiem zwierząt kierowanych do rzeźni. Nowe wymagania dotyczą też ogrodzenia gospodarstw oraz posiadania planu zabezpieczenia biologicznego. Nowością jest również to, że rolnicy będą musieli podzielić gospodarstwa na strefą czystą, czyli budynki, w których przebywają świnie i przechowywana jest pasza, oraz na strefę brudną, obejmującą podwórko, garaże, magazyny, część socjalną.
Ponieważ sytuacja związana z afrykańskim pomorem świń w zachodniej oraz centralnej Polsce pogarsza się w ostatnim czasie, Stowarzyszenie "Wieprzowina polska" zrzeszające rolników z powiatów kościańskiego, leszczyńskiego i wolsztyńskiego, a także firma Agrego specjalizująca się w doradztwie oraz dostarczaniu rolnikom oprogramowania do zarządzania gospodarstwem zorganizowały 23 czerwca w Śmiglu konferencję, aby przybliżyć rolnikom nowe wymogi i przedstawić służbom trudności, z jakimi się borykają na co dzień w strefach ASF. Na spotkanie przybyli nie tylko producenci świń z Wielkopolski, ale także z województw kujawsko-pomorskiego, lubuskiego oraz łódzkiego.
Przestrzeganie zwiększonych zasad bioasekuracji jest dużym obciążeniem dla rolników, ale zdaniem przedstawicieli Inspekcji Weterynaryjnej pozwoli ochronić stada przed konsekwencjami wybuchu ognisk. Wszyscy producenci świń, którzy znaleźli się w strefach ASF po wystąpieniu ogniska, wiedzą, jak dużym problemem jest sprzedaż zwierząt i konieczność pobierania próbek krwi do badań przed każdą wysyłką do rzeźni. Niejednokrotnie wyniki przychodziły po siedmiodniowym terminie ważności i tuczniki dalej pozostawały w gospodarstwach.
– Aby móc przemieszczać świnie, gospodarstwa muszą być poddawane regularnym kontrolom. W obszarach I (strefa niebieska) i II (strefa różowa) co najmniej 2 razy w roku w odstępach 4 miesięcy, a w obszarze III (strefa czerwona) raz na 3 miesiące, chyba że w wyniku wcześniej przeprowadzonych kontroli nie stwierdzono żadnych uchybień, wówczas mogą być rzadziej, czyli tak jak w obszarach I i II. Istotne jest, aby zgłaszać padnięcia świń, ponieważ istnieje obowiązek monitoringu biernego. Jeżeli w tygodniu padną co najmniej dwie świnie powyżej 60. dnia życia, konieczne jest pobranie próbek do badań w ramach takiego monitoringu. Starsze zwierzęta są bardziej podatne na zachorowanie na afrykański pomór świń, stąd większe wyczulenie na takie sztuki. Jeżeli w gospodarstwie nie padły tak duże świnie, próbki są pobierane od wszystkich padłych sztuk po odsadzeniu i co najmniej w okresie 15 dni poprzedzających przemieszczenie – wyjaśniała Katarzyna Wawrzak.
- Producenci trzody chlewnej obawiają się nie tylko nowych wymogów bioasekuracji, ale przede wszystkim szerzenia się wirusa w populacji dzików, co może skutkować kolejnymi ogniskami ASF w stadach świń
- – Główny Inspektorat Weterynarii przygotuje wytyczne, które ułatwią rolnikom sporządzenie wymaganego planu zabezpieczenia biologicznego – przekonywała Katarzyna Wawrzak
Należy ustanowić czyste i brudne strefy dal pracowników
Świnie z obszaru III, czyli strefy czerwonej, mogą być przemieszczone do ubojni lub do gospodarstwa na obszarze II (strefy różowej), jeśli wystąpią problemy z zapewnieniem dobrostanu (przegęszczenie) lub brakuje możliwości ubojowych w rzeźni na tym obszarze. Świnie przemieszczone z obszarów II i III do innych gospodarstw muszą przebywać w gospodarstwie pochodzenia co najmniej 30 dni lub od urodzenia i w tym czasie nie wolno wprowadzać do niego zwierząt z obszarów II i III.
– Nowe wymagania w zakresie bioasekuracji obowiązują, jeżeli świnie są wysyłane poza strefy lub mięso oraz produkty ze stref I i II miałyby być dopuszczone do obrotu na terenie Unii Europejskiej, a jeśli chodzi o obszar III – na rynku krajowym. Jeśli nie spełni ono tych wymagań, musi zostać rozdystrybuowane w ramach strefy – twierdziła Katarzyna Wawrzak.
Wiele wymogów wprowadzanych nowym rozporządzeniem już obowiązuje w naszym kraju. Wśród zapisów pojawia się konieczność ogrodzenia co najmniej budynków z trzodą chlewną i miejsc utrzymywania paszy oraz ściółki. Ponadto wymagany jest plan bioasekuracji obejmujący ustanowienie czystych i brudnych stref dla pracowników (przebieralnie, prysznice, jadalnie) oraz rozwiązań logistycznych dotyczących wprowadzania nowych świń. Oprócz opisu procedur dotyczących czyszczenia i dezynfekcji obiektów, pojazdów, wyposażenia i higieny personelu, musi on zawierać opis postępowania z żywnością dla obsługi chlewni oraz zakaz utrzymywania świń przez pracowników, a także program zwiększania świadomości obsługi.
W planie muszą znajdować się również procedury zapewniające uniknięcie kontaktu świń z produktami ubocznymi pochodzenia zwierzęcego oraz instrukcje egzekwowania wymogów podczas prac budowlanych, modernizacyjnych oraz wszelkiego rodzaju napraw. Powinien być wykonany również audyt wewnętrzny lub samoocena egzekwowania środków bioasekuracji. Przedstawicielka Głównego Inspektoratu Weterynarii zapowiedziała, że zostaną przygotowane wytyczne, które mają ułatwić rolnikom stworzenie wymaganego planu zabezpieczenia biologicznego.
- Rolników zgromadzonych na sali najbardziej bulwersowało nierzetelne podejście do kwestii zapobiegania przemieszczaniu się dzików na nowe tereny, zamykania przejść dla zwierząt, a przede wszystkim podawanie, ich zdaniem, nieprawdziwych danych na temat liczebności dzików
Na spotkaniu zabrakło przedstawiciela PZŁ
– To, co osiągnęliśmy po wybuchu ogniska na naszym terenie, udało się dzięki współpracy pomiędzy hodowcami a Inspekcją Weterynaryjną. Na obszarze zapowietrzonym i zagrożonym było utrzymywanych około 28 tys. świń w niespełna 160 gospodarstwach. Do czasu zniesienia tych dwóch obszarów pobraliśmy 8 tys. próbek krwi, a do momentu zniesienia dawnej strefy niebieskiej po około 5 miesiącach od wystąpienia ogniska wykonaliśmy 900 godzin kontroli bioasekuracyjnych w gospodarstwach – wyliczała dr n. wet. Katarzyna Szulańczyk, powiatowa lekarz weterynarii w Kościanie.
Jej zdaniem ognisko afrykańskiego pomoru świń to trudna sytuacja nie tylko dla rolników, ale także dla weterynarii, gdyż wymaga ogromu pracy.
– Zdajemy sobie sprawę, że zostały na państwa nałożone kolejne wymagania bioasekuracji, ale musimy się z tym uporać wspólnie. Nie podchodźcie do tego tak, że Inspekcja tylko przyjedzie i ukarze. Jesteśmy również po to, by pomagać i udzielać rad. Pod warunkiem że nie jesteśmy od razu atakowani – mówiła Katarzyna Szulańczyk.
Emocje wśród rolników zgromadzonych na sali były ogromne. I trudno się dziwić, gdyż od lat słyszą podczas takich spotkań podobne informacje. Liczyli na to, że po tak długim czasie obecności afrykańskiego pomoru świń w naszym kraju służby będą miały wypracowane rozwiązania i przedstawią konkretny plan działania zapobiegający dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Producenci trzody chlewnej żalili się, że wymaga się przede wszystkim od nich przestrzegania coraz to nowszych i bardziej restrykcyjnych wymogów, a państwo niewiele robi. Głównie mieli pretensje o złą gospodarkę łowiecką i niewystarczające przeszukiwanie lasów i pól pod kątem padłych dzików. Jednak na sali, pomimo wystosowanego zaproszenia, zabrakło przedstawiciela Polskiego Związku Łowieckiego, do którego mogliby skierować swoje pytania.
– Nie mamy nic przeciwko bioasekuracji. Możemy zabezpieczać swoje gospodarstwa, bo to ochroni nas też przed innymi chorobami, ale jak ustrzec się przed ASF, kiedy za płotem chodzą dziki? Polski Związek Łowiecki podaje stan populacji, a później na danym terenie, jak coś się stanie, to odstrzelonych jest więcej sztuk, niż przewidywana liczebność. To jest okłamywanie nas wszystkich – padały głosy z sali.
– Niestety, Inspekcja Weterynaryjna nie odpowiada za liczenie dzików i ich odstrzał – wyjaśniała Katarzyna Wawrzak.
- Katarzyna Szulańczyk przekonywała, że tylko dzięki współpracy rolników i Inspekcji Weterynaryjnej na danym terenie możliwe jest uwolnienie się ze stref ASF
Największe zagrożenie rolnicy widzą w dzikach
Jacek Gmerek, powiatowy lekarz weterynarii w Lesznie, podał, że w ubiegłym roku na terenie jego powiatu odstrzelono 1865 dzików i 180 znaleziono padłych, czyli dużo więcej niż w latach poprzedzających pojawienie się ASF na tym terenie. Ma jednak zastrzeżenia co do skuteczności depopulacji dzików prowadzonej przez PZŁ, gdyż wciąż jej poziom jest zbyt mały. Dlatego apelował do rolników, aby zgłaszali obecność dzików na polach.
– Największe zagrożenie rolnicy widzą w dzikach i obarczają je za roznoszenie choroby, co oczywiście w dużej części jest prawdą. Likwidacja wirusa w środowisku poprzez zgłaszanie, odstrzał, przeszukiwanie to podstawa. Szybkie usunięcie zakażonego dzika ogranicza skalę rozprzestrzeniania się choroby, a często w ogóle likwiduje problem. Przeszukania na dużą skalę prowadzono na terenie powiatu wolsztyńskiego i dzięki temu tam oraz w powiecie leszczyńskim od lata ubiegłego roku nie było ani jednego przypadku zachorowania u dzika – wyjaśniał Jacek Gmerek.
Jak dodała Joanna Kokot-Ciszewska, zastępca wielkopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii w Poznaniu, 11 czerwca zostało wydane przez wojewodę wielkopolskiego rozporządzenie o budowie kolejnego płotu, który będzie przechodził przez powiaty zielonogórski i międzychodzki aż do województwa zachodniopomorskiego. Ogrodzenie zapobiegające migracji dzików powstanie też w powiatach szamotulskim i międzychodzkim, co wynika z analizy ryzyka na podstawie liczby padłych sztuk.
Jak podkreślał Jacek Pawłowski, prezes Stowarzyszenia "Wieprzowina polska" i jednocześnie producent trzody chlewnej, po wybuchu ogniska w czerwcu ubiegłego roku w powiecie leszczyńskim w miejscowości, w której mieszka, udało się szybko znieść dawną strefę niebieską, zamieniając ją na żółtą, gdyż w okolicy nie było przypadków zachorowań u dzików. Teraz jako zagrożenie dla produkcji świń w Wielkopolsce wskazuje województwo lubuskie, w którym prawie cały obszar na mapie jest już pokryty przypadkami choroby.
– Nie rozumiem, dlaczego nie podejmuje się tam zdecydowanych działań, aby maksymalnie zdepopulować te zwierzęta. Inspekcja Weterynaryjna nie odpowiada za odstrzał, ale powinna bardziej na niego naciskać. Wszyscy przytakują, że tak należy działać, ale tyle spotkań odbyło się już w tej kwestii i nie widać żadnych postępów. Liczebność dzików jest zaniżana przez koła łowieckie, a całą winę za sytuację z afrykańskim pomorem świń zrzuca się na nas, rolników – mówił Jacek Pawłowski.
Rolnicy zwracali uwagę, że grodzą gospodarstwa, zamykają szczelnie chlewnie, a tymczasem przejścia dla zwierząt przy drogach S3 czy S5, które powinny być zamknięte i chronić przed przedostawaniem się dzików, są w opłakanym stanie. Na sali nie było jednak przedstawiciela GDDKiA, który mógłby wyjaśnić tę sytuację. Instytucji odpowiedzialnych za walkę z afrykańskim pomorem świń w kraju jest wiele i chyba to jest główny problem, gdyż kompetencje i obowiązki się rozmywają. Brakuje kompleksowych, skoordynowanych działań i producenci świń, pomimo że ASF jest w kraju już 7 lat, wciąż dyskutują nad tymi samymi problemami, które dotykają ich gospodarstw.
- – W szybkim uwolnieniu się z dawnej strefy niebieskiej pomogło nam to, że na naszym terenie nie było potwierdzonych zachorowań u dzików – mówił Jacek Pawłowski
Dominika StancelewskaZdjęcia: Dominika Stancelewska